Małe po nocy już troszeczkę mniej dziczą, ale od czasu do czasu przypomina im się, że trzeba trochę posyczeć
Z miseczki zniknęlo przez noc, a to była cała saszetka, ale nie wiem które zjadło, bo żadne nie raczyło się przyznać. Rano dałam pokrojone gotowane serduszka to jeden czarnuszek jadł, a raczej wsuwał jakby głodował co najmniej od roku. Ale on/ona jest najbardziej śmiała/y, reszta jak wchodzę do łazienko od razu zmyka na koniec klatki i wtula się w siebie.
W kuwecie było siku i kupki, z tym, że część ładna, a jedna taka nie bardzo, ale mam nadzieję, że to po zmianie jedzenia.
I na pewno klatka jest dla nich za mała, trzeba by poszukać większej, albo w ostateczności skombinowac druga króliczą i razem je połączyć w apartament dwu pokojowy, bo w tej strasznie im ciasno, sama kuwetka to prawie połowa.

Dzisiaj wywaliły na siebie cała kuwetkę jak sie o nią oparły w 4 sztuki, bo usłyszały Ciciaka i wszystkie momentalnie poleciały sprawdzić kto to. Dobrze, że akurat zmieniłam trociny, ale i tak miałam bałwanki trocinowe.
