Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 02, 2011 23:47 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Może już złapałam na tyle dystansu, żeby na spokojnie, w miarę to napisać...
Ale w końcu muszę, bo inaczej się uduszę :evil:

Nie mogę przejść do porządku nad tym, jak tym razem zostaliśmy potraktowani na Białobrzeskiej.
Tam leczy swoje koty obecna opiekunka Gringa, tam Gringo miał robiony RTG i byłam wtedy bardzo zadowolona z wizyty.
Tam też się umówiłyśmy z panią, bo zależało jej na jak najszybszym pokazaniu chłopaka i "rejestracji w swojej" lecznicy. Jest to dla mnie zupełnie zrozumiałe. Ucieszyłam się, że "moje dziecko" będzie pod opieką tak świetnej i polecanej lecznicy, a także jeszcze bardziej polecanej pani doktor Czubek. A ponieważ to ja się do tej pory opiekowałam Gringiem, to zupełnie naturalne mi się wydawało, że powinnam być przy pierwszej wizycie, bo na temat jego zdrowia i dotychczasowego leczenia mam skądinąd jakąś tam orientację.
Jakże się myliłam :?
Pani dr potraktowała Gringa, jak kociaka przyniesionego wprost z ulicy - bez żadnej historii choroby, z najgorszymi możliwymi podejrzeniami. Ma gorączkę, to przeciwgorączkowy, antybiotyk, kroplówka. Dostał zresztą coś jeszcze, ale nie było kogo spytać co to, bo w tym momencie lekarki nie było w gabinecie, a techniczka (stażystka?) stwierdziła jedynie, że "pani doktor kazała dać" :x Na moje pytanie, czy jemu ta kroplówka potrzebna, tym bardziej przy obniżonych parametrach czerwonokrwinkowych usłyszałam od tejże techniczki, czy kim tam ona jest, że "przecież to jest kroplówka podskórna, nie dożylna" 8O i "p. dr kazała" :x W dodatku igłę to chyba od czipowania wzięła :?
Mogłam sobie mówić do u... śmierci, że jemu ta gorączka to zazwyczaj samoistnie spada, a nawet jeśli jest zbyt wysoka, to on b. ładnie reaguje na leki przeciwgorączkowe - u niego to kwestia 15-30 minut maks i chłopak gania jak najęty. I naprawdę nie trzeba go dodatkowo katować kroplówką podawaną igłą dla słonia :(
Nieistotny też był brak stanu zapalnego w morfologii czy odwodnienia i jakichkolwiek wskazujących na taki stan objawów w kocie :? Nieistotne, że dzień wcześniej lekarz prowadzący go od półtora miesiąca nie uznał za stosowne wprowadzać znowu antybiotyk na już - a tylko zalecił obserwację, antybiotyk w sytuacji, jak będzie wiadomo na co. Kompletnie nieważne było, że nawet miał oglądane płuca - chłopak mały i na RTG kręgosłupa widać je w całości i bardzo ładnie. I zdrowo!
Żeby było milej i sympatyczniej, nowa pani Gringa została na wejściu (przy mnie!) objechana przez p. dr jak smarkula "czy zdaje sobie pani sprawę z zagrożeń!" i "jak pani koty to zniosą?!", została zalecona 2tygodniowa kwarantanna i najlepsze "jeśli w ciągu 2 tygodni po kwarantannie koty nie zaczną ze sobą spać, to musi się go pani pozbyć!" 8O 8O 8O Z naciskiem na "musi" i "pozbyć". Myślałam, że mi się pani rozpłacze :|
Ja to już w ogóle zostałam potraktowana jak wredna zołza, która wciska bogu ducha winnym ludziom chore koty :? Ale to najmniej istotne :?

Jednym słowem - kot został potraktowany rutynowo i bezmyślnie, ludzie kompletnie bezdusznie.
Lecznica Białobrzeska i dr nauk wet. Czubek - NIE POLECAM!

