Po kolejnej wizycie, kolejna lista możliwych chorób...
Kotka zamiast śliny ma czystą ropę, wygląda strasznie. Gorączka cały czas utrzymuje się na poziome 39-40. Oprócz tego nadal nie pojawiła się kupka, a siusianie tylko raz dziennie.
Koteczka nie pije, o jedzeniu nie ma nawet mowy. Lekarz wykluczył zapalenie płuc. Uważa, że to po prostu KK w wersji XXL.
Łapki cały czas sztywne i pojawia się brak równowagi. Według lekarza to albo wada serca (która powoduje niedokrwienie tętnic udowych) lub poprzeczny uraz kręgosłupa. Druga wersja jest bardziej prawdopodobna, bo kotka chodziła po podwórku, więc coś mogło ją potrącić, uderzyć lub mogła po prostu źle spaść.
Zmieniono jej antybiotyk. Widać poprawę, to najlepszy znak. Chociaż nadal reaguje agresywnie na choćby zapach jedzenia... Grunt, że pije wodę. Zobaczymy co dalej.
Jutro kolejna wizyta. Co do diagnostyki to brak większej ilości badań może być uzależniony od tego, że nie mamy pieniędzy. Dług nie przekroczył ani razu magicznej kwoty 100 zł. Jak tylko mamy możliwość spłacamy go czymkolwiek mamy lub uda się pożyczyć. Aktualnie udało nam się wyjść na tzw. zero, ale to i tak nie przeszkadza wetom w prawieniu kazań na temat odpowiedzialności za zwierzaka. Stwierdził, że posiadanie kota to luksus i jeśli nas nie stać, to nie powinniśmy go adoptować, ale do ...... kto przewidzi, że koty się pochorują na raz i to w najgorszym dla nas momencie? Jego insynuacje są dla mnie tym bardziej bolesne, bo staram się żeby kot miał jak najlepsze jedzenie, opiekę i samopoczucie. Sama jadam gorzej niż moje koty.
Może brak gotówki w ręce ich nie przekonuje do robienia dokładniejszych i droższych badań... Nie mam pojęcia. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.
