Czarnuszek i Zelda już w nowym domku !

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob lis 12, 2011 10:02 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

Jako ,ze "cudem"moja komórka sie z netem połaczyła 8O ,wiec i ja napiszę.Nie wtpie,ze mały jest chory.Faktem jest,ze u nas nie ma lecznicy całodobowej,dlatego nie wyrywam sie do opieki nad kotem jesli hospitalizacja wchodzi w gre.Napisz tylko,ze chcesz zeby u Ciebie został,to bedzie jasna sprawa.Rozmawiałysmy we wtorek....w czwartek i nie uzyskałam informacji,ze mały jest chory.Powiedziałas mi ,ze w piatek przyjedzieci e do 12-tej.Po 13-tej okazało sie,ze kotek jest ciezko chory od kilku dni :(
Ja sie na siłe nie chciałam dokocac, szukałam maluszkom Marty tymczasu.Oczywiscie Ciebie tez prosiłam i danie im DT-ODMÓWIŁAŚ,wiec nie majac innej alternatywy, chcac powalczyc o odzyskanie wzroku maluszkowi zdecydowałam sie go zabrac do siebie...
Nie mam zamiary wiecej nic dodawac oprócz tego,ze nadal mieszkam gdzie mieszkam i jestem prawie zawsze w domu.Nie lubie jednek ,jesli ktos sie ze mna umawia i lekcewazy sobie terminy wizyt,czy telefonów...Tyle...
Kotek jest u Ciebie delfinko od 2-go listopada,wiec troche czasu było,zeby go jakos w stolicy lepiej niz u mnie na "wsi"podleczyć.Ja pisze wprost,ze mozliwoscitutaj gdzie mieszkamy sa niestety mniejsze, szczególnie,ze całodobowej opieki weta nie ma...

Nie oznacza to jednak,ze nie wiem jak podawac leki, czy zadbac o oczy kotka, bo wielu kotom pomogłam jezdzac z nimi do stolicy na wizyty okulistyczne...Moimi ciezko chorymi kotami zajmuje sie dobrze,kilka zyje "cudem',więc "czarno'tego nie widze...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob lis 12, 2011 17:40 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

BOZENAZWISNIEWA pisze:Jako ,ze "cudem"moja komórka sie z netem połaczyła 8O ,wiec i ja napiszę.Nie wtpie,ze mały jest chory.Faktem jest,ze u nas nie ma lecznicy całodobowej,dlatego nie wyrywam sie do opieki nad kotem jesli hospitalizacja wchodzi w gre.Napisz tylko,ze chcesz zeby u Ciebie został,to bedzie jasna sprawa.Rozmawiałysmy we wtorek....w czwartek i nie uzyskałam informacji,ze mały jest chory.Powiedziałas mi ,ze w piatek przyjedzieci e do 12-tej.Po 13-tej okazało sie,ze kotek jest ciezko chory od kilku dni :(


Oj, Bożena, masz "dar", żeby nie nazwać inaczej, do przekręcania i/lub manipulowania informacją. I, jak to widać poniżej, chcesz manipulować również ludźmi. W tym przypadku mną.
Pozwolę sobie sprostować Twoje słowa i upoorządkować informacje.
Rozmawiałyśmy we wtorek i powiedziałaś:
1) środa nie pasowała Ci na przyjazd kociaka, bo miałaś jakieś badania albo sprawę w sądzie
2) czwartek Ci nie pasował, bo miałaś sprawę w sądzie albo badania (nie pamiętam kolejności w jakiej to mówiłaś))
3) umówiłyśmy się na piątek ok. 12.00 (nie przed 12.00)
W piątek ok. 13.00 do Ciebie zadzwoniłam i powiedziałam, że mały jest bardzo chory. Nie mówiłam, że od kilku dni, mówiłam, ale że od rana. Natomiast od kilku dni nie brał antybiotyku. Nie sądzisz, że to jednak różnica?
Powiedziałam, że jadę z nim do lecznicy całodobowej. Wszystko inne zamknięte, bo święto. Sama zadecydowałaś, że lepiej, aby to było w Warszawie, bo tam na wsi .....
Nie powiedziałam Ci w czwartek, że mały jest bardziej chory, bo w czwartek nie było jeszcze objawów pogorszenia stanu zdrowia.
Po wizycie u weta zadzwoniłam do Ciebie i powiedziałam jak wygląda sytuacja. Nadal uważałaś, że lepiej, aby tu był leczony.

