ale wieś, ale wstyd, ale siara....

Ani-Hili takie ładne życzenia nam tu zapodała, a ja, ruda skleroza, całkiem przegapiłam...
niniejszym, u progu wiosny, przepraszam za zwłoki i oznajmiam, że reaktywujemy wąt. Bo tyle zdjęć się napstrykało (samo, jakoś tak...), że nie zamieścić ich byłoby ze szkodą dla Was.
I dla Modeli
No to jadymy.
na początek to, co sprawia, że kilka osób (tak, Rakeo, to do Ciebie ;>) robi głośne "łiiiiiii....!" i dostaje ślinotoku ;>
czyli...
...werble...
tadaaaam...
czarne STÓPAJKI!!!

Jak być może niektórzy pamiętają - jesienią ubiegłego roku wydarzyła się wielka akcja przeprowadzkowa z Zielonej Góry do Bydgoszczy, czyli powrót do mojego rodzinnego miasta. Jeśli bogowie wszelacy będą mi przychylni, to obecnie robię, co się da, żeby pozamykać tu wszystkie swoje sprawy i wracać do Grodu Bachusa, albowiem urzekło mnie to miasto bardzo mocno i chciałabym z nim związać swoje dalsze losy.
Na razie jednak Futrzęta i ja królujemy na 55 mkw dwupokojowego mieszkania w okolicy kanału Brdy i zauważyłam, że relacje między Kotami są o wiele lepsze, gdy przestrzeń życiowa nam się zwiększyła (w ZG mieszkaliśmy w maleńkiej kawalerce). Piksunia nadal fuka na Nocnika i
bijem go łapom (że tak zacytuję Fio - persiczkę od Kotkinsa

), ale mniej jest takich scysji, niż kilka miesięcy temu. Na pewno sprzyja temu fakt, że Piksia jest tutaj na starych śmieciach, bo wszak mieszkałyśmy tutaj jeszcze za życia mojej Mamy i Mamonia, a druga rzecz - ma więcej miejsc do ukrycia się przed Oszołomem i to jej też pomaga na pewność siebie ;>
Tak czy siusiak, podróż do Bydgoszczy była szybka i nudna - Koty siedziały grzecznie w swoich transporterach, trochę tylko było miałczenia na początku, a Polcia w ramach wisienki na torcie walnęła rozłożystą kupę gdzieś tak 20 km przed Poznaniem

, ale nie bądźmyż drobiazgowi. Podkład w transporterze był i tragedii nie odnotowano.
Przeflancowanie Kotów związane z przeprowadzką w ogóle ich nie obeszło. Zaraz po wniesieniu wszystkich rzeczy do mieszkania i wypuszczeniu Stada na wolność - zakumały, gdzie stoją miseczki, a gdzie kuwety, i ruszyły na podbój przestrzeni. Zero stresu. Albo mam wybitnie mądre Koty, albo umiem je tak wychować, by ich psychika była na tyle stabilna, że nie występują żadne objawy stresowe. Mam nadzieję, że i jedno, i drugie ;>
Pannice, jak widać, nadal sypiają dupka w dupkę:

, ale Pola z Nockiem też coraz częściej sypia w pozycjach całkiem bliskich, gdzie po przebudzeniu następuje tyleż gwałtowne, co niezbyt przytomne wylizywanie współspacza.

Nasz Samiec Alfa znalazł sobie szalenie odpowiedzialną funkcję i przy każdej nadarzającej się okazji Pilnuje Prania. Jestem mu niesamowicie wdzięczna, bo z całą pewnością bez tego nadzoru pranie nie wyschłoby równo

A Panny upodobały sobie ławę w kuchni i bardzo często, gdy przychodzę z zamiarem posadzenia się tamże i wykonania jakichś czynności kuchennych, które można zrobić na siedząco, zastaję taki oto duecik z minami ph "pan tu nie stał!"

Nadchodzi wiosna i słońce coraz mocniej zagląda nam w okna - kuchnia i mały pokój są od strony południowo-wschodniej. Pola efektownie lokuje się na wszelkich dostępnych plamach słonecznych... nawet, jeśli zlokalizowane są na, hmmm, blacie roboczym..

Nocnik wybiera bardziej komfortowe miejscówki, najchętniej łóżko i byłoby świetnie, gdybyś nie wyłączała tego koca elektrycznego, dziękuję ci, moja droga, bardzo:

A w promieniach słońca mój Czarnuch robi się wręcz srebrzysty. Może zachodzi proces topnienia?

Wszyscy żałujemy, że w tym mieszkaniu nie ma balkonu. No, przypuszczam, że może ptaszki przylatujące do nasion wywieszonych za oknem żałują najmniej... ;>

Odkręcenie kurka z wodą gwarantuje pojawienie się Omnomnomnom Kota - w trybie natychmiastowym ;>

Bywa czasem, że
jakaś franca zajmuje nam dobrą miejscówkę... i nawet tęskne gapienie się w tamtą stronę nic nie daje.

Siedzi ta gruba i siedzi...

..i paczy. Na co ona tak ciągle paczy? sikorek nie widziała?..

Piksunia z kolei bardzo często zamyśla się, wyglądając przez okno. Ciekawa jestem, czy też, tak jak ja, tęskni za Zieloną Górą? Czy wspomina Mamę i Mamonia...
