Z Romana jest bezwstydny, uparty, na szczęście jeszcze mały kot.
Jego drugie imię brzmi BUMERANG - "wyrzucić go drzwiami, to wróci oknem"...
Podczas posiłków zdejmujemy go ze stołu po kilkadziesiąt razy. Nic sobie nie robi z zakazów, włazi wszędzie gdzie się da i wymyśla największe głupoty pod słońcem... Olinka, on naprawdę ma ADHD

Wiem, że z tego szaleństwa Roman wyrośnie, że to trzeba przeczekać... Póki co dokucza mi drapanie, gryzienie i jego niedomywanie tyłka z powodu wiecznego braku czasu

Co do drapania, to pazury zostały obcięte w pierwszym tygodniu pobytu u nas ze względu na dziecko. Gryzienie jest bardzo bolesne; dużo bardziej niż to które pamiętam z młodości Julki. Przypomniało mi się, że Julka też dużo gryzła, nawet pisałam gdzieś w wątku o poradę, jak jej tego oduczyć. Nigdy się nie udało, Julka pozostała słodkim gryzoniem, ale jej gryzienie jest teraz dla moich rąk relaksem po doświadczeniu zębów Romkowych. Julka gryzie dla zabawy wierzgając przy tym nogami

i pomiaukując. Roman gryzie chyba, żeby zagryźć...

Uszy położone po sobie, zęby wbite w ciało i dziki pomruk wydobywający się z wnętrza kota - tak wygląda gryzący Romek. Diabeł wcielony!
Jeśli chodzi o wspólne stosunki, to codzienną atrakcją stały się dzikie galopy kotów po mieszkaniu. Uwielbiam je

Poza tym Roman z Julką już dwa razy spał na naszym łóżku zgodnie. No, może nie do końca razem, ale obok siebie tj. w odległości ok 40 cm. Często też siedzą razem na parapecie, w dawnym miejscu, które należało tylko do Julki. Trzy, czy cztery razy zdarzyło się, że jadły z jednej miski na raz

wpychając pyszczki "na wyścigi". Więc chyba jest raczej zgoda

Z ciekawostek - Julka od Romana nauczyła się jeść mokrą karmę, Roman od Julki miąższ chleba. Julka zawsze przychodzi "żebrać" o okruszki, jak jemy chleb; teraz mamy dwa żebraki

Reasumując jest wesoło!