Frycek jest już w klubie kotów wyjątkowych, dzięki Katy, więc o wpis nie proszę. Zresztą zasług Katy dla Frycka nie sposób wyliczyć.
Chciałbym tylko potwierdzić to wszystko, co napisano o kotach całkowicie niewidomych: Frycek jest absolutnie wspaniałym, kochanym przyjacielem, którego kalectwo tylko zmusiło do wyostrzenia innych zmysłów, a przy okazji i inteligencji. Porusza się, zachowuje i prowadzi jak każdy inny kot. Bezbłędnie omija wszystkie przeszkody, bezbłednie aportuje piłeczki, także i te nie grzechoczące. Może jest trochę bardziej "parterowy", choć bez przesady

. Czasami zastaję go na szczycie telewizora łowiącego dźwięki muchy, która fruwa gdzieś pod sufitem. Dom to jego rewir, nad którym panuje całkowicie. To samo tyczy się panowania nad właścicielem.Kiedy tylko stukam w klawiaturę komputera, wchodzi na stół i kładzie się pod lampą. Tak jak teraz
Pewnego dnia nocowała u mnie siostra. Oddałem jej swoje łóżko w sypialni, a sam przenisołem się na sofę do dużego pokoju. Myślaem, że wprowadzi to pena dezorganizacje w kocim zyciu. I rzeczywiście. Kundzia widząc obcą osobę w swoim łózku keciła się po mieszkaniu jak niepyszna, przysiadając raz tu, raz tam i nie mogła sama sobie znaleźć miejsca.Wreszcie, zrezygnowana powlokła się do sypialni i przysnęła na brzeżku łóżka. A Frycek? Kiedy tylko usłyszał, że zaścieliłem sofe i położyłem się na niej, wlazł mi pod kołdę i zaczał charakterystycznie ugniatać łapkami moja nogę. Tak jakby chciał powiedzieć "wszystko w porządku, na takie numery nie dam się nabrać, śpię z tobą". Tyle o terytorialności kotów i ich przyzwyczajeniach.
Mnie też mówiono, że taki kot jak Frycek będzie się tylko męczył. Kiwałem głową, robiłem swoje, ale zbyt gwałtownie nie zaprzeczałem tym opiniom. Teraz tego się wstydzę.
Jeżeli ktokolwiek będzie cchciał adoptować niwidomego kota, to go gorąco namawiam i służe poradą. Dwie rzeczy chciałbym jednak od razu zaznaczyć:
1. niewidomemu kotu, widzący towarzysz/ka jest bardzo, bardzo potrzebny. To on/ona wskazuje mu droge do kuwety, to no/ona uczygo jak i gdzie wskakiwać, to tupot jego/jej nózek wskazuje początkowo bezpieczna drogę.
2. wprawdzie Frycek nie drapał sobie tych resztek oczu, jakie mu zostały, ale usunięcie gałek zdecydowanie poprawiło mu nie tylko zdrowie, nastrój i chęć życia. Dlatego wszystkich włascicieli niwidomych kotów gorąco namawiam na ten zabieg. Zwłaszcza, żę po kilku dniach od zdjęcia szwów, kot i tak porusza mięsiami wokół oczu, więc właściciel doskonale wie kiedy kot patrzy, kiedy mruży oczy, a kiedy śpi.