BOZENAZWISNIEWA pisze:Ja sie na siłe nie chciałam dokocac, szukałam maluszkom Marty tymczasu.Oczywiscie Ciebie tez prosiłam i danie im DT-ODMÓWIŁAŚ,wiec nie majac innej alternatywy, chcac powalczyc o odzyskanie wzroku maluszkowi zdecydowałam sie go zabrac do siebie...
Nie mam zamiary wiecej nic dodawac oprócz tego,ze nadal mieszkam gdzie mieszkam i jestem prawie zawsze w domu.Nie lubie jednek ,jesli ktos sie ze mna umawia i lekcewazy sobie terminy wizyt,czy telefonów...Tyle...


Owszem, owszem, chciałaś się na siłę dokocić lub na siłę, manipulacją dokocić kogoś innego. Chciałaś znowu zabłysnąć. Bo Ty lubisz popisywać się, jaka to jesteś ważna, jaka mądra, jaka odważna, jaka pełna poświęcenia. Jak potrafisz spowodować, że kot w końcu dostanie dt.
I tylko Ty w całej Polsce masz odwagę dać kotu dt. Zaoszczędzę Ci więcej epitetów.
Ty po prostu być na świeczniku.

Ty śmiesz mnie oskarżać, że jestem winna tego, że to Ty musiałaś się poświęcić i ratować oczy małemu???
Ja w przeciwieństwie do Ciebie, staram się podejmować decyzje o tymczasowaniu w sposób ODPOWIEDZIALNY.
Wiesz co, jak czytam to co piszesz i słucham tego co mówisz przez telefon dochodzę do wniosku, że jesteś NIENORMALNA, a także PSYCHICZNA w sposób niebezpieczny dla zwierząt.
Coraz lepiej rozumiem, dlaczego masz na forum tylu wrogów wyrażających opinie na Twój temat w tym właśnie duchu.

BOZENAZWISNIEWA pisze:Kotek jest u Ciebie delfinko od 2-go listopada,wiec troche czasu było,zeby go jakos w stolicy lepiej niz u mnie na "wsi"podleczyć.Ja pisze wprost,ze mozliwoscitutaj gdzie mieszkamy sa niestety mniejsze, szczególnie,ze całodobowej opieki weta nie ma...

Nie oznacza to jednak,ze nie wiem jak podawac leki, czy zadbac o oczy kotka, bo wielu kotom pomogłam jezdzac z nimi do stolicy na wizyty okulistyczne...Moimi ciezko chorymi kotami zajmuje sie dobrze,kilka zyje "cudem',więc "czarno'tego nie widze...


Aby zamknąć te idiotyczne dyskusje z osobą, która celowo zniekształca informacje i sama nie wie, czego tak naprawdę chce, to jutro, w niedzielę, mój TŻ przywiezie Blackiego do Bożeny, razem z karmą i lekami, które kupiłam.
Bożena, skoro już wiem, z jaką osobą mam do czynienia, wszystko będziesz musiała pokwitować. Nie chciałabym potem przeczytać, że dostarczono Ci pół kota, albo że wszystko dla niego musiałaś sama kupić, więc musisz dostać jakieś dofinansowanie.
I mam nadzieję, że nie pocałuje klamki.
Szkoda, że masz takie podejście, bo teraz opiekę nad nim przejmie już SZÓSTY lekarz.

A ja ani razu i nikomu nie dałam znać, że małego przyjmuję na dt.
I nie próbuj mi wmawiać czegokolwiek innego.
Jesteś mniej więcej w wieku moich dzieci i jeśli ja dzieciakom nie pozwalam na kręcenie mną i wpływanie na moje decyzje, to tym bardziej nie pozwolę Tobie.

W tej chwili żądam, abyś wykasowała mój numer telefonu i nigdy więcej do mnie nie dzwoniła, ani pisała. Żadnych kontaktów!!! To wszystko.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Sob lis 12, 2011 19:03 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

delfinka pisze: jutro, w niedzielę, mój TŻ przywiezie Blackiego do Bożeny, razem z karmą i lekami, które kupiłam.

teraz opiekę nad nim przejmie już SZÓSTY lekarz.


