Będzie krótko i zwięźle:
mam tydzień czasu na znalezienie doświadczonego DT lub DS dla burej , ok. rocznej koteczki. Zabrałam ją w zeszłym tygodniu z podwórka, większość jej stada miała kk, ona najprawdopodobniej też. Przestała jeść i pić, była odwodniona. Udało mi się umieścić ją w lecznicy na 2 dni, potem zabrałam ją do piwnicznego pomieszczenia socjalnego znajomej. Miała podawany antybiotyk-Synulox. Była tak zarobaczona,że kupa składała się głównie z robali

Najgorsze,że koteczka bardzo źle znosi całą sytuację,jest przerażona,zalękniona, leży w jednym miejscu skulona i zwinięta w kłębek(mówię o czasie sprzed sterylizacji- bo teraz to normalne). Uszy do tyłu, ogonek i łapki wciśnięte w siebie jak się zbliżałam.Jakby chciała być niewidzialna! Przy każdym głasku wzdryga się z lęku. Nie chodzi i nie je w obecności człowieka. Wg mnie ma depresję... Na dworzu zachowywała się normalnie, podchodziła do karmicielki. Nie wiem co robić. Nie chcę jej wypuścić na nadchodzące mrozy. Zdążyła się już "rozhartować" w domowym ciepełku, obawiam się,żeby znów nie złapała jakiegoś zapalenia, bo ponownie już napewno nie da się złapać i zginie...
Ja nie mogę jej zatrzymać, mam swoje koty, małego tymczasa i psa, dodatkowo chorego tymczasa u znajomej, którym muszę się zajmować (podawanie leków). Długo nie ma mnie w domu. A koteczka potrzebuje głaskania, oswajania, kontaktu, zamknięta i odizolowana dziczeje. A potrafi głaskana wtulić się i przylgnąć do człowieka,odwrócić się i pokazać brzuszek, ciut zamruczeć i wciskać główkę pod moją pachę.Proszę Was o pomoc, o doświadczony, pełen cierpliwości, czasu, spokoju DT, inaczej będę zmuszona ją wypuścić...
Zdjęcie mam póki co jedno:
