Wrocilam

Nie ma to jak szalenczy weekend w Krakowie
Chmielowy napoj to napoj boski a jak towarzyszy temu spotkanie z bylym tymczasem i swietna kolezanka to juz wogole Arkadia

Komunikacja krakowska zachwycla mnie niemozebnie, nie jestem przyzwyczajona do tego ze tramwaje jezdza punktualnie....
Pozalatwialam sporo spraw, odwiedzilam kilkoro znajomych (dziwnym trafem wszyscy moi znajomi maja jakies zwierzeta.... wiec przywiozlam wlosow na swetrze od groma), zmarzlam na mieszkaniu rodzicow paskudnie (jak ja tam mogam wytrzmac? zajebista jestem po prostu), dotachalam sie do domu TZ po mnie i plecaki przyjechal do Kato.
Nadwrazliwa sasiadka chyba ma okres spadkowy bo w piatek do mnie dzwonila o 18.15 ze TZ slucha glosno muzyki... to jej powiedzialam ze do 22 jeszcze duzo czasu i na pewno wylaczy. Wkurzyla mnie tez bo w czwartek przewiesilam jej moje pranie na moje dwa sznurki zeby miala reszte wolna a w piatek stwierdzila ze nie powiesi prania obok mojego bo to glupie. "Skoro pani tak uwaza, to pani zdanie, ale ja wracam do domu dopiero w niedziele wiec i tak pani tego nie zdejme". TZ mi opowiadal ze przyszla pod mieszkanie i dzwonila chyba z pol godziny dzwonkiem wiec podglosnil tylko radio i w koncu sobie poszla
Jest takie powiedzenie podobno "Obys mial ciekawe zycie" no to je mam

Przykro mi z powodu Bono
14 listopada mam pogrzeb w Krakowie, zmarla moja ukochana siostra wychowawczyni, czlowiek niesamowitego talentu pedagogicznego, powolania, madrosci, zyczliwosci wobec ludzi i dobroci. Mimo ze byla zakonnica byla najnormalniejsza siostra zakonna jaka znalam. Kazdy mogl do niej przyjsc po pomoc, porade, rozmowe. Zawsze miala dla nas czas (nie wiem jak ona to robila) i cierpliwosc (A tego to juz wogole nie wiem)... Zawsze pamietala o wszystkich i o czlonkach rodzi, znala sytuacje kazdej uczennicy. A w zakonie byla od 1952 roku!
No i smutno mi po prostu bo kolejna bliska osoba tak scisle zwiazana z moim Krakowem, moim zyciem odchodzi...