o nie nie, przepraszam bardzo. nikogo konkretnego dupiatym [nie od gabarytów, a od bylejakości] rodzicem tutaj nie nazwałam. to było odnośnie tego, że podłe dzieci [a takie niestety też są] nie biorą się znikąd, tylko spod skrzydeł rodziców, którzy są dupiaci, bo im wisi, czy pociecha podpali pisklę gołębia, będzie wlekła za rowerkiem kota, okradnie z kieszonkowego młodszego kolegę ze szkoły czy relaksacyjnie po lekcjach spali sobie skręta. to są dupiaci rodzice. a dzieci tak się zachowujące [w mniejszym czy większym natężeniu] to są stonki. nigdy w życiu nie podniosłam ani nie podniosłabym ręki na słabsze od siebie dziecko. podniesiony głos - owszem, zdarzało się, ale dopiero wtedy, kiedy grzeczne uwagi kontrowane były stekiem bluzgów, których nie powstydziłby się recydywista z kryminału [na pierwszy rzut oka urocza dziewczynka, na oko 1-2 klasa podstawówki, a język... ja chyba tylu przekleństw nie znałam do tej pory]. nigdy też nie obraziłabym celowo Rodzica, który zdaje sobie sprawę z ciężaru spoczywającego na jego barkach i który wywiązuje się ze swojego obowiązku wychowania malucha najlepiej jak potrafi. a grzecznego, normalnego, dzieciaka nie nazwałabym stonką czy inną zarazą. problem tkwi tylko w tym, że takich właśnie normalnych dzieci, które widząc miziastego zwierzaka raczej chcą go przytulić czy pogłaskać, a nie oblać benzyną czy powiesić na najbliższym drzewie, jest co raz mniej.
@Anda ja na dzieciach trudnych i trudniejszych się nie znam, przyznaję. nie wiem czy robię dobrze, czy nie, ale zamiast udawać, że nie widzę wolę jednak tę uwagę zwrócić. a jak mnie przykładowo taki podrostek zbluzga, to w zależności od wieku podrostka - albo do rodziców, albo przestawiam się na taki język, żeby ów podrostek zrozumiał co ja do niego mówię.
a czy mnie odbierasz za fałszywą czy nie, to prawdę mówiąc lata mi koło pięty. nocy z tego powodu zarywać nie będę

edit: akurat kto jak kto, ale wydawało mi się, ze Ty powinnaś wiedzieć, że nie mówię, że ktoś jest zły i głupi, tylko że najwyżej źle i głupio robi. a to jest zasadnicza różnica.