:cry: :cry: :cry:
Masz pecha, koteczku! A taki jesteś kochany :(

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lis 12, 2011 19:34 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

delfinko
moze i jestem w wieku Twoich dzieci,ale skoro obce osoby nazywasz psychicznymi i nienormalnymi to juz swiadczy o Tobie.Nie przeinaczam faktów.Napisałam,ze 8 mamy badania z dziecmi sadowe jak co roku, a 9 moze bede musiała wyjsc.Umówiłysmy sie najpierw na czwartek.Zadzwoniłam o 8.52,a Ty mi powiedziałas,zeby Ci teraz nie przeszkadac bo spisz...Zadzwoniłas póxniej, by umówic sie na piatek...No i umówiłas sie,ze bedziesz około południa-no i jak sama piszesz Cie nie było,zadzwoniłas po 13-tej
Jak sie z kims umawiam na 12-ta to jestem na 12-ta,a nie dzwonie po czasie,ze nie wyjechałam jeszcze .Ja tez mam rózne zajecia i juz kilkakrotnie zmieniałam swoje plany,zeby Tobie dopasowac czas.Twój numer wykasuje.Prosze w takim razie napisac tu ile wydałas na kota,a ja przeleje te pieniadze na Twojje konto,zeby tez świstek był...Pieniadze na pomoc jaka mi wysłałas zwróciłam w ubiegłym tygodniu...50zł
Co do ilosci wrogów na forum to jak widze sie "dopisałas',wiec wiem co myslec o tym wszystkim.Nie interesuje mnie kto mnie lubi i co mysli.Pamietaj,ze kazdemu "rade dadza',sama sie chyba o tym przekonujesz...A po Twoich wpisach złosliwych i nie miłych inni tez sobie moga róznie odebrac kto tu ma w głowie nie tak...
Na moje zapytanie wczoraj, co wet powiedział na temat ewentualnego przewiezienia kota nie otrzymałam odpowiedzi zwrotnej...I to ja powiedziałam,ze jesli sytuacja jest tragiczna to powinien u Ciebie zostac ,az sie unormuje.Tragicznie nie było jak napisałaś...
W tygodniu miałam po kota przyjechac, juz osoba z forum zgodziła sie ze mna tam podjechać,ale napisałas,ze kota przywieziesz, więc nie było potrzeby wyjazdu...
To bardzo przykre ,inaczej sprawy sie załatwia.I nie lekcewazy sie osób młodszych wiekiem,nawet jesli sa według Ciebie głupsi.Od młodszych tez mozna nauczyc sie czegos, na przykład:punktualnosci i pokory,czego i Tobie życzę.Tak więc jutro czekam jak sie rzekło.Mój wet na pewno uszanuje decyzje Twojego weta i poprowadzi należycie Czarnuszka.
"teraz opiekę nad nim przejmie już SZÓSTY lekarz."i mam nadzieje,że ostatni,a Czarnuszek przestanie byc "kołem u wozu"i bedzie sie doleczał w swoim domu i u swojego szóstego i ostatniego weta


I kazdemu jeszcze raz dziekuje za pomoc,Tobie tez Basiu.Nawet jesli jestem dla Ciebie wrogiem,doceniam co robisz dla zwierzat i co zrobiłaś dla Czarnuszka


Do której godziny mam sie spodziewać dowieziena kota?Jesli to mozliwe to prosiłabym do 15-tej.Póxniej mam gości,wiec nie bede miała wiele czasu dla Was
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob lis 12, 2011 21:49 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

Przepraszam, ale zapytam - czy los tego biednego kota tu się nie liczy? :?:
Myślałam, że on tu jest najważniejszy :cry:
Jakie to wszystko jest strasznie smutne. Bardzo smutne.
Biedna kocinka. :cry: :cry: :cry:
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob lis 12, 2011 22:04 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

Iwonami pisze:Przepraszam, czy los tego biednego kota tu się nie liczy???????????????????????

Bo myślałam, że on tu jest najważniejszy :cry:
Jakie to wszystko jest strasznie smutne. Bardzo smutne.



BOZENAZWISNIEWA pisze:Ty śmiesz mnie oskarżać, że jestem winna tego, że to Ty musiałaś się poświęcić i ratować oczy małemu???
Ja w przeciwieństwie do Ciebie, staram się podejmować decyzje o tymczasowaniu w sposób ODPOWIEDZIALNY.
Wiesz co, jak czytam to co piszesz i słucham tego co mówisz przez telefon dochodzę do wniosku, że jesteś NIENORMALNA, a także PSYCHICZNA w sposób niebezpieczny dla zwierząt.
Coraz lepiej rozumiem, dlaczego masz na forum tylu wrogów wyrażających opinie na Twój temat w tym właśnie duchu.


