Hańka pisze: może byś mówkę palnął? Bardzo tęsknimy za twoimi przemyśleniami!
No i wykrakała. Czesio nam wczoraj palnął tak wielogodzinną jojcząco-marudzącą mówkę, że włosy stawały dęba, kasa w potfelu przestawała się zgadzać, a kartofle w wiaderku zaczęły gnić.
Duży był o krok od wywieszenia kocura za usiska poza balkonem, Czesio bowiem postanowił o 23.00 zażyć spaceru i podelektować się ożywczym chłodem na balkonie. Uparty świszczypała nie rozumiał, że jest zi-mno. Zimno. Doopsko zmarznie, lodowata wilgoć głos mu odbierze (co akurat jest niewielką startą) i spowoduje zapalenie płuc, co w sytuacji, gdy zostaje mi 300 zet na życie jest średnio pożądane. Te wyjazdy na studia mnie rujnują, tak nawiasem mówiąc.
On - Czesio - chce się jednak upajać balsamicznym powietrzem i kropka. I będzie się upajał. Litościwie przemilczę to, jak koniec końców skomentowane zostały jego roszczenia, dość powiedzieć, że na dwór nie wyszedł i dziś - w tej chwili właśnie - zaczyna wysuwanie żądań i sugestii od początku.
Kotkins, zachowałaś się jak barbarzyńca, jamnikowi kota od ust odejmując
