Siedzem, posty czytam i slucham. Wrzaskow dzikich z glebi domostwa. zaczytana uslyszalam dziki wark dobiegajacy z okolic kanapy i zalosne wycie Rollka. Rzucilam okiem... rzucilam drugim... rzucilam nawet okularami. Miszka w dziobie trzymal COS i warczal az sie zasmarkal na Rollka, ktoren w poczuciu krzywdy wielkiej wyl zalosnie stojac nieopodal kurdupla. Kurdupel mial szczotke zamiast ogona

I warrrrczal, sapal i syczal

Przyjrzalam sie lepiej. No tak, podpierniczyl mi sitko od odplywu wanny

Roll spojrzal na mnie wymownie i zalosnie zamiuczal. Rzeklam don "Roll, nie badz dupa, zawalcz o swoje

". No to zawalczyl

Skoczyl, sprzedal goovniarzowi luta w ryj, poprawil z dynki. Nie pomoglo, to usiadl na kurduplu i dawaj, nawalac go po doopie

Maly wrzasnal dziko i chodu. Roll, zwyciezca tej potyczki, podjal porzycone sitko i dumnie udal sie w glab mieszkania, kroczac dumnie niby general po zwycieskiej bitwie. Po chwili dobiegl mnie dziki wrzask, syk i lomot. Do pokoju pedem wrocil zjerzony Roll... z pusta geba.
Chyba im zabiore to sitko
