Przepraszam, że tak rzadko melduję się na Bacusiowym wątku, ale ostatnio tyle się dzieje, najpierw nasza tymczaska Szylunia była ciężko chora, potem było trzeba pomóc jej odejść i malutką pochować... Jakby tego było mało, wczoraj wieczorem odszedł ukochany kocurek mojej Mamy - zupełnie niespodziewanie go sparaliżowało, okazało się, że miał niezdiagnozowaną wadę serca, która spowodowała zator, a potem kłopoty z oddychaniem... Saszka miał dopiero 3 latka, był cudnym Syberyjczykiem... Nadal nie mogę w to uwierzyć...

Saszeńko... [*][*][*]
Z ogłoszeń nikt nie dzwoni, mimo, że część z pasków z numerami telefonu poznikała. Od lipca, od kiedy odłowiliśmy Tośka, miałam słownie jeden telefon, ale nie dotyczył Baculka, tylko innego kota... Ci karmiciele, o których wiemy, są powiadomieni. Martwię się o Baculka, może naprawdę siedzi u kogoś, bo jakie może być inne wytłumaczenie tego, że nikt go nie widział od lipca (nie licząc najgorszego, jego nie biorę pod uwagę)???