Oj Basiu, moje koty to jak ludzie co sobie rodzinną fotografie robią. Wyglądają pięknie, wszystko uśmiechnięto.Kotom futra i oczy błyszczą, pysie przyjazne. Ale niech tylko zgaśnie flesz
Futro lata, sikuny rozbryzgiem po świecie kapią , wrzaski i przekleństwa słychać...A w tym ja ,my - czasem z ostrym słowem czasem ze spryskiwaczem...Często ze ścierą. Ale zawsze z głupią miną. Często wystarczy tylko KOOOOOOOOOOTY krzyknąć ale czasem to nic nie daje. Tak bywa w licznych rodzinach.
Jednak kochają nas i siebie . Jak któremu krzywda się dzieje lecą z pomocą. Jak któremu ścierą pogrożę lecą...by MU dołożyć. Bo moja dłoń nie jest tak szybka jak łapa.

Ominie delikwenta.
Często staraja sie nas pocieszyć jak jest trudno.Wyczuwają nasz nastrój. Od kiedy Żuczek miał załamkę zdrowotną, tego dnia co byłam pewna ,że to NASZ ostatni poranek, Bisek przyszedł wybuział mnie i utulił. Dawno tego nie robił a tu nagle kocisko tuli się ,trąca nosiem twarz i bleusuje po swojemu.Wiedział,że smutna jestem. Tego dnia nawet koty spokojne były.