Nie sądzę, żeby Gringowi zaszkodził ten cholerny antybiotyk czy kroplówka - choć po Fosterkowej wątrobie to najchętniej każdemu bym najpierw biochemię robiła :|
Nie zrobiłam sceny, nie zabrałam kota - choć mi się serce krajało, bo wymordowany został strasznie :cry:
Poza tym - moje gratulacje w wyjaśnianiu teraz czegokolwiek. A idę o zakład, że tydzień po zakończeniu "leczenia" wrócą mu te wahania temperatury :roll: O regulacji spraw jelitowych też możemy zapomnieć. Już po samym odrobaczeniu i zmianie domu ma prawo mu się wszystko rozregulować, a co dopiero po antybiotykach. Tylko nie będzie wiadomo, od czego - a już było prawie dobrze.
Wiem, że opiekunka zrobi dla niego wszystko, będzie troskliwa i będzie go kochać na zabój. W rozmowie koło południa, następnego dnia też usłyszałam od pani, że "przecież on wygląda i się zachowuje jak kompletnie zdrowy kot!" :roll: Już mi opowiadała, jak to pupala wycierała, bo kupa rzadka i że chusteczki faktycznie się sprawdzają...

Ale zastanawiam się bez przerwy... Czy oprócz domów mamy sprawdzać też wetów?! :( I żałuję, że tego nie zrobiłam - bo Gringowa pani na wizycie PA nawet mi proponowała rozmowę z jej wetem :|


Oddanie Gringa do adopcji było dla mnie strasznie trudne - kto go widział na żywo, miał w rękach, spojrzał w te ślepka, ten wie, o czym mówię.
Dodatkowo w momencie oddawania nie był w 100% zdrowy. Miał te dziwne wahania temperatury, o których pisałam .
Z niczym się nie dało tego powiązać, jeśli już to ze stresem, ale też nie było to oczywiste - żadnych innych objawów: kichania, smarkania, kaszlu, jedyne co, to jedno oko lekko zaczerwienione z minimalnym wyciekiem, ale nie ropnym. Krople zresztą dostawał od dłuższego czasu i było widać, że to kwestia jeszcze "pokropienia" przez chwilę. W momencie spadku temperatury Gringo był najzdrowszym, szalejącym kociakiem. Jedyny "problem" jaki był wyraźny poza temperaturą, to nie do końca uregulowane sprawy jelitowe - ale to też już na dobrej drodze, bo kupal raz był bardzo ładny, raz nieco mniej.
Zarówno kwestia wyjaśnienia skoków temperatury, jak i sprawy jelitowe, to uwagi, obserwacji, ingerencji w razie potrzeby, ale przede wszystkim czasu i uregulowania trybu życia. U mnie o to trudno przy 9 kotach, w tym połowie tymczasów, którym bez przerwy coś tam skądś tam leci.
Dlatego się zdecydowałam oddać go w takim stanie zdrowia. Jakbym wiedziała, że dostanie antybiotykoterapię, to wolałabym przeprowadzić ją u siebie, gdzie Gringo jednak "na starych śmieciach".

W niedzielę pojechaliśmy jeszcze do naszej jokotowej lecznicy (Boliłapki), gdzie mały został dokładnie zbadany, osłuchany, obmacany i obejrzany ze wszystkich stron oraz zrobiono morfologię. Temp. miał 39,3 (rano 38,1, wieczorem 38,3) :roll: Morfologia wykazała minimalny spadek HGB - co było o tyle niepokojące, że w momencie znalezienia miał anemię, która ustąpiła po podaniu żelaza i witamin. Dr zaleciła powtórkę morfologii za ok. tydzień, obserwację temperatury, ale ponieważ innych objawów nie było - dostaliśmy pigułę Milbemaxu do podania i zielone światło na zmianę domu :(

