Uff, bogaty dzień - najpierw nad ranem była awantura, którą pacyfikowałam, jak usnęłam, to obudziłam się o 9.00 - miałam różne plany na dziś, ale wyspanie się ma priorytet.
Zidane ma paskudne zmiany na skórze - nie jestem pewna, czy to uczulenie czy stres i wylizywanie

. Obie opcje są kiepskie. Niezależnie od powodu, przegęszczenie mu nie służy a na razie telefony milczą.
Na razie obserwuję go i zrobiłam mu "orle gniazdo" na antresoli - w tym celu akcesoria świąteczne przerzuciłam do pudła a akcesoriami technicznymi i powodzenia w szukaniu czegokolwiek

, ale koci komfort ważniejszy - opróżnione pudło wyścielone zasłoną (w końcu się przydała

) zostało zaakceptowane, aczkolwiek zawartość pełnego też została zbadana. Feliway w kontakcie, wykluczanie pokarmów w planach, kot w pufie z bratem.
Całe popołudnie kończyłam przyprawy na bazarek - jestem pod wrażeniem ilości zainteresowanych, mam tylko nadzieję, że się nie zawiodą. Koty kurtuazyjnie ograniczyły się do wstępnego sprawdzenia surowców

.
Przy szykowaniu kolacji zwykle zostawiam na wierzchu masło, żeby Gerson (i inni chętni) się poczęstował. Tym razem został tez żółty ser - chłopak się nie hamował. Przynajmniej wiem, że kupiłam dobry

.