Bilbuś - kot z dyskopatią

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt paź 14, 2011 20:25 Re: Mój kochany kot ma raka...

Nie wiem jakie sterydy o przedłużonym działaniu stosują weci- ja jestem ludzkim wetem :mrgreen: Ale przy nowotworach musi być regularność podawania żeby był efekt. Poza tym jak długo sie bierze steryd to nie wolno go nagle odstawić bo mogą być problemy z niewydolnością nadnerczy/ zblokowanie przez steryd z zewnątrz produkcji własnych/.
Jeżeli jest o przedłużonym działaniu - to działa ileś tam. Więc regularnie co ileś tam powinien być podawany a nie wydłużanie przerwy- nie rozumiem tej teorii. Bo podając w odstępach krótszych niż co ileś tam spowoduje się kumulacje leku i działanie uboczne ąacznie z przedawkowaniem
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Nie paź 16, 2011 14:33 Re: Mój kochany kot ma raka...

laylla7 pisze:Bilbo ma podawany steryd o długotrwałym działaniu.Tak mówi wet.
Oczywiście nie odstawamy sterydu ,tylko wydłużamy okres pomiędzy jednym podaniem a drugim ,żeby niepotrzebnie nie obciążac organizmu.
Musimy znaleźc optymalny czas przerwy ,pomiędzy jednym zastrzykiem a następnym.
Jakbysmy mu steryd podali wczoraj ,to by nas chyba rozniósł po całym domu;) ,taka ma zwyżkę po-sterydową.

MaryLux ,co ile podajecie sterydy ,przy cukrzycy?

U Kulki cukrzyca (na szczęście lekka) jest skutkiem sterydu, QQ dostaje go z powodu alergii. Częstotliwość zależy od ataków alergii, QQ jest kłuta przy pierwszych zwiastunach ataku alergicznego. Dawniej było to dość często, z wiekiem się to rozrzedziło. Też dostaje steryd o długotrwałym działaniu, ale kiedyś jej to starczało na kilka tygodni najwyżej, teraz już ta sama dawka starcza na kilka miesięcy.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie paź 16, 2011 21:34 Re: Mój kochany kot ma raka...

Wieści są takie:
1. Od 3 dni mieszka z nami cudowny kiciuś, który spędza czas na moich kolanach, lub kolanach mojego chłopaka. Zwierzak jest bardzo spragniony miłości, ciągle mruczy, udeptuje i jest przekochany. Ma jedną wadę - trochę "przecieka", czyli co kilka minut skapuje mu kropelka moczu. Dziś miał usg pęcherza moczowego i nie wykazało żadnych nieprawidłowości, więc być może to kwestia emocji.
2. Kolejnego kotka na razie nie przygarnęłam (do tamtego malucha powoli przyzwyczaja się jego nowy właściciel), ale zastanawiam się nad przygarnięciem starszej kotki, bo bardzo brakuje mi dorosłej grubci o mądrym spojrzeniu takim, jakie miała Schizia... :( Na FB zgłosiła się do mnie właścicielka tymczasowa niejakiej Złotookiej i ta kicia mnie chyba ujęła: http://sztukamruczenia.blog.pl/archiwum/?tag=z%B3otooka
Mam dylemat, bo:
- mama ma tymczasówkę, którą chętnie by mi oddała
- koleżanka ma ukochaną kotkę, którą musi oddać ze względu na narastającą alergię jej córeczki i bardzo jej zależy na tym, aby kicia trafiła w dobre ręce. Gdyby trafiła do mnie, mogłabym ją odwiedzać... gdybym była na miejsu tej koleżanki bardzo bym chciała, aby ktoś mi znany zaopiekował się moją kotką
- ta mruczka zwróciła moją uwagę na początku. Rozmawiałam z jej opiekunką i wychodzi na to, że kicia jest przełagodna i ma pecha, bo inne domowe koty ją biją. Szkoda mi jej: http://www.psianiol.org.pl/adopcje?spec ... =2&id=1930

jeszcze kilka dni pomyślę...

Boję się też tego, co będzie przy okazji wyjazdów - zawsze mam kłopot ze znalezieniem opiekuna/opiekunki dla kotka. A co dopiero dla dwóch...

pozdr
Iza

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 16, 2011 22:28 Re: Mój kochany kot ma raka...

dwa koty nie będą tak za Tobą tęsknić,jak wyjedziesz.
na upartego,starczy że ktoś raz dziennie przyjdzie da michę,posprząta i pójdzie.
z jedynakiem jest większe halo...
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 18, 2011 11:37 Re: Mój kochany kot ma raka...

I&S,super wieści.Bardzo się cieszę ,ze jest z wami nowy członek rodziny :).
Ja bym się zdecydowała na drugiego kota-razem lepiej się chowają ,mają swoje towarzystwo,latają ,jak szalone i bawią się te swoje kocie zabawy ;).

Jak jesteś z okolic Trójmiasta ,to sama Ci te koty przyjade popilnowac ,jak gdzięs wyjedziesz :).

A u nas ok.
Steryd dał naszemu kotu szczęśliwe dni bez bólu.
Wspaniale patrzyć ,jak wygrzewa się w słońcu ,bawi się z pozostałymi kotami i gada do nas non stop.
Ma całkiem inne oczy niż jeszcze dwa tygodnie temu.
Widze po nim ,że jest teraz szcześliwy i nie odczuwa żadnego dyskomfortu.
Od tygodnia jest bez Metakamu.
Nie było takich dobrych dni dla niego ,od bardzo długiego czasu.
Utwierdzam się w przekonaniu ,że terapia sterydowa była dobą decyzją w tym wypadku.
Mam nadzieję ,że te dobre czasy ,jeszcze potrwają.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Czw paź 20, 2011 18:20 Re: Mój kochany kot ma raka...

