Dzis byl doslownie czarny dzien.
Oprocz tego ze my nie mamy teraz czasu /sprawy rodzinne/ to jeszcze dzis awaria z zamkiem 2 wizyty i wetow z kotami i na dodatek awaria spluczki w kibelku, ale wszystko po kolei.
Do poludnia dzwonila do mnie Wiesia ze cos sie stalo z zamkiem nie moze otworzyc ja nie moge jej pomoc bo zalatwiam rozne sprawy i na 12.30 umowiona jestem w Almawecie.
Ale po almawecie /to napisze pozniej/ pojechalismy zobaczyc co i jak i faktycznie nie da sie otworzyc klucz sie nie przekreca ,co bylo robic pojechalismy do Dorotki po klucze bo my nie mamy od zdrowej zeby z tamtad prad pociagnac do wiertarki i odwiercic wkladke ale Wiesiu wpadl na pomysl ze moze sie od srodka otworzy wiec wszedl na zdrowa i przez okienko miedzy tymi galeziami wszedl na kwarant. nie wiedzialam ze taki z niego sprytny gosc

ale jego wysilek na marne i tak sie nie otworzylo, wiec meczyl sie wiertarka z 1,5 godz, bo wkladke nie tak latwo odwiercic to twardy metal, a i jeszcze jezyk od zamka trzymal dopiero pomogla brecha ktora byla w kiblu ale tez nie latwo co sie nameczyl a akurat po poludniu juz nikgo nie bylo w okolicy.
Po moze ok 2-2,5 godz udalo sie otworzyc i co sie okazalo ze to nie wina wkladki tylko zamek sie rozsypal, bo wkladka byla nowa nie tak dawno wymieniana natomiast zamek byl ten co byl od poczatku i jak wszystko ma swoj poczatek i swoj koniec i nastapil koniec zamka
Trzeba bylo jechac i kupic nowy zamek /dzwi i futryne wyprostowac no horror/
ja zostalam z kotami bo dzwi otwarte podparte wiadrem w chwili wolnego czasu zrobilam dyzur, koty pobiegaly.
Wiesiu wrocil z nowym zamkiem /wkladkie mielismy w zapasie bo wtedy kupil dwie/ i teraz trzeba zalozyc tez nie takie chop siup ale troche poklal i udalo sie dzwi i futryna wyprostowane fajnie sie zamyka na dwa razy - miejmy nadzieje ze jakis czas wytrzyma.
Wszystko nowe.
A co z kluczami? wiec tak orginalnych kluczy przy wkladce 3 szt ma je Teresa.Dorota i Wiesiu tak jak poprzednio dorobione zostaly dzis tylko 3 /bo na tyle starczylo Wiesiowi kasy/
Czekalismy na Mare zeby weszla wiec wziela kluczyk dala 7zl /do woreczka/ jutro tez Mara sie umowi i Beata i Wiesia ktore tez pobiora sobie klucze i do woreczka 7 zl.
Co do reszty trzeba sobie dorobic ale najlepiej z orginalnego klucza bo takie z kopi kopia to czasem nie pasuje - jakos to sie zorganizuje.
I tak sobie siedze na kwarant.z tymi kotkami i jak przyjechal Wiesiu musialam wyjsc do kibelka wychodze i patrze a tu leje sie wodaa spod naszych dzwi otwieram i szok wody w kiblu,lazience i przedsionku po kostki co sie stalo? zawiesil sie plywal w spluczce i jakims dziwnym sposobem woda wylewala sie gora spluczki /wymiatalam szczotka,potem mopem i na koncu wycieralam recznikiem/ Wiesiu po zamku to naprawil ale prosba do wszystkich kto bedzie korzystal z ubikacji aby ten dzyndzel spluczki wciskac, ja bedac nie wcisnelam bo to powinno samo sie zamknac ale jak to dziadostwo stare juz takich dolnoplukow sie nie stosuje to zle dziala i nie domyka i tak sie stalo jak sie stalo to dobrze ze bylismy i moze to trwalo z godz. a jakby tak przez cala noc albo dzien to by sie troche wody wylalo.
Dobrze ze tam kafelki i posadzka a nie wykladzina bo by bylo do zerwania ufffffff
Biedna Wiesia ktora przyjechala z Bytomia z interferonem meczyla sie z zamkiem prze 2 godz. i nic z tego interferon zostawila u kurczakowego jak odebralam i Wiesiu podal po poludniu Biedronkowi i Arletce takze dzis interferon podany
A nasza akcja trwala od godz 14 do 18.30