Moje koty VII. Koty na opak

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 14, 2011 19:38 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Na Zanzibarze? Korzenni kupcy, handlarze niewolników, legenda jakaś trochę złowroga a trochę romantyczna no i Ocean Indyjski, palmy i plaże, a więc prawie to samo co na Mallediwach a pełniejsze :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lis 14, 2011 19:42 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:
moś pisze:Ja tam cale zycie panna jestem 8)

Nie ciężko Ci z tym balastem moja droga? 8)

Nie, w sumie cale zycie wolna jestem :wink:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pon lis 14, 2011 19:47 Re: Moje koty VII. Koty na opak

No to ufff :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lis 14, 2011 20:00 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica, cudna relacja z kolejnych bajecznych miejsc.
A tak a propos znaków zodiaku - tez bliźniak jestem. Ale niestety mam urodziny i imieniny jednego dnia :(
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pon lis 14, 2011 20:05 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Paskudni rodzice ,moj tatus chcial ze mnie Iwonkę zrobić,ale mama nie dala ;)
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103126
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon lis 14, 2011 20:37 Re: Moje koty VII. Koty na opak

O, Anulka tez Bliźniak ? 8O
Wow, no to dużo nas :piwa:
Faktycznie można zrobić bliźniaczą imprezkę (z tiramisu oczywiście) :D
Co na to obserwujące i podczytujące Skorpiony? ;) :mrgreen:
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Pon lis 14, 2011 20:41 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Tez i bardzo zmienny :kotek:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103126
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon lis 14, 2011 20:43 Re: Moje koty VII. Koty na opak

No cóż, Skorpiony będą się jakoś musiały wkupić :idea:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lis 14, 2011 21:31 Re: Moje koty VII. Koty na opak

W takim razie, proszę pań, proponuję prawdziwą palladiańską orgię 8) Bo kolejnego dnia oddawaliśmy się wielbieniu tegoż dobrego i genialnego człowieka. To już epoka bardziej dla Justyna niż dla mnie, ale akurat Palladia lubię i ja. I tak z licznych willi jego projektu wybraliśmy Villa Barbaro
Obrazek
Obrazek
Zdjęć robić nie można, to akurat rozumiem. Nie rozumiem jednak czemu Nimfeum można oglądać wyłącznie przez szybę :evil:
Wstawię Wam Justyna, wielbiciela tych słonecznych, radosnych i lekkich konstrukcji, kuda im do moich mrocznych wczesnośredniowiecznych klimatów :)
Obrazek
A pominąwszy prawdziwy urok miejsca, wkurzyłam się. Wkurzenie zaowocowało nie kupieniem wina z miejscowej winnicy. No ale stanowczo noblesse oblige, a zważywszy licznych turystów po części zepsuta, a po części nieprawdopodobnie brudna toaleta stanowiła paskudny zgrzyt i absolutnie mnie zniechęciła do zapoznawania się i z kuchnią w tym miejscu, i z winem :evil: Jak się ma takie zadęcie i takie się przybiera górne tony, to ten kibel jakby się kłóci.

Tak więc pomknęliśmy stamtąd do Bassano del Grappa podziwiać m.in most przez Palladia zaprojektowany. Mnie się tam podobało ogromnie, Justynowi wcale
Obrazek
W mieście trwała jakaś miejscowa fiesta, praktycznie ulicami trzeba się było przepychać
Obrazek
w moim odczuciu (jak nie lubię takiego straszliwego tłoku) dodawało to tylko uroku i klimatu. Zdaniem Justyna było paskudnie i zaraz się obraził na miasto jako całość. Obrażenie swoje demonstrował miną oraz marudzeniem, no jak dziecko :roll: Coś mi się zdaje proszę pań, że małżonek mój tetryczeć zaczyna :wink: Może czas na zmiany? 8)
A Bassano jest urocze, niestety fiesta uniemożliwiała praktycznie robienie zdjęć, ale co tam
Obrazek
I oto on, przerzucony przez Brentę, która wyjatkowo pięknie tu płynie. A w górze po prawej stronie piętrzy się najstarsza część miasta, tam właśnie, w sympatycznej knajpce spożyłam pozornie najbardziej wyrafinowane danie mojego tegorocznego urlopu czyli crème brûlée au foie gras postanowiłam nie zabijać smaku grappą i chyba zrobiłam błąd. Błąd też raczej zrobił kucharz, bo danie było stanowczo zbyt słodkie. I owszem ładnie się prezentowało przybrane fiołkami, elegancko brzmiało i to by było na tyle pozytywów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Bassano del Grappa poza grappą szczyci się też ineteresującym fajansem. I w tym oto domku, kupiłam sobie do kolekcji piękny talerz. Domek pokazuję też dlatego, że poznałam tam bardzo miłą starszą panią - właścicielkę atelier i sklepu, talerz jest zresztą przez nią malowany. Jej ojciec był przed wojną słynnym wytwórcą fajek. Nie, nie kupiłam sobie fajki, ale bardzo piekną fifkę z lat 30, made by Titanus czyli właśnie ojciec tej pani.
Obrazek
W Bassano bywa też surrealistycznie
Obrazek
Obrazek
I będę się upierać, że to urocze miejsce do odwiedzenia którego z całym przekonaniem zachęcam
Ostatnio edytowano Wto lis 15, 2011 11:12 przez casica, łącznie edytowano 1 raz
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 15, 2011 0:18 Re: Moje koty VII. Koty na opak

