Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 28, 2011 11:01 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

psiamo, śniło mi się dziś rano, że miałaś cudownie futrzasty policzek i kto się do niego przytulił, tego błogość ogarniała
jakież było moje zdumienie, kiedy obudziwszy się, odkryłam, że przytulam się do puchatej Małej Sowy w moim łóżku :oops:
:lol:

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 28, 2011 11:04 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

pozytywka pisze:psiamo, śniło mi się dziś rano, że miałaś cudownie futrzasty policzek i kto się do niego przytulił, tego błogość ogarniała
jakież było moje zdumienie, kiedy obudziwszy się, odkryłam, że przytulam się do puchatej Małej Sowy w moim łóżku

:ryk:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 28, 2011 11:04 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

AYO pisze:Sielanka sielanką ale Lokiego na poduszeczkę nie wpuściła :twisted:

nie tyle nie wpuściła, co przepędziła
ostatnio ciągle się zdarza, że Loki się podkrada do śpiącej Zdziski i stara się ją szybko wylizać
początkowo ona na to pozwala, wygląda na to, że się jej nawet podoba, ale jak on zaczyna jeździć jej ozorem po buzi, to się budzi i wścieka i zaczyna gryźć
potem on ją łapie i przyciska do podłoża i jeszcze szybciej wylizuje, bo wie, ze za chwilę skończą się miody
i rzeczywiście, zazwyczaj kończy się okropnym wrzaskiem, kotłowaniną i gryzieniem
ja nie wiem, może ona nie lubi jak mu z paszczy wali? :roll: :lol:

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 28, 2011 11:06 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

Futrzasty policzek ! 8O Pozytywko :twisted: :ryk: :ryk: :ryk:
Obiecałam sobie, że nie będę już parskać w monitor. Nie udałowszy się :mrgreen:
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Pt paź 28, 2011 11:10 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

rzekłabym nawet, że jedwabiście futrzaty :mrgreen:

ja nie wiem czemu, ale często mi się ludzie z forum śnią
czasem pamiętam cały sen, a czasem tylko nick
i nie muszę nawet wiedzieć, jak ktoś wygląda, bo on mi się śni jako nick, ewentualnie z futrzastym policzkiem ;)
Koty forumowe tez mi się często snią :roll:
może to juz jest jakaś obsesja, albo przynajmniej natręctwo :mrgreen:

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 28, 2011 16:26 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

jozefina1970 pisze:
pozytywka pisze:psiamo, śniło mi się dziś rano, że miałaś cudownie futrzasty policzek i kto się do niego przytulił, tego błogość ogarniała
jakież było moje zdumienie, kiedy obudziwszy się, odkryłam, że przytulam się do puchatej Małej Sowy w moim łóżku

:ryk:

:ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 28, 2011 21:28 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

wy się tu chichracie, a ja mam wstrząsającą wiadomość 8)

Wczoraj, bardzo późnym wieczorem złożyłam zamówienie w KV i od razu zrobiłam polecenie przelewu - żeby poszedł dziś rano.
Dziś w południe dostałam wiadomość o zmianie statusu zamówienia na - zapłacony
A po południu - poinformowano mnie, że zlecenie zostało zapakowane i założono mu list przewozowy.
8O 8O 8O 8O 8O 8O
Chyba po ostatnich jazdach wyświetlam się w ich systemie na czerwono z pięcioma wykrzyknikami oznaczającymi wysoki priorytet :mrgreen:
Pozostaję w szoku
Gdyby nie weekend miałabym paczkę na drugi dzień od zamówienia 8O
Chyba rzeczywiście zbliża się koniec świata
(może nie powinnam tego pisać, bo zawsze jeszcze paczka może zaginąć w drodze, lub 40l żwiru zostać zmieszane z innymi produktami :roll: )

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2011 4:58 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

Zawsze starałam się nie narzekać personalnie na lekarzy publicznej służby zdrowia. Wiem, że ciężko pracują i zarabiają grosze. Bywało różnie, ale zawsze dało się uśrednić doświadczenia, tak, że mieściło się w normie.

Ale to co dzisiaj nas spotkało natchnęło mnie cholerną obawą; uświadomiłam sobie, że w nagłym przypadku mam szanse skonać dzięki NFZ i w świetle prawa wszystko będzie ok.

Po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się wyjść z gabinetu w pół słowa lekarza (może to zresztą była pani felczer, albo technik naprawy motocykli.)

