Moje koty VII. Koty na opak

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro lis 09, 2011 20:20 Re: Moje koty VII. Koty na opak

aga9955 pisze:
casica pisze:I dlatego chcę do Bella Italia
pić wino, gotować, marzyć, może pisać przewodniki?
Mieć wszystko w du.. a polskie piekiełko oglądać czasem w tv :!:

Zaczęłam się merytorycznie przygotowywać do takiej zmiany
Obrazek

i goscić Was z kotami na wakacjach? 8)
:mrgreen: :ok: cool 8)

aga9955 masz boski podpis :mrgreen:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103440
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro lis 09, 2011 20:39 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Się będzie działo, jak w trzy minimum samochody o napędzie 4x4 będziemy rozjeżdżać wsocdnia granicę UE :piwa:
No tylko trzeba przetarg wygrać :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 09, 2011 20:46 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:Się będzie działo, jak w trzy minimum samochody o napędzie 4x4 będziemy rozjeżdżać wsocdnia granicę UE :piwa:
No tylko trzeba przetarg wygrać :)

Wygrywaj, imprezy na ścianie wschodnej wspominam z nostalgią....

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro lis 09, 2011 20:48 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:I to jest dobra wiadomość :)
Chociaż mam też osobny chytry bardzo plan, który niebawem ujawnię 8)
No a poza tym drogie dziewczęta, mam pieniądze od konserwatora na kontynuację badań w znanych i lubianych Patokach w przyszłym roku :) A ulubiony mój pan komendant obiecał, że strażacy wyremontują dół remizy, w ten oto prosty sposób nie straszne nam będa wesela :!: To my możemy postraszyć weselników :P

:mrgreen: :ok:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Śro lis 09, 2011 21:45 Re: Moje koty VII. Koty na opak

straszy to mogę nie tylko weselników:)
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro lis 09, 2011 23:19 Re: Moje koty VII. Koty na opak

No nie rób scen, poznam Cię z chłopakami spod sklepu w Bolimowie 8)
A właśnie drogie panie :idea: tej konkurencji nie ćwiczyłyśmy, a żal, żal wielki :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 09, 2011 23:50 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Parma, ciekawe i przyjemne miasto. Można tam nie odwiedzić wielce ciekawych muzeów, można tam nie zrobić wielu ekscytujących rzeczy, ale nie można, absolutnie nie można nie obejrzeć czegoś, co po prostu rzuca na kolana, oszołamia, porywa, zachwyca. Baptysterium w Parmie o tak. Powiedziałabym wstrząs estetyczny.
To generalnie dzieło i dziecko mistrza kamieniarskiego Benedetto Antelamiego, a fragmenty późniejsze jego uczniów i współpracowników.
Obrazek
Już zewnętrzne detale mogą przyprawić o zawrót głowy
Obrazek
A wnętrze
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wielkie mieliśmy szczęście bo przez jakieś 20 minut byliśmy tu zupełnie sami, mogąc w spokoju cieszyć się tym widokiem.

Benedetto Antelami to jeden z mistrzów kamieniarskich – maestri (comacini, intelvesi, campionesi), co to z jednej doliny rozchodzili się po całej Europie, tak od jakiegoś VII do XVIII wieku. I w sumie wszędzie zostawili swój ślad – nawet na moskiewskim Kremlu. Niestety nie dotarłam nad Como w tym roku, a tam jest interesujące muzeum mistrzom właśnie poświęcone. Ale dotrzeć zamierzam w roku przyszłym :ok:
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Zaintrygowała mnie nisza nr 16, niby pusta, ale jednak niezupełnie. Fragment fresku niestety (w przewodniku po baptysterium) brak opisu. Nie wiem więc cóż to za święta (bo zakładam, że jednak święta), tak kokieteryjnie wystawia swoją lewą pierś. A z drugiej strony, skoro święta, to może ona ją eksponuje nie kokieteryjnie wcale, ale martyrologicznie? Żeby ułatwić katu obcięcie, w końcu święta przecież kobieta.
Obrazek
Agata sycylijska? No nie wiem, nie wiem i bardzo mnie to dręczy.

