W takim razie, proszę pań, proponuję prawdziwą palladiańską orgię

Bo kolejnego dnia oddawaliśmy się wielbieniu tegoż dobrego i genialnego człowieka. To już epoka bardziej dla Justyna niż dla mnie, ale akurat Palladia lubię i ja. I tak z licznych willi jego projektu wybraliśmy Villa Barbaro


Zdjęć robić nie można, to akurat rozumiem. Nie rozumiem jednak czemu Nimfeum można oglądać wyłącznie przez szybę
Wstawię Wam Justyna, wielbiciela tych słonecznych, radosnych i lekkich konstrukcji, kuda im do moich mrocznych wczesnośredniowiecznych klimatów

A pominąwszy prawdziwy urok miejsca, wkurzyłam się. Wkurzenie zaowocowało nie kupieniem wina z miejscowej winnicy. No ale stanowczo
noblesse oblige, a zważywszy licznych turystów po części zepsuta, a po części nieprawdopodobnie brudna toaleta stanowiła paskudny zgrzyt i absolutnie mnie zniechęciła do zapoznawania się i z kuchnią w tym miejscu, i z winem

Jak się ma takie zadęcie i takie się przybiera górne tony, to ten kibel jakby się kłóci.
Tak więc pomknęliśmy stamtąd do Bassano del Grappa podziwiać m.in most przez Palladia zaprojektowany. Mnie się tam podobało ogromnie, Justynowi wcale

W mieście trwała jakaś miejscowa fiesta, praktycznie ulicami trzeba się było przepychać

w moim odczuciu (jak nie lubię takiego straszliwego tłoku) dodawało to tylko uroku i klimatu. Zdaniem Justyna było paskudnie i zaraz się obraził na miasto jako całość. Obrażenie swoje demonstrował miną oraz marudzeniem, no jak dziecko

Coś mi się zdaje proszę pań, że małżonek mój tetryczeć zaczyna

Może czas na zmiany?
A Bassano jest urocze, niestety fiesta uniemożliwiała praktycznie robienie zdjęć, ale co tam

I oto on, przerzucony przez Brentę, która wyjatkowo pięknie tu płynie. A w górze po prawej stronie piętrzy się najstarsza część miasta, tam właśnie, w sympatycznej knajpce spożyłam pozornie najbardziej wyrafinowane danie mojego tegorocznego urlopu czyli
crème brûlée au foie gras postanowiłam nie zabijać smaku grappą i chyba zrobiłam błąd. Błąd też raczej zrobił kucharz, bo danie było stanowczo zbyt słodkie. I owszem ładnie się prezentowało przybrane fiołkami, elegancko brzmiało i to by było na tyle pozytywów.




Bassano del Grappa poza grappą szczyci się też ineteresującym fajansem. I w tym oto domku, kupiłam sobie do kolekcji piękny talerz. Domek pokazuję też dlatego, że poznałam tam bardzo miłą starszą panią - właścicielkę atelier i sklepu, talerz jest zresztą przez nią malowany. Jej ojciec był przed wojną słynnym wytwórcą fajek. Nie, nie kupiłam sobie fajki, ale bardzo piekną fifkę z lat 30, made by Titanus czyli właśnie ojciec tej pani.

W Bassano bywa też surrealistycznie


I będę się upierać, że to urocze miejsce do odwiedzenia którego z całym przekonaniem zachęcam