Pisałam już, że odkryłam Apenin Toskańsko Emiliański i zakochałam się na zabój? No właśnie, zapraszam do Castell'Arquato

mnóstwo tu takich miasteczek, ufortyfikowanych wsi, zamków obrośniętych zabudowaniami i murami, albo samotnych. Cudnie, po prostu cudnie tu jest. I ogromnym pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie w ogóle
provincia Piacenza o czym rzecz jasna w dostępnych przewodnikach nijak się doczytać nie można
Nie bedę Was zamęczać detalami, dość powiedzieć, że liczne zakamarki, uliczki, pałace stwarzają kapitalny zupełnie klimat.
Rynek to perełka prawdziwa

a tam, pod pałacem podesty maleńka enoteka, gminna, w której można wypić oraz kupić miejscowe wina. Wypiłam więc oraz kupiłam, ale chyba opisywać będę w odcinku o piciu i jedzeniu. Może to i nie są jakieś wielce wykwintne wina, ale są dobre. Zresztą ja zawsze staram się próbować win regionalnych, często smakiem wcale nie ustepują tym bardzo markowym, a dostać je można w fazie promowania, wyłącznie w danym regionie, czy nawet wyłącznie w okolicach miejscowej winnicy i do tego w dość niskiej cenie.

Kolegiata romańska (gotyk tez dołozył swoje), jak już wiecie u mnie to oznacza wielokrotny orgazm

a w każdym razie coś porównywalnego. Portyk późniejszy znacznie, ale że ma piękną nazwę
Raj, to mu daruję ten młody wiek


a wewnątrz



kaplica św. Katarzyny

ze spektakularną i jakże szczegółową sceną męczeństwa imienniczki mojej, ach aleksandryjska ona, co jeszcze dodatkowo mi jej postać czyni sympatyczną

jest też przepiękny i wielce, wielce urokliwy krużganek i niestety nie mam zdjęcia.
Zamek, dość karkołomna to budowla, od strony rynku taki się wydaje niepozorny

dopiero po zdobyciu wieży widać jak jest usytuowany na stromym stoku, jakby przyklejony do całego miasteczka

Bronił niegdyś przeprawy przez Ardę


Mieliśmy wrócić do Vigolo Marchese (kościół z 1008 r i baptysterium sprzed roku 1000), mieliśmy pojechać jeszcze do Vigoleno (il borgo), ale Castell'Arquato okazało się tak uroczym miejscem, że zweryfikowało i zmieniło nasze plany. Zresztą pogranicze Apeninu i doliny Padu jest o tyle "ciężkie" że potwornie wilgotny tam upał, w sumie mało przyjemny gdy chce się coś zobaczyć, a nie siedzieć w knajpie. 28 stopni w cieniu, a o wilgotności powietrza nawet mi się nie chce wspominać.
I taka mnie jeszcze dopadła refleksja, która później towarzyszyła mi w różnych miejscach - jak ubogi jest nasz słownik w kwestii budownictwa obronnego. Zresztą to oczywiste, bo tak różnorodnych jego form nigdy u nas nie było. To czym jest Castell'Arquato, Włosi określają jako
il borgo i nie ma niestety to słowo odpowiednika w języku polskim
