Wczoraj rozmawiałam z Panią Martą przez tel. właśnie karmiła bezdomniaki w kilku miejscach w Przemyślu i tak co dziennie o jednej porze są karmione.
Zbliża się zima więc futrzaki potrzebują teraz najbardziej schronienia dlatego Pani Marta i inne osoby które zajmują się bezdomniakami będą pisały list do Prezydenta Przemyśla z prośbą aby mieszkańcy nie zamykali okienek piwnicznych. - trzymamy kciuki by pismo zostało przyjęte pomyślnie
A teraz maluszki Pani Marty - niektóre z kociaków są w kiepskim stanie, bardzo zakatarzone oczyska posklejane. Pani Marta co dzień chodzi do weta z maluchami. Maluszki są karmione przez mamusie zastępczą która również niedawno znalazła się u Pani Marty prosto z ulicy niestety swoje dzieci urodziła martwe. Teraz robi za mamkę dla sierot z ulicy. Większe podrostki brykają po domu zostaną podkarmione zaszczepione i zacznie się poszukiwanie domków stałych.
Koteczka tri z pod sklepu czuję się dobrze jest jeszcze w lecznicy Pani Marta chodzi do kici i ją głaszcze, przytula ,karmi, wypuszcza z klateczki by sobie pochodziła . Kicia utyka na tylnia łapkę ale nie sprawia jej to bólu.
Zdjęcie RTG kilka razy robione wykazało że Kicia przeszła trochę w życiu, ma już zrośnięte urazy tylniej części ciała, miednicy, kręgosłupa , biodra. Kicia dzielnie daje sobie radę bardzo się łasi do człowieka i chce się miziać ,najważniejsze że już jej nikt nie skrzywdzi , nie wyrzuci i będzie najedzony brzuchal miała.
A co do zdjęć cioteczki cierpliwie czekają ja sama nie mogę się doczekać . zdiątka będą na weekendzie wtedy tri kicia już będzie u Pani Marty w domu i maluszkom się pstryknie. Pani Marta nie chce robić zdjęć w lecznicy.
Będą nagrane na płytce ale prosiłam by wysłano mi je na maila będzie szybciej
Serdeczne podziękowania od Pani Marty dla cioteczdek za pomoc w utrzymaniu takiej gromadki maluszków.
Ja nadal proszę o karmę dla kociaczków i wpłaty kontowe.

Pani Marta mówiła że maluchy to straszne żarłoki jeszcze nie widziała żeby taki apetyt miały koty, każde musi mieć swoją miseczkę bo warczą na siebie.