kaja555 pisze:tej oswojenej kotce nie da się zrobić zdjeć? zrobiłabym jej allegro
Niestety, nie mamy żadnych zdjęć. Kotka miałaby ewentualny tymczas - będę zakładać wątek z prośbą o wsparcie dla niej, ale póki co jest problem z kontaktem z ludźmi, którzy o niej powiadomili.
Fundacja Chatul (dziękuję!) zaoferowała sterylkę dla tej kici, ale chyba będzie ogromny problem z przewiezieniem kotki do lecznicy, w której sterylka mogłaby się odbyć. Póki co i tak zasadniczą kwestią jest zabranie kotki z ulicy, a zgłaszający milczą, mimo próśb o kontakt.
Filomen pisze:Hej tu Ewa ze Stowarzyszenia Nadzieja na Dom - podobnie jak Terenia, Gosiakot i Dorotka Wojciechowska.
Mozemy przygotować Ci pismo oficjalne ze Stowarzyszenia do Zarządcow budynku, do Strazy Miejskiej i cos w rodzaju plakatów na klatki.
Nie zawsze to skutkuje ale udalo nam się podczas interwencji tego typu osłabic trochę działania przeciwników. Jest też druga strona medalu - trzeba starać się by dokramianie/opieka nad kotami były jak najmniej uciązliwe dla mieszkańców. U nas gdzie mieszkam, też dwa lata temu była kocia zadyma, nawet chcieli wylapać wszystkie koty i wywieźć do schronu. Zrobiliśmy plakaty informujące , ze koty zostaną wykastrowane, odpchlone i odrobaczone i ze beda karmione w jednym miejscu. No i oczywiście akapit straszacy karami za znaecanie sie nad zwierzetami. Miałam tez spotkanie w spółdzielni, gdzie powiedzialam, że biorę to na siebie. Kotki zostały wysterylizowane, niektóre kocury tez, od dwoch lat nie bylo żadnego miotu, na osiedlu cisza, spokój.
Nie chcę mówić za Justynę, ale pismo chyba bardzo by się przydało

Karmienie nie jest uciążliwe dla mieszkańców, koty rzucają się na jedzenie, wyjadają wszystko w ciągu kilku minut, nie ma mowy o żadnym śmieceniu. Ze sterylkami jest problem - ale to dlatego, że jedna, mało mobilna osoba tego nie ogarnie.
kaja555 pisze:nie zawsze trzeba zostawiać klatkę na noc do łapania! My na osiedlu łapiemy w czasie karmienia, o tej samej porze, a dzień wcześniej koty nie dostają jeść, do łapania ustawiała nam się kolejka, po niecałej godzinie roboty były 4-5 kotów
To jest bardzo cenna informacja, może faktycznie udałoby się w ten sposób?
kaja555 pisze:tylko na początku trzeba wszystko poukładać, w jakiej lecznicy sterylizować, gdzie przetrzymywać, mieć kaltki bytowe i kilka transporterków
No właśnie, póki co niestety nie ma ani jednej z tych rzeczy. I transportu, a to zasadnicza kwestia...
kaja555 pisze:tam na prawdę na tym osiedlu nie ma nikogo lubiącego koty? czy spółdzielnia, jeżeli się powie że będzie sterylizacja i szukanie domów, nie udostępniłaby jakiejść piwnicy aby przetrzymywać?
na jednym z tyskich osiedli trzymaliśmy koty po sterylce w zaprzyjażnionej firmie, gdzie ludzie dokarmiali te koty
trzeba rozmawiać i nie zawsze warto ostro tylko też rozumieć tą drugą stronę i mówić ludziom, że właśnie chcecie opanować ilość kotów żeby wszystkim było lepiej
Była - p. Czypionka, która umarła w tym roku

Oprócz tego - nie ma. Wiem, że to wszystko brzmi jak jakiś koszmar, ale byłam tam, sama zetknęłam się nastawieniem tamtejszych mieszkańców. To nie jest kwestia spokojnej, racjonalnej rozmowy, pomoc kotom budzi tępą agresję, która nie pozwala nawet wysłuchać żadnych argumentów.
Spółdzielnia jest wobec kotów nastawiona podobnie niechętnie. Tam jest mur obojętności i złej woli.
CheshireCat1 pisze:Zobaczymy czy sie uda, nie kazda spoldzielnia jest do ugadania, ale mysle, ze najbardziej brakuje ludzi. Nie wyobrazam sobie jak mozna samemu ogarnac taka sytuacje, jednak forum nie zastapi pomocy w terenie.
Na pewno sa tam ludzie lubiacy koty, ale nie ma ich na forum wiec ich nie znamy

zaprzyjazniona firma, ech to by bylo fajnie. A nie martwili sie, ze koty beda brzydko pachniec albo halasowac w ich biurze?
No właśnie, ludzie - problem podstawowy. Jak pisałam, chyba przydałby się wątek skierowany do wszystkich ze Śląska, tli się we mnie nadzieja, że znajdzie się choć kilka osób.
Gosiakotek - super, że się odezwałaś, też uważam, że byłoby najlepiej postąpić zgodnie z Twoją radą i skorzystać z proponowanej przez Ciebie pomocy, ale decyzja należy do Justyny i też zrozumiem, jeżeli nie zdecyduje się na walkę.