A ta Madonna dręczy mnie jeszcze bardziej, fragment jakiegoś ołtarza, ewidentnie powieszony, żeby zakryć pustą, zniszczoną niszę. Ale jakiego, skąd, domniemany autor?
Bardzo mi się spodobała, ujęła mnie, taka jest urocza, taka wręcz uwodzicielska
Obrazek

A poza tym? No cóż katedra, piękna jak wszystkie tutaj
Obrazek
Obrazek
Ale jak można było tak popsuć wnętrze? Takim XIX wiecznym pacykiem?
Obrazek
Obrazek
Ale też szczęśliwie nie wszystko popsuto
Obrazek
Obrazek

Do dnia dzisiejszego w Parmie bardzo popularną postacią jest Maria Luiza. No nie lubię jej jako żony Napoleona. Ale bardzo jako kochankę jednookiego hrabiego Neipperga, no dobra, później żonę. Proszę jaką w niej wyzwolił bachantkę. Z tej panienki co to w dzieciństwie nawet wokół siebie nie miała kogucików i piesków tylko kurki i suczki, żeby ócz dziewczęcych niestosownym widokiem nie urazić, umysłu młodego nie psuć, chuci podłej nie wyzwolić. A jednak na wiele się nie zdało. Opisy z epoki bardzo są barwne jak to dwór zniecierpliwiony czekał, aż para namiętnych kochanków zakończy amory pod powozem. I wcale się nie dziwię, że Napoleon nic w niej nie wyzwolił, mnie też się Neipperg bardziej podoba.
Fajna ta Parma :P

Gwoli kronikarskiej rzetelności dodam tylko, że jedzenie niestety kiepskie, ale przynajmniej księgarnie bogate i interesujące.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 10, 2011 10:52 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Opuścili nas właśnie fachowcy - projektant, wykonawca, pracownik wykonawcy, który jeszcze kilka dni temu twierdził, że wszystko zniszczą łącznie z sufitem. Nic nie zniszczą - rury pójdą za meblami i glazurą, uff. Jest jeden problem - trzeba będzie naruszyć mebel, no ale powiedzmy, że to najmniejszy problem. Tym bardzoej, że chodzi tylko o tylną jego ściankę.
Osłabił mnie Justyn :roll: Nienawidzę gdy bierze udział w jakichkolwiek negocjacjach. Udział Justyna w negocjacjach = jesteśmy w plecy, eeee szkoda gadać. Tak było też z remontem mieszkania i rozmowami z wykonawcami. Mówiłam - nie, nie zapłacę dopóki nie odbiorę pracy, a co robił Justyn? Tak, płacił z góry. No comments. Boże, dostaje jakiegoś kretyńskiego słowotoku, rozmydla problem i wychodzi, że nie wiem czyje interesy reprezentuje.
Teraz też - no ależ kotek, no...
Ja mu dam kotka :evil: :x :evil:
W końcu nie wytrzymałam i z miłym uśmiechem (ale odróciłam się do niego, a wzrok zabijał) powiedziałam - poczekaj Justynku, ja tutaj dyskutuję z panami :twisted:
No. Polisę ubezpieczeniową wykonawcy widziałam, ksero jest złożone w administracji, deklaracja o pokryciu kosztów ewentualnych zniszczeń jest, zdjęcia sobie zrobimy, wykonawca będzie nieustannie nadzorował pracę. Ok. Mogę sobie wypić kawę.
Wypicie kawy być może pozwoli mi nie uczynić się wdową :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 10, 2011 11:02 Re: Moje koty VII. Koty na opak

No bo z facetami to nieraz tak jest własnie :evil: Trza było od razu mu powiedzieć, że ty rozmawiasz i wysłać go na piwo :evil:

A ja w Katwoicach znalazłam fajną prowansalską restaurację. Serwują też Twoje ulubione, a znienawidzone przez niektórych na forum danie. Domyślasz na pewno o co mi chodzi, bo raczej wprost nie będę tej nazwy wymieniać :mrgreen:
Jedliśmy z TZ-tem i dzieckiem 3 różne dania i nie powiem, ale całkiem całkiem smaki były.
Tak, że mam już gdzie Cię zaprosić jakby kiedyś tutaj się pojawiła :piwa:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw lis 10, 2011 11:08 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Jadłaś foie gras? :) Czy był to po prostu sztrasburski pasztet czy moje ulubione en brioche?
Och jak miło. Ale jak teraz powiem, że Cię odwiedzę to wyjdzie, że ja tylko na żarcie pazerna jestem :oops:
Opowiedz co dobrego jadłaś, natychmiast.


