Już teraz mogę trochę napisać o Białej Damie.
Była przepiękna, bialutka, czyściutka, z jasnozielonymi oczyma.Zawsze zadbana, bez jednej ciemniejszej plameczki.
Prychała na mnie ostrzegawczo, gdy dawałam jej jedzenie, ale gdy choć trochę z tym zwlekałam miauczała rozdzierająco. Możliwe, że miała kłopoty ze słuchem.
Jadała na metalowej budce, zjawiała się każdego ranka.
Nie było jej na karmieniu już w sobotę, ale zostawiłam jej jedzenie, jak zwykle na daszku. W niedzielę też nie przyszła
Ostatnio nastąpił w naszych kontaktach pozytywny przełom.
Biała Dama zaczęła wychodzić mi na spotkanie z Gwiazdeczką i Ogonkiem. Prowadziła mnie do misek w podskokach, tak jak one.
Bardzo mi jej brakuje, daszek będzie teraz tylko karmnikiem dla ptaków. Smutno
