TŻ i tak nie jest zadowolony...bo poszedł najspokojniejszy kot, który mu nie przeszkadzał...
Wolałby , żeby Wiktor , Witek albo jego ukochana i upierdliwa Rejcia się wyprowadziła.

ostatnio Rejcia daje mu się we znaki i to ostro...budzi go przed 6.30 do pracy... frotkuje jego spodnie...
Fakt, jak Carmen jest już na swoich włościach , to już nie będzie widza nr 1 w łazience , kiedy się kąpiemy...
I nie będzie Cyklonu Benia, po korzystaniu z kuwety., bo kto jak kto, ale Benia czadu dawała takiego , że nie było gdzie wiać

Freddiego Krugera aka. Alvę musimy coś zacząć pacyfikować
Pomcia jest już taka klucha , że aż nie wygląda to dobrze

Są na samym suchym i się pasą...czasem dostaną trochę podrobów serduszek, żołądków...
Witka dziś z doskoku odrobaczałam

już dawno nie widziałam żeby kot tak się spienił...spienił i wszystko wypluł...także jeszcze dostanie... ale za pare dni...
Pomcia i Alcia wielkie dzikuny się rzuciły na pasztet nadziany aniprazolem i zeżarły...Witko oblizał pasztet i uznał , że reszta moja...mniam!
Mamy plan wyadoptować Wiktora i Witka i Carusia i Rejcię i zająć się dzikunami... wiemy , że z Rejcią może być cienko...bo oczka... bo jest malutka i już zawsze taka będzie...może trochę przytyje jak największy odkurzacz znalazł własną michę ?

Szkoda , że jej nie widzieliście

podnosiła łapki tak wysoko ugniatając podłogę, że wyglądało jakby tańczyła
Tam poleciała, wróciła

ma ponad 40m2 dla siebie

kuwetę tylko dla siebie

i tylko swoje miski

Strasznie się cieszę