Jest mi z tym wszystkim cholernie źle :cry:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 03, 2011 8:16 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Ooo, shit, Olga, współczuję stresu :( , biedny mały,. biedna jego nowa Pani i biedna Ty :( . Jak można tak postępować 8O - w lecznicy, która ponoć obsługuje DT, bezdomniaki i w ogóle 8O 8O 8O - nie słyszeli o historii choroby i adopcjach zwierząt??
Szkoda stresu - ale jak rozumiem, nowa Pani dotrzymała pola? Doradziłaś jej zmianę weta :twisted: ? Mój "osiedlowy" wet, żadna sława, traktuje wywiad z opiekunem jako podstawę do dalszego badania - "bo Pani widzi rzeczy, których ja w gabinecie nie stwierdzę, obce miejsce, stres, krótki czas ...". Badanie, owszem, dokładne, ale po wywiadzie!
Trzymajcie się :ok:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw lis 03, 2011 10:40 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Witaj Wariatkowo!
Ale wiesci.. :cry: :cry: Olgunia, wspolczuje, dacie rade! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw lis 03, 2011 10:51 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

alix76 pisze:Ooo, shit, Olga, współczuję stresu :( , biedny mały,. biedna jego nowa Pani i biedna Ty :( . Jak można tak postępować 8O - w lecznicy, która ponoć obsługuje DT, bezdomniaki i w ogóle 8O 8O 8O - nie słyszeli o historii choroby i adopcjach zwierząt??
Szkoda stresu - ale jak rozumiem, nowa Pani dotrzymała pola? Doradziłaś jej zmianę weta :twisted: ? Mój "osiedlowy" wet, żadna sława, traktuje wywiad z opiekunem jako podstawę do dalszego badania - "bo Pani widzi rzeczy, których ja w gabinecie nie stwierdzę, obce miejsce, stres, krótki czas ...". Badanie, owszem, dokładne, ale po wywiadzie!
Trzymajcie się :ok:

Mój wet "pierwszego kontaktu" też tak ma - przede wszystkim wywiad, szczegółowy do bólu. Zanim poda antybiotyk będzie dumał pół godziny, czy aby na pewno trzeba i jaki - o ile sprawa nie jest ewidentna.
Owszem, zasugerowałam pani zmianę weta. Następnego dnia powiedziałam, co myślę - w poniedziałek już nie chciałam dokładać do pieca. Ale raczej się nie spodziewam :?
Właśnie to jest najgorsze, że niby taka dobra lecznica, bla-bla, lekarka neurolog - ucieszyłam się jak glupia :?

A mam świetne porównanie, bo przecież miesiąc temu Full jak szedł do nowego domu, to również pojechaliśmy do "jego" lecznicy na dzień dobry. Kilka dni wcześniej zaczęło mu oczko łzawić, a w momencie adopcji już dwa (zapewne zasługa właśnie co uruchomionego ogrzewania, bo prawie wszystkie w tym czasie zaczęły popłakiwać). Został obejrzany ze wszystkich stron, ale przede wszystkim ja zostałam wysłuchana w temacie co mu było, jak był leczony i wszelkich możliwych okoliczności przyrody. Zostałam wręcz przesłuchana w krzyżowym ogniu pytań - i tak powinno być.
Wszelkie leczenie, kroplenie i inne zabiegi zostały przez panią dr odłożone na "za kilka dni", jak się chłopak zaaklimatyzuje - z założeniem, że być może problem sam się rozwiąże.
Gringo miał gorączkę na tyle wysoką, że jak najbardziej mu się należał przeciwgorączkowy - ale naprawdę cała reszta mogła przynajmniej poczekać, właśnie te 2-3 dni :( Tym bardziej, że Białobrzeska 1 listopada miała być i była czynna, więc w razie co zawsze można reagować.