O drugiej nad ranem dziecko – pechowo się składa, że pełnoletnie - dostaje potwornego bólu ucha; ból jest taki, że siedzi i płacze – rodzicowi włącza się alarm, bo o ile normalne jest, że małe chore dziecko płacze, o tyle dorosłe dzieci jakoś sobie radzą.
Szukam rozpaczliwie w internecie numerów do całodobowej placówki. Najbliższa nie odbiera.
Dalsza informuje mnie, że dyżur dla mojej dzielnicy jest tam, gdzie nikt nie odbiera. Jedziemy taksówką. Pielęgniarka nas przyjmuje, ale stwierdza, że od marca nasze nocne ambulatorium jest gdzie indziej, ale nie odmawia zarejstrowania.
Zostajemy więc.

Największe zdumienie budzi sam fakt naszego pojawienia się przed 3-ą nad ranem. Jak wiadomo dorośli o tej porze śpią, a w nocy chorują wyłącznie dzieci.
Udaje się nam przejść pozytywnie weryfikację rejestracyjną, dziecko po 2 nurofenach ultraforte (2x400mg ibuprofenu) i tak zwija się z bólu.

Zostajemy skierowane do gabinetu, lekarz ma za chwilę przyjść. Po jakimś czasie wychyla się ku nam głowa prehistorycznego żółwia, która ma do nas pretensje, czemu nie mówimy że jesteśmy i skąd ona ma wiedzieć, że ktoś potrzebuje pomocy. Na stwierdzenie, że kazano nam czekać otrzymujemy niedowierzające prychnięcie.
I od tego momentu zaczyna się seria niedowierzających prychnięć, kwitujących właściwie każdą moją wypowiedź.
Znowu jesteśmy strofowane, że w ogóle przyszłyśmy w nocy na dyżur nocny, bo jak wiadomo do lekarza chodzi się w dzień (jest 3 rano w sobotę – i tak musiałybyśmy przyjść do tego ambulatorium).
Jednak pani dr ledwie trzyma się na nogach nie z powodu pory, ale z powodu wieku.
Ja bardzo szanuję starszych ludzi, mam do nich ogromne zaufanie, do ich wiedzy i doświadczenia.
Ale ta pani jest na oko sądząc od 30 lat na emeryturze, a poza tym za jedyny lek uznaje aspirynę.

Na wstępie powiedziała, że nic nam nie może pomóc, bo nie ma czym zajrzeć do ucha, potem powiedziała, że nurofen nie obniża gorączki, bo jedynym lekiem przeciwgorączkowym jest aspiryna. Że to nieprawda, że dziecko od tygodnia ma grypę (to stwierdził lekarz pierwszego kontaktu w poniedziałek), że groprinosin (lek antywirusowy) jest fanaberią i że to na pewno nie zapalenie ucha (do którego i tak nie ma jak zajrzeć).
Daje dziecku elektroniczny termometr, mimo, że mówimy, ze nie ma gorączki, a poza tym zażywała nurofen. Pani dr prycha.
Termometr pika, że zmierzył temperaturę – jest 36,8 (trudno, żeby było więcej po 800mg ibuprofenu); pani doktor wkłada dziecku termometr jeszcze raz pod pachę i każe potrzymać „jeszcze trochę” - przypominam – to jest termometr elektroniczny – on nie „naciąga”
Lekarka zagląda do gardła – mówi że wyrzyna się lewa ósemka – na nasze stwierdzenie, że boli prawe ucho, pani prycha i stwierdza, że prawa też się będzie wyrzynać.
Następuje badanie palpacyjne, dziecko zaczyna płakać z bólu, lekarka z wyraźną satysfakcją uciska wszystkie najbardziej bolesne punkty, zagina do środka kanału słuchowego ten dzyndzołek, który jest przy wejściu do małżowiny. Dziecku lecą łzy.
Pani doktor z uporem obmacuje szyję.
I w końcu stwierdza, że to ból mięśnia.
Podnoszę się i wychodzę – pielęgniarka nie wydaje się zaskoczona naszym nagłym wypadnięciem z gabinetu, ani moim stwierdzeniem, że pani doktor nie radzi sobie sama z sobą, więc jedziemy szukać pomocy u kogoś kompetentnego albo przynajmniej nie prychającego.

