no niestety, pojawiły się komplikacje, tym bardziej skomplikowane, że nasz doktor wyjechał do poniedziałku
miałyśmy już z lidiyą straszne wizje amputacji nóżki, ale udało się niedawno dodzwonić do doktora i bardzo nas uspokoił, takie powikłania są niemal zawsze przy tego typu konstrukcjach i to, że nam się to wcześniej nie zdarzało, to był wyjątek
w miejscu, gdzie dwa druty obok siebie wychodzą przez skórę, rana zareagowała na ciało obce, mamy wskazówki co robić, musimy ranę utrzymać w jak najlepszym stanie do poniedziałku, aż wróci doktor, co do rany możemy zwrócić się do naszego innego lekarza, ale wszelkie decyzje odnośnie stabilizatora musi podejmować lekarz, który go zakładał
Łukaszek czuje się gorzej, boli go przy próbie przemieszczania się i stracił apetyt - podjada tylko po kilka kęsów