no jak widać dla niektórych się nie liczy...
wyzywanie ludzi od psychicznie chorych świadczy o niskim poziomie....
ObrazekObrazekObrazek

marta20

 
Posty: 257
Od: Nie paź 10, 2010 20:32
Lokalizacja: Strzegom/Wrocław/Wałbrzych

Post » Sob lis 12, 2011 22:11 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

Też mi przykro, bo to naprawdę przesympatyczne i radosne - mimo niedowidzenia - kociątko.
A tak trochę jak przedmiot w tej wymianie zdań jest traktowany :(

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lis 12, 2011 22:17 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

Niestety jak czyta sie niektore watki to właśnie tak to wyglada. Dyskusja schodzi na wycieczki osobiste,ktore powinny odbywac sie na pw:-(:-(:-( przeciezze to Kociak jest najważniejszy :-(

Ozanna1405

 
Posty: 1141
Od: Wto wrz 06, 2011 19:35
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 13, 2011 3:11 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

Niniejszym odpowiadam zbiorczo na otrzymane pw i maile.


1) Odsyłam do wątku ślepaczków, w którym Bożena żąda "ODDAJ MOJEGO KOTA"
2) To Bożena zobowiązała się dać Blackiemu tymczas. Dlaczego wówczas nikt nie protestował?
3) Nie życzę sobie słuchać krytyki, że kociak ma do niej jechać.
4) Nie jest prawdą, że wszystkie koty, które trafiają do Bożeny z Wiśniewa, umierają.
5) Oczywiście wiem, że mój dt jest o niebo lepszy, ale ani nie jest z gumy, ani nie jest zasilany finansowo. Sama na wszystko pracuję.

5) Jesteście niekonsekwentni:

felin pisze:Masz pecha, koteczku! A taki jesteś kochany :(

wiedziałaś, że mały jedzie do Bożeny. Dlaczego więc nie zatrzymałaś go we Wrocku?

Iwonami pisze:Przepraszam, ale zapytam - czy los tego biednego kota tu się nie liczy? :?:
Myślałam, że on tu jest najważniejszy :cry:
Jakie to wszystko jest strasznie smutne. Bardzo smutne.
Biedna kocinka. :cry: :cry: :cry:

nie rozumiem! Przecież kot nie jedzie do masarni, tylko do Bożeny, do której miał zresztą jechać.
Co tu jest straszne i smutne? I dlaczego kocinka jest biedna? To znaczy jest biedna, bo chora, ale to w dużym stopniu efekt leczenia przez konowałów i amatorkę.
A skoro jest biedna, to czemu nie dasz mu dt?

marta20 pisze:no jak widać dla niektórych się nie liczy...
wyzywanie ludzi od psychicznie chorych świadczy o niskim poziomie....

a Ty to już w ogóle od rzeczy bredzisz. ( Możesz zacząć trochę mysleć? już chyba pytam Cię o to po raz trzeci)
Skoro masz takie zdanie, to dlaczego zgodziłaś się wysłać małego do Bożeny?
A sięgając wstecz, jak mogłaś pozwolić, aby przez 10 dni ciężko chorego kota nie leczyć, doprowadzając go niemal nad przepaść?
Jego zdrowie nie liczyło się wtedy dla Ciebie? U takiego maluszka każdy dzień nieleczenia może być katastrofalny w skutkach.
I pozwól, że na temat Twojego poziomu nie będę się wypowiadać.

Ozanna1405 pisze:przeciezze to Kociak jest najważniejszy :-(

Na litość boską zamiast to pisać, trzeba było zabrać do siebie parkę kociąt.
W ten sposób udowodniłabyś, że Twoje słowa nie są puste.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Nie lis 13, 2011 13:19 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

delfinka pisze:wiedziałaś, że mały jedzie do Bożeny. Dlaczego więc nie zatrzymałaś go we Wrocku?


Owszem, wiedzialam. I nie o to mi chodzi, że ma w ogóle nie jechać tylko o to, żeby jechal w miarę zdrowy i doleczony przez sensownego i w końcu tego samego weterynarza. O nic innego.

