Byłyśmy z Zuzią w kinie na "Mniam" - jak któraś z was chce się wybrać, to radzę odpuścić - strata czasu i pieniędzy. Oglądając wcześniej reklamę spodziewałam się, że się uśmieję jak dzika, a nie wiem, czy się uśmiechnęłam chociaż raz. Generalnie i ja i Zuzu stwierdziłyśmy, że nam się na tym filmie spać chciało. No i dubbing do bani, szczególnie Magda Gessler podkładająca głos pod żółwicę Magdę, była wyjątkowo sztuczna i beznadziejna.
Odkąd odzyskały wolność (bo tato wrócił ze szpitala i pies się wyprowadził) koty są bardzo zadowolone i miziaste, jakby próbowały nadrobić ten czas, kiedy nie miały do nas pełnego dostępu. Trzeba wręcz uważać idąc na przykład doi kuchni, na Pompona walącego ósemki wokół nóg. W dodatku mój najważniejszy kotek nauczył się mówić "mama", siada obok i każe się głaskać, a jak przestaję, to się rozdziera "mama!" i muszę głaskać znowu

Cizia w pozycji "chociaż mnie nadepnij" leży u moich stóp, bo Pompon nie dopuszcza jej do mnie za blisko - mam być całe jego i już! Frędzel natomiast okupuje miejscówkę na Zuzi szturchając ją z byka co chwilę, w miarę możliwości w zęby

Do tego udeptuję ją klusek jeden, aż dziecięciu oczy z orbit wychodzą i nieco zduszonym głosem co chwilę wzywa mnie na ratunek, bo samodzielnie zepchnąć Frędzelka, który sobie zaparkował na pańci, to jest mission impossible; spychany kocio nie tylko zapiera się wszystkimi łapami, ale jeszcze wbija pazurki

Żeby go zdjąć muszę go podnieść do góry, co też łatwe nie jest bo obejmuje małą łapami i trzyma się pazurami ze wszystkich sił.

Jego pańcia!