Kochane jestescie kobiety

. Zobaczcie jak to jest? Franus 2 dni na ulicy plakal, glodny i zmarzniety. Ktos wpuszczal go do klatki schodowej, ale tylko do przedsionka i siedzial biedny na betonie, a za chwile kto inny go wyrzucal. Sasiad Pani Babci skarge zlozyl w spoldzielni, ze tylko klopoty wieczne z ta kobieta. Ale babcia placzac, zabrala kotka do mieszkania. Mam ochote pogadac sobie z tym sasiadem, bo krew mnie zalewa, jak mozna gnebic staruszke, w dodatku, ze na wlasne oczy widzialam, ze w mieszkaniu az pachnie. Koty nauczone na podworku sie zalatwiac. Pani nie leni sie i chodzi za kazdym kotem z pierwszego pietra. Czeka az sie zalatwi i wracaja do mieszkania. W klatce schodowej nie ma smrodu. Jest jeszcze rodzina nad mieszkaniem staruszki pietro wyzej, ktorzy maja kota i rowniez kot jest wychodzacy i nikt sie nie czepia. Kobieta ciagle placze, przezywa i mowi, ze stara sie chodzic po cichu, nie trzaska drzwiami, koty bezdomne karmi z dala od klatki schodowej, a mimo to ma przykrosci. Facet od stych wariatek ja wyzywa, krzyczy, gania jej koty. Musze chyba sie wtracic, bo zal mi babci. Jest bardzo kulturalna, spokojna, ale w domu placze. Przeciez to ostatnie lata tej kobiety, jak mozna tak postepowac jak ci ludzie z jej srodowiska.
Zmierzalam do tego, ze tak sie losy plataja w zyciu roznie. Franus mogl zginac pod kolami, lub zebrac wszystkie choroby, glodowac, wreszcie umrzec osamotniony i nikt by sie nie przejmowal. A wystarczylo ze kobiecina zabrala go na "chwile" i los dzieciaczka kociego sie odwrocil.
Warto pomagac i robmy to zawsze. Ja osobiscie czuje ulge, spie spokojnie. Czasem co prawda nie moge zasnac, bo mysle, ze idzie zima, na swiecie nie wszystkim zwierzakom dane zyc dobrze. Zreszta generalnie swiat jest piekny, lecz zly, okrutny.
Nasz Franus

forumowy jest, udalo mu sie i to jak?
Dziekuje Wam z calego serca, ściskam za pomoc. Franiu, badz szczesliwy z swoja Pancią Malgorzata do konca swoich dni.
Małgosiu

dziękuję.
Teraz bedziemy odwiedzac Was i cieszyc sie szczesciem Franka.