Miska ,dziękuję za te słowa:).
Staram się ,jak moge  zapewnic  kociastym wszystko ,czego potrzebują.
Ta choroba mnie zaskoczyła i mocno "rozbiła" na długi czas.
Cały czas mam ją z tyłu głowy ,chociaż w tym momencie mamy prawie zdrowego kota.
Tzn wygląda i zachowuje się ,jak zdrowy ale zdaję sobie sprawę ,że to coś tam kiedyś zaatakuje...
Liczę ,że te sterydy jeszcze go zachowają w takiej dobrej  formie.
Jesteśmy bez Metakamu już bardzo długo.
Chciałabym ,żeby jeszcze sobie pożył...jest taki mlody ,tak mu się chce biegać i psocić.
Teraz widzę ,jaki był zgaszony przez zeszłe miesiące ,kiedy nie było wiadomo ,co mu jest i nikt nie zdecydował się na steryd.
Obecnie to straszna gaduła się z niego zrobiła 

.
Chodzi za mna i "opowiada".
Potrafi tez przyjśc do mnie i zaczepic łapką ,żeby się z nim bawic albo go głaskać.
Czasem nie wytrzymuje i trochę poleca mi łzy ,na myśl o tym ,że go strace ale zawsze się staram w porę opanowac i nie nakręcać negatywnie.
Co ma mnie ,chlopak ,zaryczaną wiecznie oglądać.