Czasem mi koty strajkują i nie robią nic takiego, o czym warto byłoby wspomnieć słówko
Może to jakaś forma protestu: "stukasz całymi dniami w te białe kosteczki z zamazanymi czarnymi znaczkami? a figę - nie damy do tego pretekstu"
Dopiero wieczorkiem Kitek się zreaktywował jako pierwszy rozbójnik w mieszkaniu. A jaki perfidny dopiero
Jak zwykle poszło o drapak. Kit regularnie wystawia mnie na pośmiewisko: drzewko do sufitu a jaśnie pan skrobie pazurami wszędzie tylko nie tam, choć wyraźnie mu pokazuję co i jak. Możecie sobie wyobrazić komentarze: "Pilniczek mogłaś kupić mniejszy. I tańszy do tego". Albo: "najbardziej bezsensowny zakup XX w."

Zgroza!
Honor przywrócił mi mały, cichutki Alien - anioł w kociej skórce. Grzecznie drapu drapu po sizalu, spanko w hamaku - serce roście patrząc na takie widoki!
Kitowi nie w smak była okrutnie Alienikowa wrodzona kultura. Postanowił go zdeprawować ździebko, żeby taki idealny nie był.
Czytam sobie spokojnie, wtem...Skrob, skrob. Drap, drap, drap. Wychylam się ze swego fotela i widzę Kitunia dokonującego dzieła zniszczenia oraz pilnie przyglądającemu się lekcji Aliena.
O żesz wy!

Pogoniłam towarzystwo i wróciłam do swoich zajęć.
Skrob, skrob. Drap drap...
Wrrrrr, co się tam znowu dzieje? Wychylam się. Kitek stoi na oparciu fotela i pilnie obserwuje posłusznego ucznia. No kurka wodna! Ali demoluje mi meble
Na mój widok oba uciekają w popłochu. Nic z tego

Odławiam oba zza szafy i wiszące bezwładnie niosę do drapaka. Kit na widok słupka wiotczeje jeszcze bardziej, oczy zasnuwają mu się błoną... katatonia. Jeszcze chwila a zacznie coś bełkotać i ślinić się. Inteligencja poszła w las

.
Przystawiony do słupka Alien szoruje posłusznie pazurkami, ale... jakoś tak bez dawnego entuzjazmu. I z ociąganiem. Ogląda się na swojego guru, który w mgnieniu oka odzyskuje dawną sprężystość, po czym oba odmaszerowują z wysoko uniesionymi ogonami.
Chwilę później: drap drap drap...
Ruda szuja nie daje za wygraną. Udziela kolejnej lekcji złych manier potulnie przyglądającemu się maluchowi

. "Teraz ty". Ali grzecznie wspiera łapeczki na tapicerce fotela i wystawia szpony.
Do akcji wkracza TŻ. Kit z miejsca obala teorię, jakoby koty nie umiały fruwać, jednym susem pokonuje dystans z pokoju do kuchni, wybija się od blatu, hop na okap kuchenny i szuuuuuu.... na szafę. Łypie złym okiem ze swoich wysokości: "No co mi teraz zrobisz ty ludzka ofermo".
"Poczekam. Zejdziesz to sam zobaczysz parodio kota domowego" odgraża się TŻ. Alien zezuje zza komody - można wychodzić, czy lepiej jeszcze chwilkę poczekać. O co chodzi dwunogiemu? Ja tylko pobierałem nauki....
Oj niefajne te nauki

Alien schodzi na złą drogę
