Jestem po woli już załamana.
Koty nadal u mnie , praktycznie zero telefonów. Jeść dać trzeba, nie ukrywam ,że są to 3 ,,gęby,, dodatkowo. Troszeczkę kichały zaliczyły weta....
Spędza mi to sen z powiek,że o koty nikt nie dzwoni../nie licząc 2 nawiedzonych tel./
Od 2 dni mam podrzuconą biedę, zakichany, zafunflony,z gorączką. Wizyty u Weta, kropienie oczek...
U Kotów p. Jadzi stado powiększone , o koty z całęj okolicy...wyczuły gdzie jest stołowka i chętnie ją odwiedzają. Po woli brakować będzie jedzonka..zimno jest już i kociakom potrzebne są większe ilości jedzonka. Ogólnie wszystko nie wyglada dobrze
. Będę potrzebowała waszej pomocy !!!
Karmy suchej i puszek.