Napisałam w skrócie o naszych doświadczeniach wyłącznie z panią Żółw Prehistoryczny, bo te mną najbardziej wstrząsnęły. I doprowadziły na skraj szaleństwa z bezsilnej wściekłości.
Jest to ten typ lekarza, który przyjeżdżając karetką pogotowia do pacjenta z zawałem zaleca podać leki przeciwbólowe i sugeruje, że pacjent symuluje.
Dlatego napisałam, że boję się, że w nagłym przypadku na coś takiego trafię.
To jest jakiś koszmar. Ja rozumiem, że ta pani stara się dorobić do niskiej emerytury, ale ona stanowi zagrożenie dla pacjentów :!:
Szczególnie gdyby ktoś przyjechał z małym dzieckiem.
Niestety nie dotrwałam do momentu przybicia przez nią pieczątki, więc nie wiem jak się nazywa – a chciałabym tu wypisać dużymi czerwonymi literami – dr taka i taka – trzymajcie się od niej z daleka, bo jeśli coś wam naprawdę dolega możecie nie dożyć właściwej i kompetentnej pomocy.
Udało się ustalić personalia tej żywej skamienieliny lekarskiej - jest to pani Anna M-G (jakby co, zwracajcie uwagę na inicjały lekarzy - pani wyglada jak zasuszony żółw z koczkiem z czarnych loczków i co chwile prycha lekceważąco - nie ma szans pomylić jej z kimś innym)

Nie dostaliśmy skierowania do laryngologa.

Dodam, że usiłowałam znaleźć całodobowy dyżur laryngologiczny w internecie i uzyskaliśmy informację, że jest w szpitalu po drugiej stronie miasta. Tam nas odesłano z kwitkiem, bo nie ma takiego dyżuru – nie dowiedzieliśmy się gdzie jest.
Moje stwierdzenie, że informację znalazłam w necie skwitowano wzruszeniem ramion.
Zadzwoniliśmy do kolejnego szpitala gdzie powiedziano, że możemy przyjechać nawet bez skierowania i że laryngolog ją przyjmie.
W tej chwili córka z TŻ są w szpitalu. Jest 5.40, czekam na nich i na diagnozę.

Nie wiem JAK uzyskać wiarygodne informacje, gdzie w Krakowie można uzyskać sensowną pomoc w nocy, w weekend, w święto, jeśli nie jest to stan zagrożenia życia, a równocześnie nie jest to ból gardła i katar.

I czy to jest normalne, że w całodobowym ambulatorium nie ma czegoś tak prostego, jak wziernik douszny (jakkolwiek się to nazywa)?
Czy to jest normalne, że SOR przyjmuje w nagłym przypadku zapalenia ucha, zamiast przyjmować ofiary wypadków i ciężkie przypadki?


Jak pomyślę o tych wszystkich zadowolonych z siebie i swoich dokonań ministrów zdrowia, to mam ochotę życzyć im nagłego obustronnego zapalenia ucha środkowego.
I pani doktor Prychający Żółw również.
I niech się leczą aspiryną, bo wszystko inne to fanaberie
Ostatnio edytowano Sob paź 29, 2011 11:58 przez pozytywka, łącznie edytowano 2 razy

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2011 6:32 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

Pozytywko - myślałam, że tylko ja rankiem wstaje ale widzę, że ty z konieczności nie śpisz. Teraz jest nadzieja, że inny lekarz zacznie skutecznie działać. Życzę córce szybkiego powrotu do zdrowia. :roll:
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Sob paź 29, 2011 6:34 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

Rany boskie... 8O
pozytywko, masz pw.

Pasibrzucha

 
Posty: 4561
Od: Sob lis 06, 2010 10:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2011 8:26 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

Pozytywko,ja tez tulalam sie ostatnio po szpitalach,tyle ze warszawskich,z bolem barku...i czulam sie jak pileczka ping-pongowa.
Rozumiem Cie,mam podobne odczucia :evil:
Trzymam kciuki za dziecie Twe i zdrowie

rapsodia82

 
Posty: 1474
Od: Nie sty 03, 2010 14:55

Post » Sob paź 29, 2011 10:43 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

uff, sytuacja opanowana
dostała antybiotyk i lek przeciwzapalny
zajęli się nią aniołowie, nie lekarze w szpitalu, który mamy niemal "za ścianą"

Dzięki wszystkim za dobre słowa
(i pw, Pasibrzucho :) )

ale poważnie - strach się bać :strach:
strach byc poważniej chorym niż na katar i zapalenie spojówek

córka jest w idiotycznym wieku - od marca już nie dziecko, ale jeszcze przecież nie - dorosła :strach:

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2011 14:58 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

O ludzie :strach:
pozytywka pisze:strach byc poważniej chorym niż na katar

No nie wiem - mnie przez ponad trzy lata krzywą przegrodę nosową i to coś, co wymagało konchoskopii leczyli lekami przeciwalergicznymi :evil:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob paź 29, 2011 15:04 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

czyli - strach chorować na coś więcej niż zaczerwienienie czubka palca

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2011 15:10 Re: Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou cz. V

chorowanie jest gupie :roll:

córka już się lepiej czuje? co jej się stało?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28756
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości