Czarny Kocie...(*)....Ruda Łapa i...Kochane rude w domu...

kurde-gdybym ja miała pod ręką tel do weta przy kilkunastu kiciach którym sie uleje to Kamil nijak by nawet do dziewczyny do Piaseczna ( :lol:

) nie zdążył pojechać, a co dopiero Taj Mahal podziwiać i święte krowy leczyć :mrgreen:

Pozdrawiamy świątecznie

i my pozdrawiamy leniwie i świątecznie

Muszona czeka dziś kąpiel i jest nieszczęśliwa - a jak się miewa Everest?

czekamy na telefon z w sprawie wizyty PA...

smarti pisze::mrgreen:
kurde-gdybym ja miała pod ręką tel do weta przy kilkunastu kiciach którym sie uleje to Kamil nijak by nawet do dziewczyny do Piaseczna ( ) nie zdążył pojechać, a co dopiero Taj Mahal podziwiać i święte krowy leczyć

To w końcu rozstali się czy nie?

Pewnie dzisiaj będzie telefon

Everest super - lekko niewychowany :evil:

gdy Moko leżała u mnie na kolanach oparta o rękę (tak jak się kładzie małe dziecko do karmienia), zasnęła i mruczała to przybiegł Everest i położył się... na jej głowie. Generalnie nie zwraca uwagi na inne koty, biega po głowach, skacze po ciele itp.

Rodzeństwo dzisiaj szalało, probując się wzajemnie zagryźć. Everest wynalazł sobie nową zabawe - włazi między poszewkę a kołdrę, do środka i warczy, poluje itp. Moko w szoku, bo gdy go szuka "na" lub "pod" koldrą i nie znajduej to jest bardzo zdezorientowana :mrgreen:

Szalony Kot pisze:
smarti pisze::mrgreen:
kurde-gdybym ja miała pod ręką tel do weta przy kilkunastu kiciach którym sie uleje to Kamil nijak by nawet do dziewczyny do Piaseczna ( ) nie zdążył pojechać, a co dopiero Taj Mahal podziwiać i święte krowy leczyć

To w końcu rozstali się czy nie?

Kocie-z tą z okolic Sznycelka,młodą panią weterynarz się rozstał,chociaż ostatnio dzwoniła do niego kilka razy dziennie i sam mnie pytał co to może oznaczać?? :love:

a ta z okolic Mućki to nówka nieśmigana

ale już zapowiedział że "kto to wie kogo pozna w podróży........" :ryk:

To widzę, że on szybko działa :ryk:

żadna w jego zasięgu nie może się zmarnować.. :ryk:

Karolek(ona) pisze:

dobre, dobre

Evereścik nadal bez domku. :roll:

dziewczyny -rozsyłajcie prosze i podbijajcie :roll:

trzeba tam jakoś pomóc :roll:

viewtopic.php?f=1&t=135485

Zimno!!! Mróz.
Czekam na koty które wrócą do piwnicy, a wtedy wprowadzę inny system karmienia, oszczędzający mi czas głównie i stanie na zimnie a kotom zapewniający nie zamrożone jedzenie.

Dziś przemarzły mi ręce, do czerwoności :mrgreen:

- czyli mróz ścisnął. Zajrzałam przez okienko, a tam tymczas karmicielki, Rudy na rurze siedzi. Innych kotow nie było (wiem, nie ich pora, bo zazwyczaj chodzę o 1 - 2 :roll:

), więc poszłam za ulicę aby ich poszukać. Na parkingu darł się Strachulec, usłyszał mnie więc chciałam go przyprowadzić pod okienko na jedzenie. On uciekał jednak ode mnie drąc japę na całą szerokość i siadał patrząc w przeciwnym kierunku. Nie lubię jak kot mnie gdzies prowadzi bo boję się tego co zobaczę. Poszłam jednakowoż na spacer ze Strachulcem. Podprowadził mnie spory kawałek do murku - tam kiedyś koty (a być może i teraz, ale nikt nie ma już z ta panią kontaktu) karmiła pewna pani. Podjerzewam, że moje łachudry się własnie tu stołują. Bo przy tym murku Strachulec uderzył w przytulanki

mizianki

drapanie za uszkiem

mrauczenie

chodzenie wokół moich nóg

itp. itd. Az sprawdziłam czy ma nacięte ucho no i czy nie ma białej plamki na torsie (taką ma Figo, który też miał takie przytulankowe zapędy)
- nie no i sylwetka strachulcowa. Zresztą nie pierwszy raz mu się to zdarzyło, ale za każdym razem jestem zaskoczona i dobrze sprawdzam czy to aby na pewno on.