Nie zatrzymalam go ponieważ, po pierwsze: mój brat jechal do Warszawy w takim terminie, w jakim jechal (sąd ustala terminy rozpraw), zaś transport poszukiwany byl na cito z wiadomych powodów i ta możliwość byla najszybsza; po drugie: kociak wprawdzie nie byl calkiem zdrowy, ale też nie byl bardzo chory i wydawalo mi się logiczne i ważne w zaistnialej sytuacji, żeby - jeśli będzie taka możliwość - skonsultowal go szybko dobry okulista, skoro już się okazalo, że widzi. (I akurat tutaj mialam rację.) Po trzecie: gdyby w ciągu tych trzech dni, które u mnie spędzil, jego stan zdrowia istotnie się pogorszyl, to - wierz mi - nie pojechalby do Ciebie, bo zwyczajnie bym się o niego bala. Tego, że akurat u Ciebie mu się pogorszy, nikt nie zakladal i nie przewidywal; również weterynarz, u którego z maluchem bylam, a on akurat nie jest konowalem.

Jeżeli Cię czymś urazilam, to przepraszam, bo nie mialam takiego zamiaru! Ale wskaż, proszę, gdzie widzisz w powyższym brak konsekwencji.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 13, 2011 13:50 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

delfinka pisze:A skoro jest biedna, to czemu nie dasz mu dt?

Jak wiesz, bo doskonale znasz moją sytuację domową i życiową, ja nie prowadzę domu tymczasowego, poza tym nie potrafiłabym się zająć jak należy chorym kotem i o tym też doskonale wiesz. Bo chyba poznałaś mnie już na tyle, żeby wiedzieć co mogę a czego nie mogę jeśli chodzi o koty.

Kot jest biedny, bo on tu najmniej się liczy. Dorosłe kobiety kłócą się i obrzucają inwektywami zapominając o meritum, o kocie, który wydawało się trafił wreszcie do dobrego lekarza z szansą na wyleczenie. O kocie, którego jak mi się wydawało przyjęłaś do siebie dobrowolnie po to właśnie, aby do takiego lekarza trafił.
Potem miał trafić tam gdzie powinien, czyli do BożenyzWiśniewa.

A teraz pełna osobistej urazy do nas tutaj postanowiłaś zawieźć kota w trakcie leczenia u dobrego lekarza, w miejsce gdzie zajmie się nim kolejny lekarz, w kolejnym miejscu, po kolejnej podróży. W imię dobroci dla kota.
Chyba że ktoś Cię zmusił do przyjęcia kota do siebie, to w takim razie przepraszam za to, że nie umiem czytać ze zrozumieniem.
Ciśnie mi się na usta więcej słów, ale zamykam ten temat, bo jak zobaczyłam, dalsza wymiana zdań nie ma już sensu.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie lis 13, 2011 18:39 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

marta20 pisze:no jak widać dla niektórych się nie liczy...
wyzywanie ludzi od psychicznie chorych świadczy o niskim poziomie....
a Ty to już w ogóle od rzeczy bredzisz. ( Możesz zacząć trochę mysleć? już chyba pytam Cię o to po raz trzeci)


marta20 pisze:Skoro masz takie zdanie, to dlaczego zgodziłaś się wysłać małego do Bożeny?
A sięgając wstecz, jak mogłaś pozwolić, aby przez 10 dni ciężko chorego kota nie leczyć, doprowadzając go niemal nad przepaść?
Jego zdrowie nie liczyło się wtedy dla Ciebie? U takiego maluszka każdy dzień nieleczenia może być katastrofalny w skutkach.
I pozwól, że na temat Twojego poziomu nie będę się wypowiadać.


Hmm a może ty zaczniesz w końcu czytać ze zrozumieniem a nie robić ze mnie i z innych głupa . Chyba wszystkie rozumy pozjadałaś, uważasz że jesteś najmądrzejsza ?Przez kogo jest ten burdel na wątku? Sorry coś Ci w życiu nie wyszło? To Ty napisałaś ,że Bozena jest chora psychicznie i świadczy to o twoim poziomie , ja tak nie uważam , tylko zacytowałam twój tekst który napisałaś, chyba ,że nie pamietasz, że tak napisałaś ? Ja tam się cieszę , Kot jest już u Bożeny i skończy się na szczęście rozpierdziel na wątku . Krzywda mu się tam nie stanie !
Sorki zacznij w końcu myśleć i załatwiaj swoje sprawy na priv a nie zaśmiecasz wątek bzdurami. Mam nadzieje że to koniec niepotrzebnych kłótni.
ObrazekObrazekObrazek

marta20

 
Posty: 257
Od: Nie paź 10, 2010 20:32
Lokalizacja: Strzegom/Wrocław/Wałbrzych

Post » Nie lis 13, 2011 23:26 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

No i tylko kot przegrał. Znowu inny lekarz i kolejny stres.
A słowa o empatii to tylko pustosłowie.
Amen.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lis 14, 2011 16:05 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

:( :( :(
1)Czarnuszek dojechał wczoraj po 16-tej
2)Dostałam wszelkie wskazówki, leki,rozpiskę od delfinki,za co dziekuję
3)Przyjechała do mnie karma dla małego,podkłady,leki od felin za co tez dziekuję.

NIE MAM ZAMIARU NIC WIECEJ DODAWAC DO TEGO CO TU SIE WYPRAWIA.WIEM CO MAM O KIM MYSLEĆ.Kotka do siebie na siłe nie ciagnełam,ale szkałam mu tymczasu gdzie sie dało.Niestety kazdy kogo prosiłam o chociaz TDT odmówił przyjecia maluszka,dlatego chroniac go w tym własnie stanie przed wyladowaniem w schronisku we Wrocławiu zabrałam go do siebie.
I tu właśnie zostanie.Jesli znajde dla niego dom w Siedlcach lub bliższej okolicy pojedzie tam po wyleczeniu i zaszczepieniu.A potencjalny dom zobowiaze do leczenia u weta do którego teraz jeździc bedziemy.Według mojej opinii jest to najlepszy wet jakiego do tej pory w Siedlcach poznałam.Przypomne,ze czeka nas jeszcze kolejna wizyta u okulisty po zakończeniu leczenia,czyli za ok 3 tyg.Poradze sobie z dojadem do kliniki,bo nie kazdy na tym forum ma mnie za debila i oferuje mi nadal pomoc transportowa i czasową
Jesli takiego domu nie znajde kot zostanie u mnie czy to sie komus podoba, czy jestem nienormalna, czy przygłup...nie interesuje mnie to...Na dom czeka niewidoma koteńka PIMPUSIA (kontakt Anna61) i każdy kto moze jej pomóc proszony jest o zrobienie tego...


A TERAZ O MALUSZKU:
Czarnuszek od razu zaczał zwiedzanie sypialni.Skakał, fikał,biegał jak nakręcony.Mruczał przy tym bardzo głośno.To straszny miziak...Bawi sie , wcina ciagle,wszystko co dam...W nocy spał ze mna i synkiem na łózku,mamy podgryzione nosy, uszy, udeptane klatki piersiowe i wycmokane usta i rzesy...Kilka razy wskakiwał do łózeczka Benia,ale zaraz biegł do nas.lUBI SKAKAC PO DRAPAKU.Czarnuszek jest tak radosny,ze nawet jak je to drepcze w miejscu z radosci.Do towarzystwa dzisiaj miał starszego,kalekiego i głuchego Peje(ZDROWY)Z KTÓRYM TO SPAŁ NA ŁÓZKU I SIE RAZEM BAWILI.Moje koty zagladaja do sypialni oczywscie,ale zaraz uciekaja.Na małego nie sycza,ale uciekają :) Maluszek nie ma kontaktu z kotami białaczkowymi,żeby było jasne.

Wyglada ślicznie, taki kruszynek maleńki.Zabiegi zakrapalnia oczek przyjmuje bez żadnych awantur,zastrzyk dzisiaj o 13.40 tez przyjał bez szaleństwa.Jest bardzo grzeczny i śmieszny.Nadal ma zapchany nosek,w nocy kichał raz,ale długo i do tej pory jeszcze raz kichnał,ale krótko....


Wykasowałam numer delfinki jak prosiła,wiec prosze o podanie kwoty jaka wydała za leczenie kota u siebie...Dane mam do przelewu.
Informacje o Czarnuszku bede przekazywała do Marta20...bo za przeproszeniem "rzygac"mi sie chce na niektóre wygibasy i tylko cisnienie mi sie podnosi,a to akurat mojemu zdrowiu nie służy.Jesli swoimi "wypocinami"kogos uraziłam to trudno...nie zamierzam nikomu sie juz tłumaczyć...I to nie zbraku "klasy', czy pokory,ale z braku chęci.Trzymam kciuki za burasię i mam nadzieje,ze Czarnuszek w końcu wydobrzeje
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon lis 14, 2011 17:45 Re: uratowane kocięta- jeden niewidomy :(

Zapomniałam potwierdzić,ze Czarnuszek widzi,z czego sie bardzo ciesze,wbrew niektórym opiniom... :ok:
BOZENAZWISNIEWA
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 129 gości