Kociamo ,wczoraj odebrałam przesyłke od Ciebie.
Bardzo dziekuje ,Kochana :*

Bilbus nadal ok.
Własnie szaleje z pozostałymi kociastymi.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Czw paź 20, 2011 19:47 Re: Mój kochany kot ma raka...

Właśnie przeczytałam cały watek... Laylla, życzę Ci mnóstwa radosnych chwil spędzonym z Bilbusiem... ma chłopak szczęście, że trafił na tak kochającą i dbającą o niego opiekunkę :)
Moi kochani:
Silvuś
Rudolf *
Stefanek*

Miśka74

 
Posty: 360
Od: Śro paź 19, 2011 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 21, 2011 13:07 Re: Mój kochany kot ma raka...

Miska ,dziękuję za te słowa:).
Staram się ,jak moge zapewnic kociastym wszystko ,czego potrzebują.
Ta choroba mnie zaskoczyła i mocno "rozbiła" na długi czas.
Cały czas mam ją z tyłu głowy ,chociaż w tym momencie mamy prawie zdrowego kota.
Tzn wygląda i zachowuje się ,jak zdrowy ale zdaję sobie sprawę ,że to coś tam kiedyś zaatakuje...

Liczę ,że te sterydy jeszcze go zachowają w takiej dobrej formie.
Jesteśmy bez Metakamu już bardzo długo.
Chciałabym ,żeby jeszcze sobie pożył...jest taki mlody ,tak mu się chce biegać i psocić.
Teraz widzę ,jaki był zgaszony przez zeszłe miesiące ,kiedy nie było wiadomo ,co mu jest i nikt nie zdecydował się na steryd.

Obecnie to straszna gaduła się z niego zrobiła :).
Chodzi za mna i "opowiada".
Potrafi tez przyjśc do mnie i zaczepic łapką ,żeby się z nim bawic albo go głaskać.
Czasem nie wytrzymuje i trochę poleca mi łzy ,na myśl o tym ,że go strace ale zawsze się staram w porę opanowac i nie nakręcać negatywnie.
Co ma mnie ,chlopak ,zaryczaną wiecznie oglądać.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Pt paź 21, 2011 13:29 Re: Mój kochany kot ma raka...

Laylla, trzymam kciuki za Ciebie i twojego Bilbusia. Obyście jak najdłużej byli razem. :ok: Radośnie i bez cierpienia. :ok: :ok: :ok:

A przy okazji - u kogo go leczysz i z kim konsultowałaś? Może będę mogła polecić jeszcze jakiegoś weta...

Wawe

 
Posty: 9545
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt paź 21, 2011 16:40 Re: Mój kochany kot ma raka...

Leczymy się u Macieje Debisa z Gdyni ,ze Stryjskiej.
A konsultujemy z panią Wosik z Kowal i z Panem Jackiem Słowikowskim z Moreny.

Szczerze powiedziawszy nie ma w Trójmieście chyba wetów z prawdziwego zdarzenia :(.
Byliśmy raz nawet w Wawie ,na Bemowie,u Jasińskiego-neurologa.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Pon paź 24, 2011 8:59 Re: Mój kochany kot ma raka...

Fakt, dobrego weta w Trójmieście to ze świecą szukać. :?

Chyba najbardziej uznanym wetem w Gdańsku jest dr Popławski. Przyjmuje na Bitwy Oliwskiej i na Potokowej (w obu przypadkach trzeba zadzwonić i spytać się kiedy będzie):
viewtopic.php?p=1190807#p1190807

Dobry jest też dr Malec z Tczewa:
viewtopic.php?p=3506002#p3506002

Skonsultowałabym jeszcze z nimi, przynajmniej telefonicznie, pytając też o możliwość wspomnianej wyżej operacji.

Jak Bilbuś się czuje? Dużo głasków dla Pięknisia. :)

Wawe

 
Posty: 9545
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon paź 24, 2011 9:07 Re: Mój kochany kot ma raka...

Bardzo Wam kibicuje!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88585
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon paź 24, 2011 9:12 Re: Mój kochany kot ma raka...

Poranna porcja :ok: :ok: :ok:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 24, 2011 20:24 Re: Mój kochany kot ma raka...

Dziekujemy! :1luvu:

U nas ,jak na razie ,wszystko dobrze.
Bilbuś na pełnych obrotach.
Myślałam ,że nie lekko"zgaśnie"po dwóch tygodniach ,od brania sterydu ,ale nadal jest ok.
Takie to kochane i mądre kociszcze :) .
Cały czas nadrabia stracone chwile ,kiedy czuł się źle.
Jest już na łapkach ,od 6tej rano 8O

Za to drugi kot nam się przeziębił i bierze antybiotyk.
Koniec z wychodzeniem na balkon ,nawet w słoneczne dni.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Wto paź 25, 2011 8:25 Re: Mój kochany kot ma raka...

Za zdrówko futer. :ok: :ok: :ok:

A można by tak poprosić o nowe fotki Bilbusia and Company? :)

Wawe

 
Posty: 9545
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AnkaCzajka, Anna2016, zuzia115 i 29 gości