
Głównym nocnym Markiem był jak zwykle Miód!!
To jest ADHD w czystej postaci!
Ganiał zwidy jak wściekły.
Dwa razy mi na łeb wskoczył, a potem

Upatrzył sobie licznik gazu w przedpokoju.

Pomijam odgłosy wspinaczki, zwalane wieszaki, kapoty, szaliki itp. najgorsze, że pod licznikiem gazu jest licznik prądu i korki.
Ten mały gad wspinał się po korkach i wyłączał prąd!
Wstałam raz - włączyłam.

Wstałam drugi - włączyłam i opieprzyłam!

Wstałam trzeci - postraszyłam, ze pójdzie do karceru!

Strachy na Lachy - karcer zajęty przez piękną ciągle lilię.

Na szczęście Miód jakby zrozumiał moje czcze pogróżki, a może zwyczajnie się zmęczył.

Kocio się uspokoił.
Pobudził się do życia Kaszmirek i dawaj urzędować w pudle na buty.

Postanowiłam, że to przetrzymam.
Nie dało się!
W wypadku Kaszmirka łatwo jest odwrócić jego uwagę.

Poszłam do kuchni, nasypałam jedzonka, nalałam mleczka i kotuś o pudle zapomniał.

Niedługo po tym wstałam zrobić dziecku kanapki do szkoły.
Miodzio znowu szaleje! Miał przerwę, gdy odkurzałam.
