P&H :))) Minął rok...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 25, 2004 8:26 Ciąg dalszy

Witajcie,

jak jest dzisiaj?
Pelasia - moja duża kota nie jest w dobrym stanie (piszę o niej w poście pt. "Kocie nerwy"), co prawda to nie Herman jest przyczyną takich zachowań, bo wystąpiły one dużo przed jego przybyciem ale napewno sprawy on nie ułatwia. No i doszła jeszcze agresja. Pelasia nigdy agresywna nie była - no, owszem pogoniła czasem jakiegoś kota, który kręcił się po ogródku ale częściej to ona robiła "odwrót". Teraz nie mogę do niej zbliżyć ręki, jeśli pachnie Hermanem, bo dostaję łapą - co prawda niezbyt pazurzastą ale jednak (zawsze była delikatna), nie mogę wziąć jej na ręce bo zaraz zaczyna buczeć. Wydaje się szczęśliwa tylko wtedy gdy podsuwam jej smakołyki i karmię - więc staram się wydłużać te chwile. Bardzo smutno mi na nią patrzeć w takim stanie... :cry:

A Herman? Jest wesołym kociakiem, w piątek miną 3 miesiące odkąd jest u mnie. Bardzo dziwi go zachowanie mojego kota i stara się zapoznać z nią ale w końcu wycofuje się ze strachu. Inne koty - domowe (sąsiedzkie) i te półdzikie - z okolicy, nie traktują go zbyt poważnie i wykazują nadzwyczajną cierpliwość. A Herman potrafi być wręcz upierdliwy :) Ugania się za nimi niemal non stop i nie przeszkadzają mu hyczenia i pacnięcia łapą :D
Poza tym wraca do zdrowia! (o tym także w "Czy nie za to je kochamy?"), dziś czeka go wizyta u weta ale widzę, że już jest dobrze :wink:
No i bardzo lubi miziać się z moim psem :D
Pozdrawiam.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sie 26, 2004 0:29

Nie załamuj się :wink: Ja to przeżyłam to (tzn. przyzwyczajanie się rezydenta do nowego kota) o wiele dłuzej niż 3 miesiące :D Nie daj się, będzie dobrze, wierz mi :D Koty przyzwyczają się do siebie na pewno, tylko może to trochę dłuzej trwać :wink: Myśl pozytywnie :D
Miziaj Pelasie dużo, niech się czuje ważna, a smakołyki to dobra rzecz, zwłaszcza w tym, trudnym dla niej okresie :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 26, 2004 8:43

Dzięki.
Wczoraj Herman - co za nieznośny kot :wink: był u lekarza...lekarz stwierdził, że z nosem świetnie i zastrzyk okazal się niepotrzebny a ja się namęczyłam niosąc go...potwornie. To diablisko z wszytskiego się wydostanie!!! Rozwalił nosek otwierając torbę...oj ma się temperamencik :D
A Pelasia? Jest nadal zła, zła, zła... :evil: ,ciężko ją miziać jeśli ciągle buczy ale i tak piskliwie szeptam jej, że jest cudowna (koty lubią piskliwe głosiki :)
Najbardziej zadziwia mnie fakt, że potrafi polizać mnie po nosie - jak dawniej - ale przy tym wydaje się wściekła i buczy...może nie jest pewna co tak naprawdę ma robić?
Anna57 - a mniej więcej ile u Ciebie trwało to "przystosowanie''?
Pozdrawiam serdecznie.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw wrz 02, 2004 10:55 Widzieliście kiedyś naćpanego kota?

