OTW4-Żuczku,Żuczku ...:( Nowe foty od 96

współczuje ,to samo jest u Bubla .
ale żyje już rok ,najgorsze było dociągnąc do 3-4 m. życia ..teraz też trudno ,.
Trzymam kciuki .
Robicie co możecie.
Samo życie ,a ono nigdy nie bywa sprawiedliwe :cry:

**Adopcje: 12 >>**

dorcia44 pisze:współczuje ,to samo jest u Bubla .
ale żyje już rok ,najgorsze było dociągnąc do 3-4 m. życia ..teraz też trudno ,.
Trzymam kciuki .
Robicie co możecie.
Samo życie ,a ono nigdy nie bywa sprawiedliwe

Ale rok to długo.W zakoconym domu to nieszczęście dla takiego kota bo :
choroby, które w jego wypadku są niebezpieczne
żarcie innych kotów ogólnie dostępne, a którego nie może jeść

Kto zechce wybrakowanego kota?A u nas to także wyrok dla niego bo mamy kilkanaście zwierząt.A trafiają coraz bardziej chore.
Jak go utrzymać z dala od nich od ich misek?Trzymać ciągle w klatce?

To nie to,że powyższe wątpliwości wpłyną na naszą decyzję. Ale nasuwają sie i tak bo przecież widzę co mam w domu.Wiem ,ze już gonimy w piętkę pod każdym względem.Czasowo, fizycznie,finansowo... Zdaję sobie sprawę jak jest trudno.
Walczymy o niego cały czas dopóki on zechce walczyć. Ale czy dobrze robimy? Na co skazujemy?

Asiu Kochana, nic sensownego nie napiszę, bo nie wiem, a dodatkowo jestem zmęczona po kolejnej dzisiejszej awanturze z sąsiadem. Nie przestanę pomagać biedakom, bo jakiś pan sobie nie życzy. Mają tylko mnie. Proszę, potrzymaj też kciuki za mnie.

Asiu,jeśli podejmiesz ostateczną decyzję to i tak ja będę z Tobą,z Wami....sama nie raz musiałam ją podejmować aby skrócić cierpienia bo leczenie-tak,ale nie za wszelką cenę....uważam,że i tak długo walczycie o niego...nie wiem czy ja bym dała radę tak długo...pewnie nie...

Nie mam nic mądrego do napisania

Ale chcę, żebyście wiedzieli że o Was myslę i zaciskam pazurki za Wasze koty, ze szczególnych uwzględnieniem Żuczeńka...

Ja również :ok:

Głaski dla kociastych, szczególnie dla Żuczeńka :1luvu:

Asiu mozemy tylko z Wami z daleka być.Wiem ,ze jesteś tak dobrą i mądrą osobą ,że zrobisz to co dla nego najlepsze.Jeżeli będziesz uważała ,że trzeba walczyć ,walcz jeżeli uznasz ,ze czas się pożegnać zrób to.Wiem jak trudno to robić i zawsze jestem z Tobą. :ok:

**Adopcje: 12 >>**

J.D. pisze:Asiu,jeśli podejmiesz ostateczną decyzję to i tak ja będę z Tobą,z Wami....sama nie raz musiałam ją podejmować aby skrócić cierpienia bo leczenie-tak,ale nie za wszelką cenę....uważam,że i tak długo walczycie o niego...nie wiem czy ja bym dała radę tak długo...pewnie nie...

Tak na prawdę to Danka o niego głównie walczy.Ona.I ona prosiła o jeszcze jedną szansę.Płacze nad nim, ale tuli i karmi. Usznowaliśmy jej prośbę.
Mały żywo na nią,na nas reaguje.Poznaje i cieszy sie na nasz widok.Zeskakuje z łóżka i biegnie na przywitanie.Zagaduje, zagląda w twarz, mruczy tak głosno. Pewnie echo o pszczelki i kosteczki sie odbija. Słaby jest to widać. Oczka ma marne.Dużo schudł. Jednak dopomina sie o uwagę,reaguje na odgłosy domu.Wczoraj jak usłyszał ,że jedzenie się mu szykuje (skąd wiedział glucik mały :roll:

) to sfrunął z poduszki na te patyczki i biegł do kuchni wrzeszcząc że jest,tutaj pod nogami...

Dziękujemy za wszystkie kciuki i wsparcie.Są niezbędne.