kotkins pisze:Fiszko, a jakby tek Broniowi kolegę,takiego poszczepionego albo też z obciążeniem???
Może by przestał miaukolić i się zajął czyms końsztuktffnym??
No właśnie do tego usiłuję cały czas (od dwóch lat, bo tyle mamy Bronia) Mężowskiego przekonać. A on mi odpowiada, że wtedy
obadwa będą mu stały na stoliku przy łóżku i darły mordki. I czy ja sobie wyobrażam, że ten nowy to będzie słuchał mnie czy Bronusia... I takie tam...
Aamms, ja coraz bardziej chcę plaskate, krótkowłose

exo mnie przyciąga jak magnes. A jak czytam Kotkinsa zaczynam chcieć persa. Jak zaglądam do niebieskich - brytolka. A jak czytam o tym morzu kociej biedy - to któregokolwiek. Ja już nawet imię wybrałam: Czesia.

Prototypowa Czesława jest burasią z okrągłym pyszczkiem i o zawadiackim spojrzeniu. Nie pytajcie dlaczego. Taka mi się wymyśliła. Nawet już zapoznałam z nią Bronisława, całe dokocenie mam za sobą

Wyobrażeniowo rzecz jasna. Ino jeden malutki szkopulik istnieje. Mąż

Mąż na posterunku. Za trzy tygodnie mam urodziny, od jakiś dwóch codziennie roztaczam wizje szczęśliwej przyszłości z dwoma kotami. Efekt... dziś Małżonek mnie zapytał, jak sądzę, ile dostanie za morderstwo w afekcie

No i jeszcze jeden szkopulik - Felv+. Rasowego ani w typie nikt mi nie da. Choć "moja" Czesia jest dachowcem rzecz jasna