Moja duża kota dostała delikatnie mówiąc za dużą dawkę leku uspokajającego i kompletnie się naćpała...byłam przerażona :strach: , owszem kota była rozbawiona, mrucząca, z zamglonym wzrokiem i nawet od dawna bez protestu dała się pomiziać :) była do tego straaaaasznie głodna...ale nie trzymała równowagi...na szczęście minęło, nie omieszkałam też zasięgnąć opinii weta. Przestraszyłam się jednak nie na żarty :(
Herman - ten paskud zaś, najprawdopodobniej będzie miał do końca życia bliznę na swym - już nie całkiem czarnym noseczku - ten na szczęście zagojony - niemal 100%...do tego całkiem już zdążyłam zapomnieć jak to jest wpuszczać kota o 1:30 w nocy...staram się go wymęczyć w dzień jak potrafię ale ten mały cwaniak wieczorem nie daje za wygraną :wink:
Ostatnio ku mojemu zaskoczeniu oba koty (jeden wchodził do domku drugi wychodzil na dwór) spotkały się w przejściu i dotknęły nosami, zaraz potem nastąpil potęzny 'hyk' dużej koty i mały uciekł - ale mam nadzieję, że ten znak dobrze wróży :lol:
Pozdrawiam wszytskich nowo zakoconych i...tych innych też :lol:

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob paź 02, 2004 10:59 FOTKI!!!!

Witajcie!

wreszcie! foteczki - przedstawiam moje piękności :lol:
z góry przepraszam, że fotki nie są najlepszej jakości i z tymi rozmiarami to tez nie bardzo - ale i tak solidnie się namęczyłam...cóż - trochę techniki...hihi....w najbliższym czasie postaram się 'conieco' naprawić...

Pelasia:

http://upload.miau.pl/27017.jpg

http://upload.miau.pl/27018.jpg

Herman:

http://upload.miau.pl/27020.jpg

http://upload.miau.pl/27021.jpg

Thorka:

http://upload.miau.pl/27019.jpg
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon paź 11, 2004 10:14

Boję się....Herman jest jeszcze kociakiem i jako taki powinien sie bawić, szaleć i psocić. Tymczasem mimo od czasu do czasu chęci do krótkiej zabawy i dobrego apetytu...śpi. Jak juz będzie czynne - dzwonię do weta i pojadę - tylko, że objawów poza tym innych nie ma. W piątek wet go badał...uszka, oczka, pysio...w poprządku, płucka w porządku, temperaturka w normie, brzuszek w porządku...boję się tym bardziej - bo objawy "nieswoiste" mnie przerażają :(
Natrętnie nasuwa mi się jakaś paskudna choroba np. białaczka..........
:cry:
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon paź 11, 2004 10:24

Najlepiej jak najszybciej zrobić mu badania bardziej szczegółowe, tzn badanie krwi przede wszystkim (próby wątrobowe też, oprócz morfologii). A kupka i siusiu w normie?

myszka

 
Posty: 3120
Od: Pt sie 09, 2002 13:45

Post » Pon paź 11, 2004 10:29

Herman jest wychodzący ale trzymam go w domku by sprawdzić kuwetkowe sprawy...siusiu wygląda normalnie...na kupkę wciąż czekam...wiem, że się powtarzam ale potwornie się boję...włożyłam tyle energii, tyle siły w to by był zdrowy, by żył...w głowie mi się nie mieści by znów mu się coś stało :(
O badaniach krwi własnie myślę....ale wet ma dopiero od 13...
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon paź 11, 2004 10:32

Hm, może się zakłaczył? Może coś zjadł na zewnątrz? :( W każdym razie, 13 już niedługo, badania zrobić moim zdaniem trzeba, bo jak nie wiadomo w zasadzie co się dzieje, to jedyna droga, żeby wykluczyć pewne groźne opcje. Mam nadzieję, że będzie dobrze :ok:

myszka

 
Posty: 3120
Od: Pt sie 09, 2002 13:45

Post » Pon paź 11, 2004 13:21

Mam nadzieje, ze to chwilowa niedyspozycja spowodowana jesienna pogoda :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88323
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto paź 12, 2004 8:07

:dance:
Dzięki! Herman odżył - na szczęście to tylko proza - kicia się czymś "zakorkowała"...ufff! Ja się denerwowałam jak o dziecko...cóż widać - ten typ tak ma 8)
Dziś już jest w porządku - obudziło mnie to moje "pół kota" o 5, ugniatając włosy, potem wlazło pod kołdrę i ugryzło mnie w nogę - znaczy jest dobrze :D
Teraz gdzies jest w domu i coś zwiedza - zajrzał tez na forum ale było nudno - wg niego i pewnie zaraz znajdę gdzieś śpiący czarny kłębek :D

Już się bałam, że zarazil się czymś od "moich podopiecznych" dziczków... Mamuśki (zwanej przeze mnie "Starą") i jej córki, którą po hrabalowskim Celestynie nazwałam Celestynka właśnie...
Obie sa czarno-białymi kotkami...Mamuśka jest bardzo dzika i strachliwa, hyczy, prycha i wpatruje się we mnie rozszerzonymi do granic źrenicami - wyglada dość strasznie...a Celestynka zazwyczaj widząc mnie z miską biega w kółko naprzemian hucząc i miaucząc...nie może się zdecydować czy jest bardziej głodna czy bardziej się boi...
Celestynka ma ok 13 miesięcy - Mamuśka urodziła ją i jej rodzeństwo u mnie pod garażem...śliczniutkie były...z 3 przeżyła tylko Celestynka...nie przeżylo też całe jej przyrodnie rodzeństwo z kolejnego miotu...a na wiosnę pewnie... :cry:

Już prawie udało mi się znaleźć domek dla jednego malucha ale w końcu się nie udało :(
Ale u mnie codziennie mają choć jeden posiłek...

A Herman uparcie zaczepia Celestynkę - mimo, że na poczatku ciągle dostawał od niej w pysk...uparty cwaniak... :wink:
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto paź 12, 2004 8:10

Bardzo się cieszę, że z Hermanem wszystko w porządku :D

myszka

 
Posty: 3120
Od: Pt sie 09, 2002 13:45

Post » Czw lis 18, 2004 7:59

:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:

Wczoraj wyszedł z domku po 6 rano, poszedl za rodzicami pewnie bo ciekawski jest i przepadł...szukał 6 godzin, i potem jeszcze i jeszcze i jeszcze..........wołałam, ciciałam, zagladałam, obeszłam pol dzielnicy kilkadziesiąt razy...nie moge sobie tego wyobrazić, w glowie mi sie nie mieści, że juz nie zobaczę mojego czarnego pysia, że juz mnie nie trąci mokrym noskiem, że nie usłyszę tego głośnego mruczenia, że go nie pogłaskam, że nie bedzie mi ugniatał włosów, że nie bedzie kładł sie obok nie i na papierach na biurku, gdy cos piszę, że nie bedzie ocierał sie sie o wszytsko idąc po domu, że sie nie odezwie - a jest bardzo "głośnym'' kotem...nikt mnie uz nie powita gdy będe wraca c do domu...
gdyby byl dorosły może miałby szanse - ale dla niego świat jest za duży.........jeszcze sie nie nacieszył tym, że ma dom...
Stracilam wszytsko.
Nie chce mi sie żyć.
i nawet nie mam po co - Pelasia i tak n\mnie nienawidzi i bardziej jej działam na nerwy kiedy jestem...
A najgorsza jest świadomość, że gdzies tam on będzie umierał...głodny, przerażony (jest bardzo stresujacym sie kotem), zziębnięty, że będzie umierał samotnie...
a teraz jeszcze deszcz....
za dwa tygodnie mial być kastrowany, miałam mu kupić drapak...
a zawsze myślałam, że odejdzie Pelasia - bo to juz staruszka, a on bedzie mnie pocieszał...nie ma dla mnie większej tragedii...to młody, zdrowy kociak...
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw lis 18, 2004 8:15

TY nie rycz tylko szukaj! Wywyeis ogloszenia, oblec sasiadow, szukaj go wieczorem, Zawiadom wszystkich co sie da. Karmicieli jakichs?Poza tym skoro niekastrowany to mogl na panienki poleciec :-(
Na co reaguje dzwiekowego? Na suche w misce?
Moze jakies aromatyczne zarcie ktore lubi?
Szukaj! Beczec jakby co mozesz w trakcie.
Niektore zagubione koty sie znajdowaly po kilku tygodniach!
NO, DO ROBOTY!!!
Kciuki zacisniete.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88323
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw lis 18, 2004 8:24

No właśnie, do szukania!!! Ogłoszenia porozwieszaj! I szukaj, szukaj, szukaj, pytaj, nie zakładaj, że go nie znajdziesz.

myszka

 
Posty: 3120
Od: Pt sie 09, 2002 13:45

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, puszatek, włóczka i 80 gości