Mimo wszystko najbardziej mnie rozwalił tekst, że jak koty nie zaczną w 2 tygodnie spać razem, to trzeba się go pozbyć :x
Wszystkie koty jak do tej pory szły do domów zakoconych (poza Polą). Zawsze z założeniem, że mogą się nie dogadać, a nie widzę sensu godzenia na siłę w domu stałym :? Zawsze może do mnie wrócić - i wolę, żeby to było raczej szybciej, niż jak się okaże po kilku miesiącach, że "próbowaliśmy już wszystkiego", a koty znerwicowane na maksa. Ale takie postawienie sprawy?!


kalair pisze:Witaj Wariatkowo!
Ale wiesci.. :cry: :cry: Olgunia, wspolczuje, dacie rade! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Dzięki

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 03, 2011 10:57 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

A to u tego samego lekarza Gringus byl wczesniej, i teraz taka zmiana nastawienia? 8O
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw lis 03, 2011 11:03 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

kalair pisze:A to u tego samego lekarza Gringus byl wczesniej, i teraz taka zmiana nastawienia? 8O

Nie, przedtem byliśmy u radiologa. Na RTG tylko, ale zależało mi na specjaliście. I on jak najbardziej przeprowadził wywiad i słuchał. A przecież akurat on nie musiał :?
A dzień wcześniej byliśmy w naszej lecznicy.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 03, 2011 11:07 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Acha.
Wpiszesz do wetow niepolecanych? Wstretne podejscie, zwlaszcza o tym pozbyciu sie. :?
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw lis 03, 2011 11:08 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Już wpisałam :?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 03, 2011 11:14 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

I dobrze. Wybitnie nieprofesjonalne podejscie.
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw lis 03, 2011 14:42 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

jestem oburzona po relacji od weta - SZOK - w ogole jak mozna i co za małpy.... :evil: :evil: :evil: :evil:

jestem pewna, ze pancia Gringusia ma swoj rozum i bedzie potrafila sie zajac kochanym koteckiem... no i wspolczuje tego bolu serca, OKI, doskonale Cie rozumiem...... ja bym nie dala rady...... jestes mocarna, masz juz duzo kocich zyc uratowanych na swoim koncie :1luvu: :1luvu: :1luvu:

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Czw lis 03, 2011 14:55 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Tilli, dzięki :)
Ja już trochę ochłonęłam, ale noc z poniedziałku na wtorek i cały wtorek przeryczałam :(
Dzisiaj będę z panią gadać wieczorkiem. I już się zapowiedziałam z wizytą, jak się chłopak trochę zadomowi :)
Na razie nie ma co mu mieszać w głowie. Chociaż gdyby nie totalny brak czasu, to pewnie bym tam była codziennie :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 04, 2011 11:32 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Czesc Kochane, jak na dzisiaj?
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Pt lis 04, 2011 11:44 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Cześć,cześć.Ale Ci numer odwalili w tej lecznicy....Masz jakieś wieści od Gringulca?
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocurzyca41

 
Posty: 15548
Od: Pon gru 07, 2009 22:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 04, 2011 12:21 Re: Wariatkowo 11. 8,5 kota... Prośba... DZIĘKUJĘ! :D s. 56

Bry :)
Nie dzwoniłam wczoraj :oops: Dzisiaj już na pewno zakręcę :?

Foster rzyga... jak przysłowiowy kot :( Wczoraj dopiero złapałam go na gorącym uczynku - wcześniej było na Szelmę.
A nasz wet na urlopie... Wraca 8ego dopiero :roll: Wtedy też by wypadało zrobić kontrolne badania :?
No i zobaczymy, jak będzie dziś wieczorem - czy jest sens rzucać wsio i lecieć jutro, czy może przestanie i będzie można się wstrzymać do wtorku :roll:
Wolałabym tę drugą opcję, nie ukrywam - bez tych badań to i tak tylko działania doraźne przeciwrzygowe można podjąć :(
Zamówiłam mu całą flaszkę Ornipuralu, bo mi się zapas od Agneski kończy. A i tak wygląda na to, że będzie go brał dłuuuugo... :(

Reszta znośnie, maltretuję w wolnych chwilach Faxe'a i Fischera, bo coś się ostatnio odludzili. Ale jednocześnie zakraplam im oczy, bo znów jakoś czerwono mają. Przy okazji Brzdąc się maltretuje, bo jak widzi, że jest czas głaskania kotów, to leci po swoją porcję i się nadstawia :wink: Baśka też leci... przylać Brzdącu za "głupotę" :twisted:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa


[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 74 gości