Podjęłam decyzję o zostawieniu kociaków tam gdzie są, moją decyzję poparła osoba która robiła plakaty i pomaga innym kotom na codzień. Kotki mają z 7 miesięcy a nie jak oceniłam 5, trudno byłoby je wyadoptować. Chodzą na drugą strone ulicy bo tam dwa bloki mają stale otwarte piwnice (sprawdzam to codziennie). Dostają stale jedzenie ode mnie i jeszcze od jednej osoby, karmicielki którą poznałam tego lata. Pomogła mi w podjęciu decyzji gdy znalazł się dom tymczasowy tylko dla jednego z nich, a że te trzy kociaki trzmają się razem to byłoby nie zbyt dobrze rodzielać je... ( dziś widziałam jak razem wygrzewają się w jesiennych promieniach słońca przytulone do siebie) Kotki nie są chore, zewnętrznie nie widać żadnych oznak, sa żywotne i ładnie się bawią mimo niższej temperatury. Nie szukają za wszelką cenę kontaktu z ludźmi, więc w tej sytuacji twierdzę, że dadzą sobie radę. Wkrótce mam zamiar je odrobaczyć i dalej karmić codziennie. Dziękuję wszystkim którzy zainteresowali się ich losem i próbowali pomóc. Mam nadzieję że każdy zrozumie moją decyzję która była dokładnie przemyślana ze wszystkimi za i przeciw..a jestem przeciwko rodzielaniu rodzeństwa i narażaniu go na niepotrzebny stres. Pozdrawiam wszystkich kociarzy serdecznie
. Jeśli chcesz pomóc kotom wolno żyjącym we Wrocławiu, przekaż 1 % KRS: 0000135274 dopisek ważny ! CEL: KOTY MIEJSKIE