
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
taizu pisze:Przez żołądek do... klatki
vip0 pisze:No tak...tu do napisania to wiecej jest, tylko nie wiem, czy nie pośniecie.
Okrus odpoczywa.
Naburczał na mnie, na moje koty, na Michalisię...a jak pokazał, kto tu rządzi, to wreszcie zjadł swoją pierwszą kolacje w domku i drzemie sobie. Widać, że zmęczony trochę facecik, ale piękny, napatrzyć sie nie mogę![]()
![]()
.
Jak go złapałam do transportera, to dylemat- wypuścić w obcym domu, gdzie są cztery koty i pies?
A jak nie daj boże znowu smyrnie na dwór?
Błyskawiczne przemyślenia...i telefon do Agaty, ona miała pożyczoną klatkę, taką ogromną, chyba wystawową- Aga, popraw mnie, jeśli sie mylę.
Niestety klatka była u pani Bożenki, więc niestety musiałam po nią jechać.
Pojechałam, no bo co, wyjścia nie było.
Pani Bożenka klatkę mi dała, a jak mnie odprowadzała do drzwi, to poślizgnęła sie na kocich siśkach i upadła, i złamała nogę...
Wyobraźcie sobie, na podłodze jęcząca kobieta, ważąca ok.100 kg, dookoła 15 kotów i ja w tym wszystkim.
Zadzwoniłam po pogotowie, i do Agaty, ona ją zna, poza tym nie wiedziałam, co robić, kobieta jest samotna, nie ma nikogo, a ja widziałam ja pierwszy raz w życiu.
Potem przez ok. pół godziny stałam na deszczu, czekajac na pogotowie.
Jak przyjechali, to i tak musieli dzwonić po posiłki, bo nie dali by rady jej podnieść.
Potem przyjechała nieoceniona moja Agata, panią Bożenkę zabrali do szpitala, a my nakarmiłyśmy koty, i wróciłam wreszcie do domu.
Jest mi przeraźliwie zimno, kaszel wrócił...
A dla Agaty szacun wielki i podziękowania.
Megana pisze:O matkobosko
kotx2 pisze::piwa:
vip0 pisze:Setki to nie, bo zastrzyki...ale herbatkę juz zaliczyłam, córcia ukochana tylko na mnie popatrzyła i sama zrobiła.
Ale bardzo bardzo się cieszę, że Okruś juz w domku, spokojnie sobie śpi, pojedzony, w ciepełku...i mam go na oku.
Lidka pisze:Kciuki za p. Bożenę i jej koty.
Matko jedyna co teraz z nimi?
Kciuki za Twoje zdrowie, bo chyba bardzo Ci tego potrzeba.
Masz coś rozgrzewającego? Jaką herbatkę z miodem chociaż.
Na wszelki wypadek kciuki zazapuszowanego Okruszka.
Chociaż jemu chyba najlepiej.
Ja bym chciała wrócic do waszego ciepła.
Jak ze zdunem, dopytałąś może co trzeba zrobic z piecem? No i ile by to kosztowało?
Z mojego rozeznania drewnowego jeszcze nic konkretnego nie wynika.
Ale czekam na informacje.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości