» Nie paź 16, 2011 14:21
Re: Legnica
Dostałam szokująca wiadomość z domu Bogusia.
Otóż dom był u lekarza i stwierdzono ze kocurek nie jest wykastrowany.
Jestem w szoku,sama widziałam po zabiegu ślady na "jąderkach"(czy jak to sie tam zwie).
Ksiazeczkę zdrowia Bogusia wysłałam pocztą parę dni temu,bo Bodzio był kastrowany razem z niebieską i jak wiele razy juz pisałam,koty po "tych"zabiegach odbieram kiedy naszego lekarza juz nie ma,potem trzeba pójsć na zastrzyk(kotki)zdjecie szwów,wiec zabieram kciazeczki i wpisy o zabiegach są uzupełniane.
Niebieska poszła do adopcji "wprost z gabinetu",zupełnie niespodziewanie,w dniu zdjecia szwów,jej ksiazeczka została uzupełniona,przez to o ksiazeczce Bodzia zapomniałam,ale tydzień później kiedy miał jechać do domu,sprawdziłam,miałam uzupełnić u lekarza i dosłać,co też zrobiłam.
Teraz mam info ze Bodzio nie jest wykastrowany.
Co ja mam z tym fantem zrobić?Wiem ze jest.Sama widziałam ślady po zabiegu.
Czy mozliwe jest zeby po tak krótkim czasie(ok.2,5-3tyg tygodnia)miejsce kastracji sprawiało wrazenie ze jądra nadal tam sa?
Czy jak to jest?
Można wykonać teraz jakieś badanie potwierdzające/negującego zabieg kastracji?
Bo badanie testosteronu to chyba troche za wsześnie?