BOZENAZWISNIEWA pisze:Jako ,ze "cudem"moja komórka sie z netem połaczyła

,wiec i ja napiszę.Nie wtpie,ze mały jest chory.Faktem jest,ze u nas nie ma lecznicy całodobowej,dlatego nie wyrywam sie do opieki nad kotem jesli hospitalizacja wchodzi w gre.Napisz tylko,ze chcesz zeby u Ciebie został,to bedzie jasna sprawa.Rozmawiałysmy we wtorek....w czwartek i nie uzyskałam informacji,ze mały jest chory.Powiedziałas mi ,ze w piatek przyjedzieci e do 12-tej.Po 13-tej okazało sie,ze kotek jest ciezko chory od kilku dni
Oj, Bożena, masz "dar", żeby nie nazwać inaczej, do przekręcania i/lub manipulowania informacją. I, jak to widać poniżej, chcesz manipulować również ludźmi. W tym przypadku mną.
Pozwolę sobie sprostować Twoje słowa i upoorządkować informacje.
Rozmawiałyśmy we wtorek i powiedziałaś:
1) środa nie pasowała Ci na przyjazd kociaka, bo miałaś jakieś badania albo sprawę w sądzie
2) czwartek Ci nie pasował, bo miałaś sprawę w sądzie albo badania (nie pamiętam kolejności w jakiej to mówiłaś))
3) umówiłyśmy się na piątek ok. 12.00 (nie przed 12.00)
W piątek ok. 13.00 do Ciebie zadzwoniłam i powiedziałam, że mały jest bardzo chory. Nie mówiłam, że od kilku dni, mówiłam, ale że od rana. Natomiast od kilku dni nie brał antybiotyku. Nie sądzisz, że to jednak różnica?
Powiedziałam, że jadę z nim do lecznicy całodobowej. Wszystko inne zamknięte, bo święto. Sama zadecydowałaś, że lepiej, aby to było w Warszawie, bo tam na wsi .....
Nie powiedziałam Ci w czwartek, że mały jest bardziej chory, bo w czwartek nie było jeszcze objawów pogorszenia stanu zdrowia.
Po wizycie u weta zadzwoniłam do Ciebie i powiedziałam jak wygląda sytuacja. Nadal uważałaś, że lepiej, aby tu był leczony.
BOZENAZWISNIEWA pisze:Ja sie na siłe nie chciałam dokocac, szukałam maluszkom Marty tymczasu.Oczywiscie Ciebie tez prosiłam i danie im DT-ODMÓWIŁAŚ,wiec nie majac innej alternatywy, chcac powalczyc o odzyskanie wzroku maluszkowi zdecydowałam sie go zabrac do siebie...
Nie mam zamiary wiecej nic dodawac oprócz tego,ze nadal mieszkam gdzie mieszkam i jestem prawie zawsze w domu.Nie lubie jednek ,jesli ktos sie ze mna umawia i lekcewazy sobie terminy wizyt,czy telefonów...Tyle...
Owszem, owszem, chciałaś się na siłę dokocić lub na siłę, manipulacją dokocić kogoś innego. Chciałaś znowu zabłysnąć. Bo Ty lubisz popisywać się, jaka to jesteś ważna, jaka mądra, jaka odważna, jaka pełna poświęcenia. Jak potrafisz spowodować, że kot w końcu dostanie dt.
I tylko Ty w całej Polsce masz odwagę dać kotu dt. Zaoszczędzę Ci więcej epitetów.
Ty po prostu być na świeczniku.
Ty śmiesz mnie oskarżać, że jestem winna tego, że to Ty musiałaś się poświęcić i ratować oczy małemu???
Ja w przeciwieństwie do Ciebie, staram się podejmować decyzje o tymczasowaniu w sposób ODPOWIEDZIALNY.
Wiesz co, jak czytam to co piszesz i słucham tego co mówisz przez telefon dochodzę do wniosku, że jesteś NIENORMALNA, a także PSYCHICZNA w sposób niebezpieczny dla zwierząt.
Coraz lepiej rozumiem, dlaczego masz na forum tylu wrogów wyrażających opinie na Twój temat w tym właśnie duchu.
BOZENAZWISNIEWA pisze:Kotek jest u Ciebie delfinko od 2-go listopada,wiec troche czasu było,zeby go jakos w stolicy lepiej niz u mnie na "wsi"podleczyć.Ja pisze wprost,ze mozliwoscitutaj gdzie mieszkamy sa niestety mniejsze, szczególnie,ze całodobowej opieki weta nie ma...
Nie oznacza to jednak,ze nie wiem jak podawac leki, czy zadbac o oczy kotka, bo wielu kotom pomogłam jezdzac z nimi do stolicy na wizyty okulistyczne...Moimi ciezko chorymi kotami zajmuje sie dobrze,kilka zyje "cudem',więc "czarno'tego nie widze...
Aby zamknąć te idiotyczne dyskusje z osobą, która celowo zniekształca informacje i sama nie wie, czego tak naprawdę chce, to jutro, w niedzielę, mój TŻ przywiezie Blackiego do Bożeny, razem z karmą i lekami, które kupiłam.
Bożena, skoro już wiem, z jaką osobą mam do czynienia, wszystko będziesz musiała pokwitować. Nie chciałabym potem przeczytać, że dostarczono Ci pół kota, albo że wszystko dla niego musiałaś sama kupić, więc musisz dostać jakieś dofinansowanie.
I mam nadzieję, że nie pocałuje klamki.
Szkoda, że masz takie podejście, bo teraz opiekę nad nim przejmie już SZÓSTY lekarz.
A ja ani razu i nikomu nie dałam znać, że małego przyjmuję na dt.
I nie próbuj mi wmawiać czegokolwiek innego.
Jesteś mniej więcej w wieku moich dzieci i jeśli ja dzieciakom nie pozwalam na kręcenie mną i wpływanie na moje decyzje, to tym bardziej nie pozwolę Tobie.
W tej chwili żądam, abyś wykasowała mój numer telefonu i nigdy więcej do mnie nie dzwoniła, ani pisała. Żadnych kontaktów!!! To wszystko.