Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
maagg pisze:JaEwka pisze:To jest jakieś chore....zawieźli kota do lecznicy mówiąc w schronie że tam będzie przez kilka dni po czym okazuje się, że w tym samym dniu chcieli kota oddać z powrotem...
nie no jakaś masakra
No zaraz ale z tego co zrozumiałam to do lecznicy zawiozła osoba, która chciała i nadal chce ją adoptować ale za 2 tygodnie. I to ją ktoś poinformował, że kotkę adoptuje ktoś inny (para). Co prawda nie rozumiem dlaczego Kiwi została w lecznicy.
I najważniejsze: na czym w końcu stanęło????? Czy ktoś ją zaadoptował (ta para jakaś bliżej nieokreślona)? Czy wraca do schronu?
Kruszyna pisze:Kontakt z wetką ma ciekwa.świata, ja tej wetki nie znam.
Kruszyna pisze:Ale kołomyja, takie rzeczy tylko we Wro![]()
Mam namiary na:
1. Mystacinę, która jest chętna na Kiwi za dwa tygodnie
2. maagg, która oferuje DT w Warszawie
3. ciekawą.świata
4. schronisko wrocławskie.
Gibutkowa pisze:Maagg to tak dla porzadku:
1. Kotka ma iść do DS do dziewczyny której kotka obecna jest na 2 tygodniowej kwarantannie po szczepieniu (dlatego Kiwi może do niej trafić za 2 tygodnie)
2. W tym samym czasie do schronu przyjechała parka która Kiwi adoptowała
3. Ciekawa.świata dostała telefon od swojej wetki że pewna para przyniosła jej kotkę kiwaczka do zbadania i stwierdzili nagle że ją odnoszą do schronu, weta powiedziała żeby nie odnosili, dziś Kiwi śpi w lecznicy, wetka zadzwoniła do ciekawej.świata żeby coś kici do jutra znalazła bo inaczej będzie musiała trafić do schronu (w lecznicy nie może zostać). Okazało się że to właśnie jest Kiwi.
4. DT we Wrocku nawet na tydzień to dla kici ratunek więc jak możesz podaj kontakt na PW do tego DT Kruszynie (ona ma kontakt z wetką)
stanęło na tym, że kot został dowiezion do weta (jak się okazało mojego zaufanego od lat) na badania wyłącznie i miał być odwieziony po badaniach do schronu bo Państwo/Pani/Pan którzy ją przywieźli nie mogą jej wziąć do siebie, a chcieli jej w ten sposób pomóc (robiąc badania), do tego o ile wiem padła propozycja finansowania pobytu w DT, także tutaj nie można mieć pretensji do nich, wręcz przeciwnie.
Tylko że właśnie wszystko się zagmatwało strasznie i najlepiej by było, gdyby Ci Państwo się ujawnili i rozgmatwali nam myśli, bo po prostu pewnie zaszedł szereg niedomówień.
Ale to się wszystko jutro mam nadzieję wyjaśni... ja wiem o całej sytuacji od mojej Pani wet, bo jak Państwo z Kiwakiem byli u niej, to zadzwoniła do mnie prosząc o pomoc w znalezieniu jej DT bo w schronie długo nie pożyje - zwyczajnie sobie w gromadzie innych kotów nie poradzi z herpesem i wadą neuro... no i od słowa do słowa okazało się, że mowa o Kiwi...
Wszystkie okoliczności wskazujące na to, że Kiwi to Kiwi zostały potwierdzone w rozmowie.
No i na mój osobisty prywatny wniosek telefoniczny, Pani dr zgodziła się Kiwi przetrzymać w klatce lecznicowej dzisiaj dopóki czegoś nie wykombinuję. To jest naprawdę maleńka lecznica i przechowanie jej tam dłużej to zwyczajnie mission impossible. Wierzcie mi, że nie jest to kwestia chęci Pani dr, bo znam ją od lat i dałabym sobie za jej zamiary wszystko pourywać - to jest kobieta złoto!
Bardzo nie chciałyśmy obie, żeby mała wracała do schroniska, dlatego tylko się zgodziła.
A później się zaczęło... ja byłam prześwięcie przekonana, że Kiwi przyjechała do lecznicy z Anką...
No i co?
I kurka nie ogarniam tej kuwety już teraz...
...
Aniu! (wiadomość była ode mnie)... ja byłam pewna po stokroć, że to Ty z nią tam byłaś i byłam spokojna dopóki nie przeczytałam Twojego wpisu, że Kiwi znalazła dom i została adoptowana (wiedząc, że ona siedzi w klatce w lecznicy troszku się zdziwiłam).
Słuchajcie, do jutra kot jest bezpieczny. Lecznica jest o wszystkim powiadomiona, więc jutro będą wyjaśniać tą sprawę.
Zobaczymy co się wydarzy, póki co skoncentrujmy swoje siły na obdzwanianiu znajomych i rozgłaszaniu, że potrzebne miejsce na 2 tyg dla kotki.
Ja mam nadzieję, że wszystko okaże się być wielkim nieporozumieniem i skończy się szczęśliwie dla wszystkich (dla kotki, Ani, Pary która ją wzięła i Pani Wet, że nie zostanie z kotem w klatce).
Kurka, się porobiło... a świat to naprawdę mały jest.
Aż nie mogę szczeny pozbierać z podłogi przez tą całą sytuację.
JaEwka pisze:Gibutkowej chyba się coś pomyliłociekawej.świata chodziło chyba o to, że Kruszyna wie o co chodzi - odnośnie wetki - a nie że ma z nią kontakt
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 199 gości