
Z kotami jeżdziłam do dr Garncarza, czy miałam kase, czy nie...Czasami pozyczałam,zeby tylko zwierzeciu oczy ratowac, nie prosiłam o jałmużnę...i skoro teraz nie spie na kasie nie znaczy to,ze zostawie kota bez pomocy..kolejny raz to powtórzę.I jest mi przykro,ze dostaje telefon,żebym zajrzała na miau,bo "różne dziwy się dzieją"I korzystajac z gościnnosci osób trzecich korzystam z internetu komórkowego na chwile...I nie mam zamiaru odpowiadac na zaczepki...