Kotosław Butcher jest moim pierwszym i póki co jedynym(to się zmieni:) „dorosłym „ i postudiowym kotem i to rodzi problemy;)
Skończyłam zootechnikę, zawodowo zajmuję się żywieniem bydła mlecznego i mam wrażenie że z tego powodu popadam w paranoję żywnieniową Butcha

Kot przygarnięty z fundacji jako ok 3miesięczny (szacunkowa data ur. to pierwsze dni marca), po kk i zwichnięciu stawu. Dziś w pełni zdrowy, FeLV/FIV ujemny prawie 4 kg wykastrowany kocur.
Po próbach z animondą carny, rafine, bozitą i innymi mokrymi karmami zjadanymi wybiórczo(wypijanie sosu, zjadanie połowiczne), przyszedł moment że wołowinę(drobno posiekaną) uznał za najlepiej nadającą się do rzucania, roznoszenia po mieszkaniu, polowań, niekoniecznie do jedzenia(kurczak, indyk, podroby w ogóle go nie interesują).
W tej chwili jako podstawę diety ma TOTW i niewielki dodatek orijena, co drugi dzieńdostaje ok 5 dkg pręgi wołowej, co jakieś 2 tygodnie kawałek żółtka, śmietany, rybę.
Stosuję normy producentów dot. Ilości podawanej karmy, a mimo to mam wrażenie że kot niebezpiecznie się zaokrągla i rośnie mu tłuszcz na brzuchu. Kot jest mega aktywny, biega z TŻ po całym mieszkaniu, poluje, skacze tak zawzięcie że pada potem gdziekolwiek jak szmatka, nie jest to typ przesypiacza i lenia.
Olać i karmić ad libitum, czekać aż dorośnie i ewentualnie wtedy odchudzać?
Jak wy sobie radzicie z racjonalnym karmieniem?
Kiedy jest ta granica że kot robi się niebezpiecznie tłustawy i jak temu zaradzić?
W jakim stopniu to jego przyrastanie jest spowodowane nadejściem jesieni?
A na ile to moja paranoja ?:)
liczę na wasze doświadczenie i zdrowy rozsądek

Oto i on
http://i.imgur.com/QeTUz.jpg
http://i.imgur.com/YbOAn.jpg