Faceci :roll: Do legendy rodzinnej przeszło jak mój ukochany tata sprzedawał samochód. Był pekniety reflektor, ok, facet widział, no problem. Dochodzi do transakcji, facet odlicza kasę, a tata po namyśle - wie pan co? opuszczę panu za ten reflektorek :o :twisted:
Tiaaaa
Justynowi zawsze mówię - ok, ja dyskutuję. Niestety on się czasem włącza i wtedy najczęściej mam go ochotę zabić. Ehhh szkoda gadać.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 10, 2011 11:12 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Kara musi być :x Posłałam po czarnuszkę, będę robić fleischstrudel :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 10, 2011 11:21 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:Jadłaś foie gras? :) Czy był to po prostu sztrasburski pasztet czy moje ulubione en brioche?
Och jak miło. Ale jak teraz powiem, że Cię odwiedzę to wyjdzie, że ja tylko na żarcie pazerna jestem :oops:
Opowiedz co dobrego jadłaś, natychmiast.


No nie nie jadłam, jakoś nie miałam nastroju i smaku na wątróbkę.

Zaraz sprawdzę na necie ich menu i se przypomnę co jedliśmy.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw lis 10, 2011 11:33 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Tak serwują wątróbkę:
- jako zakąskę na gorąco - Foie gras z borowikami i aromatem ,,Martell

- jak odanie mięsne - Eskalopki cielęce podawane z foie gras

A prosze Cię bardzo to nasze menu: :mrgreen:

- zupę cebulową - super smak, delikatny tylko aromat cebuli, a do tego super przyprawione ziołami, z grzankami - naprawdę świetny smak :1luvu:
- Roladki indycze faszerowane grzybami leśnymi w sosie żurawinowym - to dziecko jadło, ale próbowałam i raczej nie mój smak, ale ja nie przepadam z mięsami faszerowanymi grzybami, ale ziemniaczki pieczone d otego super dobre,
- Filet cielęcy w asyście świeżych kurek - to jadł TŻ, ale z jego opinii świetne
- Chrupiący kozi ser podany na sałatach - to moje i poiwem Ci, że naprawdę mi smakowało, a sos vinegre do tego to po prostu marzenie :1luvu:
- Sabayon z jabłek karmelizowanych z odrobiną Calvadosu - słodkie jak szlag, ale naprawdę smaczne i super chrupiaca na wierzchu powłoczka :1luvu:

Wnętrzne też fajnie i stylowo zrobione. Moim zdaniem kuchnia warta swojej ceny. Stwierdziliśmy, ze następnym razem skusimy się na kaczkę na sposób wsi francuskiej.

Więc spokonie przyjeżdżaj, z Łodzi do Katowic na pewno jest bliżej niż do Świdnicy 8)
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw lis 10, 2011 11:56 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Co do foie gras, to powiem, że nie lubię jakichś rozbudowanych wielce do niej dodatków. Bo jej smak jest tak delikatny i tak charakterystyczny, że raczej zawsze staram się podążać w kierunku podkreślania go i wydobywania, a nie tłumienia nadmiarem innych smaków i aromatów. Nie wiem, może błądzę. Ale pewnie bierze się to i stąd, że w efekcie jest to produkt trudno u nas dostępny no i nie oszukujmy się, bardzo drogi.
Natomiast omijam klasyczny do fg dodatek czyli trufle, nie lubię i już. Kilka razy próbowałam, jadłam i białe i czarne, i świeże i z zalewy, i jakoś ich wielce specyficzny smak nie jest z mojej bajki. Swoją drogą udało mi się kupić inny rarytas czyli suszone smardze - tak więc zrobię cielęcinę Brillat-Savarin no ale to tak na marginiesie.

Smacznie brzmi co napisałaś, zwłaszcza ten kozi ser i zupe cebulowa :) No cóż, do Katowic z Łodzi teoretycznie jest niezła droga. Teoretycznie niestety :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 10, 2011 12:05 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:A jak to tak bez remiz? 8O Nie może to być.... ale przychodzi mi też do głowy kantyna wesołych pograniczników :P
No i te hardcorowe droginiedrogi pod wschodnią granicą, coś dla prawdziwych kierowców :)

Wszystko pięknie-ładnie, ale...
JA NIEEE CHCĘĘĘ DOO BAGAAAŻNIKAAA!!! :crying:
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 571 gości