Parma, ciekawe i przyjemne miasto. Można tam nie odwiedzić wielce ciekawych muzeów, można tam nie zrobić wielu ekscytujących rzeczy, ale nie można, absolutnie nie można nie obejrzeć czegoś, co po prostu rzuca na kolana, oszołamia, porywa, zachwyca. Baptysterium w Parmie o tak. Powiedziałabym wstrząs estetyczny.
To generalnie dzieło i dziecko mistrza kamieniarskiego Benedetto Antelamiego, a fragmenty późniejsze jego uczniów i współpracowników.

Już zewnętrzne detale mogą przyprawić o zawrót głowy

A wnętrze





Wielkie mieliśmy szczęście bo przez jakieś 20 minut byliśmy tu zupełnie sami, mogąc w spokoju cieszyć się tym widokiem.
Benedetto Antelami to jeden z mistrzów kamieniarskich –
maestri (
comacini, intelvesi, campionesi), co to z jednej doliny rozchodzili się po całej Europie, tak od jakiegoś VII do XVIII wieku. I w sumie wszędzie zostawili swój ślad – nawet na moskiewskim Kremlu. Niestety nie dotarłam nad Como w tym roku, a tam jest interesujące muzeum mistrzom właśnie poświęcone. Ale dotrzeć zamierzam w roku przyszłym



Zaintrygowała mnie nisza nr 16, niby pusta, ale jednak niezupełnie. Fragment fresku niestety (w przewodniku po baptysterium) brak opisu. Nie wiem więc cóż to za święta (bo zakładam, że jednak święta), tak kokieteryjnie wystawia swoją lewą pierś. A z drugiej strony, skoro święta, to może ona ją eksponuje nie kokieteryjnie wcale, ale martyrologicznie? Żeby ułatwić katu obcięcie, w końcu święta przecież kobieta.

Agata sycylijska? No nie wiem, nie wiem i bardzo mnie to dręczy.
A ta Madonna dręczy mnie jeszcze bardziej, fragment jakiegoś ołtarza, ewidentnie powieszony, żeby zakryć pustą, zniszczoną niszę. Ale jakiego, skąd, domniemany autor?
Bardzo mi się spodobała, ujęła mnie, taka jest urocza, taka wręcz uwodzicielska

A poza tym? No cóż katedra, piękna jak wszystkie tutaj


Ale jak można było tak popsuć wnętrze? Takim XIX wiecznym pacykiem?


Ale też szczęśliwie nie wszystko popsuto


Do dnia dzisiejszego w Parmie bardzo popularną postacią jest Maria Luiza. No nie lubię jej jako żony Napoleona. Ale bardzo jako kochankę jednookiego hrabiego Neipperga, no dobra, później żonę. Proszę jaką w niej wyzwolił bachantkę. Z tej panienki co to w dzieciństwie nawet wokół siebie nie miała kogucików i piesków tylko kurki i suczki, żeby ócz dziewczęcych niestosownym widokiem nie urazić, umysłu młodego nie psuć, chuci podłej nie wyzwolić. A jednak na wiele się nie zdało. Opisy z epoki bardzo są barwne jak to dwór zniecierpliwiony czekał, aż para namiętnych kochanków zakończy amory pod powozem. I wcale się nie dziwię, że Napoleon nic w niej nie wyzwolił, mnie też się Neipperg bardziej podoba.
Fajna ta Parma
Gwoli kronikarskiej rzetelności dodam tylko, że jedzenie niestety kiepskie, ale przynajmniej księgarnie bogate i interesujące.