Da się zarazić, przykładem tego były moje trzy tymczasy, które odeszły na fip w przeciągu miesiąca, a u dwóch objawy choroby pojawiły się z różnicą dwóch dni i były identyczne ( również wyniki krwi i parametry płynu miały identyczne). Ze znanych mi przypadków - zarażenie miało także miejsce u tymczasów forumowej Akimy i w dwóch przypadkach zachorowało rodzeństwo. Mój kuzyn jest weterynarzem i co prawda kotów chorych jednocześnie na fip nie miał, ale leczył koty pewnej zakoconej pani, która miała ich 18 i 6 z nich po kolei odchodziło na fip (jeden został uśpiony - drugi zaczynał chorować).
Po tym co się stało z moimi tymczasami robiłam wywiady z wetami i jednak większość (dobrych) lekarzy podaje, że jest to możliwe -
co nie znaczy powszechne. Choć nie brakło autorytetów, które się zapierały, że nie ma takiej możliwości (jak dr Orzeł twierdzący, że szybka zmiana położenia białek na kapsometrze uniemożliwia rozprzestrzenianie się tego wirusa w wersji fipogennej - ale ten doktor jest specjalistą od chirurgii, nie od chorób wirusowch...

). Zresztą już jeżdżąc z kotami byłam w szoku, bo wg informacji wyczytanych w internecie koty fipem się nie zarażają, a dwóch weterynarzy na wstępie spytało mnie, czy wiem że jeśli mam jednego kota z fipem, pozostałe mogą się zarazić. To samo pytanie usłyszałam od wetki, do której pojechałam z ostatnim kotem do uśpienia ... - w ogóle tego nie skomentowałam, bo nie miałam już sił tłumaczyć, że to właśnie się z moją trójką stało...
Wg tego, co przekazywał mi kuzyn, literatura naukowa podaje na ten temat bardzo różne informacje. Część, że wirus zbyt szybko mutuje aby się zarazić i musi zmutować indywidualnie u każdego kota; część że wydalanie wirusa z makrofagami spowodowane przepuszczalnością naczyń i mnożącymi się w zarażonym kocie stanami zapalnymi umożliwia zarażenie w bezpośrednim kontakcie, a są nawet publikacje podające przykłady zarażenia bez bezpośredniego kontaktu, przez wspólne miski i kuwetę. Nie ma ustalonego jednego stanowiska, chyba nie były robione żadne metaanalizy.
Oprócz tej trójki miałam jeszcze jednego tymczasa, który się nie zaraził. Wetka stwierdziła, że jeśli byłby chory, objawy powinny się pojawić do ok. miesiąca. Najprawdopodobniej głównym czynnikiem, który chronił go przed zarażeniem był wiek (powyżej 2 lat).
Afryka - najrozsądniej byłoby, gdybyś odizolowała kotkę w innym pomieszczeniu, chociaż wg tego, co mówiła dr Duda - jeśli do miesiąca nie wystąpiły u tej kotki żadne objawy, to najprawdopodobniej nie zaraziła się fipogenną wersją koronawirusa.
A co do tego, kiedy pozwolić zwierzęciu odejść... jeśli mamy pewność co do diagnozy, na pewno lepiej wcześniej niż później

Wiem jak to jest, kiedy chce się przeżyć z kotem jeszcze jeden dzień, ale też dla własnego zdrowia psychicznego, lepiej pamiętać go w jako-takim stanie, niż słaniający się na nogach, sikający pod siebie, wychudzony, wymiotujący cień, a każdy kolejny dzień dla kota z fipem to pogorszenie stanu i zwiększenie bólu.