A teraz będzie prawdziwy zawód miłosny oraz jego opis ekshibicjonistyczny :crying: :crying: :crying:
Nie wyszła mi randka na którą czekałam i którą planowałam cały rok. No nie powiem, że się przez ten rok płoniłam jak niewinna dziewica bo to już byłaby przesada. A zresztą, co mi tam, niech będzie, że się płoniłam w końcu to tylko opowiadanie.
Tak, life is brutal :cry:

Bartolomeo Colleoni, z nim to bowiem miałam randkę, bohater moich snów, no bo któż inny tak dumnie spogląda z siodła?
Obrazek
I nawet mnie nie śmieszy, że siedzi na ogierze, no kto jak kto, ale on :) Taka jestem w uwielbieniu swym przykładna i w ogóle comme il faut, że do głowy nie przyszło mi złośliwie fotografować końskie szczegóły :oops:

I oto nadeszła wybrana i wyczekiwana niedziela, wyruszyłam już o 7.30, bo oto były przede mną dwa zamki. Solza gdzie się urodził i Malpaga, gdzie umarł. Ujechałam może 500 m i niestety cóż widzę? Nie zgasła mi kontrolka doładowania do alternatora :strach: No, jadę jeszcze 200 m, jeszcze 300 i jeszcze kawałek, nie zgasła cholera :evil: W jedną stronę ponad 100 km. W sumie ze 250 lekko licząc. Bo na koniec dnia chciałam jeszcze wypić sobie aperol pod mauzoleum mojego bohatera w Bergamo.
No cóż, wracamy. Niedziela, wszystko zamknięte. No ale kontrolka się świeci, a my nie wiemy co jest i na ile to poważne. Nie wypominając (sobie) wszak byłam uprzejma kilka dni wczesniej walnąć tyłem w słup, może jakieś zwarcie, no cholera wie co jest.
Humor mam już absolutnie zepsuty, bo już wiem, że randka w tym roku się nie odbędzie. Do du...y no.

W każdym razie w poniedziałek udało nam się znaleźć dużego autoelektryka. No tak, miał komputer, komputer obsługiwał mitsubishi - ok, trzeba usunąć awarię, ale można spokojnie z tym jeździć. No tylko czemu nikt nie powiedział mi o tym w niedzielę rano :crying:

I panu Wojtkowi, mojemu ulubionemu mechanikowi przywiozłam baaardzo wypasioną grappę, za to, że nawet bladym niedzielnym świtem jest do kogo zadzwonić i spytać - co robić???
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 15, 2011 14:34 Re: Moje koty VII. Koty na opak

A ja lubie zatloczone uliczki, festyny i fiesty :wink: Ma to swoj urok. Pozdrawiam dzielnego pana Wojtka :piwa:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Wto lis 15, 2011 14:50 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Avian pisze:O, Anulka tez Bliźniak ? 8O
Wow, no to dużo nas :piwa:
Faktycznie można zrobić bliźniaczą imprezkę (z tiramisu oczywiście) :D
Co na to obserwujące i podczytujące Skorpiony? ;) :mrgreen:

Więcej niż myślisz :twisted:
A widoki cudne. Zwłaszcza ogier mi się podoba. Zresztą to taka tradycja w pomnikach konnych - zawsze są na ogierach. Nawet Marszałka przecież na ogierze zrobili 8O (Kasztanka się w grobie przewraca) :wink:
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 15, 2011 17:00 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Pierwszy raz zauważyłam te końskie parafernalia u konia Mohammeda Alego. Pomnik w Aleksandrii jest tak ustawiony, że pierwsze co się rzuca w oczy gdy podnieść głowę, to ogromne końskie co nieco :) Swoją drogą Mohammed Ali akurat ma prawo dosiadać ogiera, a nawet kilku jednocześnie, już choćby za ostatnią wieczerzę mameluków :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 15, 2011 17:17 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Przed chwilą objawili się fachowcy :roll: Oni sobie jutro rano przyjdą powiercić. Nieee, nie będą wiercić tak, jak było umówione, rozbiorą mebel. Hola, hola :evil: :!:
- nie jutro, tylko w czwartek
- nie wiem czy pozwolę rozebrać mebel. Mogę, tak, jestem miłą i dobrą kobietą, ale ma być wstawiony i złożony bez najmniejszego uszczerbku oraz zmian
- czemu zmieniacie panowie koncepcję prac, choć była ustalona inna? Brak odpowiedzi, słowotok hydraulika, który okazuje się być stolarzem, ba! mistrzem stolarskim. Wiedzy tej poprzednio nie ujawniał, przeciwnie :twisted:
- ma przyjść właściciel firmy i raz jeszcze ze mną wszystko omówić. Nie ma szefa, nie ma wiercenia. Mam nadzieję, że panowie własciwie zrozumieli co mówię? Podobno zrozumieli.

Zeźlili mnie, wydaje im się, że mają do czynienia z idiotką. I tego nienawidzę, gdy ktoś obraża moją inteligencję, za to jestem gotowa zabić :x Hydraulik usiłował mnie zakrzyczeć 8O no ale próba skończyła się szybko, w sumie szybciej niż się zaczęła, byłam bardzo grzeczna i bardzo chłodna, natychmniast wrócił więc na swoje miejsce w szeregu :wink:

Oj coś mi się wydaje, że będzie bal :evil:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 15, 2011 18:24 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Ja im troszke wspołczuje :mrgreen:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 1099 gości