Alienor pisze:A możemy chcieć i to i to? Znaczy i czytać o twoich kotach i podziwiać ich urodę? Bo piękny jest gałgan Max, śliczny Forest i w ogóle...
A poza tym życzę Ci zdrowia

Gałgan z Maxa,to prawda.Najprawdziwszy gałgan.
100x/dzień zapowietrzam sie wsciekła widząc lub co gorsza słysząc jak rozrabia,a potem,wieczorem,kiedy "Dom"śpi...przychodzi blisko,siada jakiś krok od mojego fotela,patrzy cierpliwie.
Ja nadal wkurzona niemiłosiernie,tylko zerkam.
Nie da się nie spojrzeć kiedy tak patrzy.Ma takie ciepłe,spokojne spojrzenie.Nawet czasem mam wrażenie ze takie-nooooooooo,przepraaaaaaaszaaaaaam,noooooooooo-.
Po adrenalinie jaką ten młodzik potrafi człowiekowi zafundować w ciągu dnia,można się zawziąć i nie reagować.Wtedy gałgan wskakuje na oparcie mojego fotela,tuż nad głową.
Ja wciąż nieugięta,udaję ze go nie widzę.
Pomaleńku,bardzo delikatnie zsuwa się najpierw jedną łapką na moje ramię.
Daje buziaka,lub sprawdza czy żyję(

) dotykając zimnym noskiem mojego policzka.
Potem druga łapka i jeszcze delikatniej,jakby zupełnie w powietrzu schodzi na kolana.
Próbuje wcisnąć pysiek w moją dłoń,ale ja przecież ręce mam zajęte,najczęściej szydełkuję odreagowując "dzień".
Chociaż to tylko udawanie,nie da się ani jednego sensownego oczka zrobić z cudzym pysiem wciskającym się miedzy nitkę a palce.
Potem schodzi,znów siada o krok od fotela.
Znów to spojrzenie,tym razem jakby smutniejsze.
Tego to już nie daje rady ignorować.
Mówię-no choć szkrabie.
Jeden sus i jest,dwie łapki na klatce piersiowej,oczka wpatrzone w moje oczy tuż przed moją twarzą,jeden buziak kocim noskiem gdzieś w moja twarz,drugi buziak.
Moje głaśniecie małego łepka... i w jego oczkach zapalają się błyszczące iskierki.
Wiem że kiedyś wyrośnie z głupich głupot,chyba każdy w końcu wyrasta?A może my się przyzwyczajamy?
Zresztą co za różnica
