ojej, ojej, to już pędzę z nowinami
Garwoliniaki:
Mama Gawrysia jest już w swoim domu. Weszła, rozejrzała się, pozwiedzała kąty, po czym wskoczyła na kanapę, umyła się i kazała głaskać. Nawet mi na do widzenia nic miłego nie powiedziała. Poczułam się wykorzystana i porzucona.
Gawronek jest wykastrowany, bo błyskawicznie dojrzał (tak to szybko teraz dzieci dorastają

). Będzie z niego duże kocisko, łapska ma wielkie. Tylko w duszy mu gra jak małemu dziecku - poprzytulać się, ponosić go na rękach, kołysać do snu.

I coraz piękniejszy jest, futro coraz gęściejsze, coraz bardziej srebrzyste.
Z maluchów - Gąska, Gżegżółka i Grzywacz są zdrowe, radosne, świrują. Mają już ok. 8 tygodni. Tylko jeden Gil jest dużo mniejszy, taki nieporadny, mógłby ciągle się przytulać i leżeć na kolanach. Też chce się bawić, podchodzi do miski, ale zjada mniej - wyraźnie wolniej się rozwija od swojego rodzeństwa.
Małe Wyjce:
Czesiek w nowym domu zawojował całą rodzinę. Z dzieckiem się bawi, z tatusiem ogląda mecze piłki nożnej, ale najchętniej woła mamusię, żeby poszła z nim do sypialni i ułożyła razem z nim do spania. "Łóżkowy chłopak" z niego.
Cześka i Aida trochę się wycofały, bo były jakiś czas na antybiotyku. Wrzucanie pastylek do gardła w zasadzie znosiły grzecznie, ale potem ode mnie uciekały. Cześka pierwsza doszła do wniosku, że głaskanie jednak sprawia jej przyjemność, a wczoraj Aida mnie pokochała. Głównie z powodu dobrego jedzenia na ręce, ale po "przełomie" już przestała uciekać. Mruczą głaskane, są miłe i łagodne, myślę, że we własnych domach dopiero pokażą jakie z nich słodziaki.
Lilka ciągle się dolecza. Gdy tylko ma okazję przyjść do mnie na kolana, na poduszkę - to ją wykorzystuje natychmiast. Ale bardzo stresuje ją stado, ucieka przed nimi, chowa się po kątach. Powinna mieć człowieka na wyłączność.
Kitka Izula też najlepiej się czuje gdy nie ma konkurencji kociej. Jest nakolankowa, kanapowa, wybitnie spokojna i przyjazna ludziom. Jej też jakieś spokojne miejsce jest potrzebne.
Rattus i Kiori dorastają. Urośli bardzo, nie przypominają już szczurów, zaraz będą wyglądać jak tygrysy.

Rattus wita mnie zawsze w progu, nadstawia się przy każdej okazji. Kiori najpierw udaje "pannę niedotykalską", a potem wskakuje na blat kuchenny i każe się karmić wprost z lodówki. Po wskoczeniu do łóżka przytula się do człowieka i może spać grzecznie tak gdzieś do 4 nad ranem. Wtedy jej się przypomina, że trzeba gonić brata, kolegów, przewracać krzesła, zrzucać pranie, szurać ukradzionymi kapciami - całe mnóstwo spraw ważnych i pilnych.
Ciabattka już jest szczęśliwa we własnym domu. Rozpieszczana do granic niemożliwości.
Z Torfiaków - Borówka i Uczep są "na swoim". Przytulia jeszcze czeka. Razem z małymi Gawronami łazi po mnie, wydaje jej się, że też jest taką maleńką koteczką. Jest wyjątkowo miła i proludzka, bardzo potrzebuje kontaktu z człowiekiem. Świetnie dogaduje się z innymi kotami, ale człowiek jest najwazniejszy!