Dlaczego pseudohodowle są złe? :-(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 28, 2004 20:51

sylvia pisze:czy widzac jamnika musicie zobaczyc dowod ze to jamnik???
nie, bo to widac!!!
ps. oczywiscie nie popieram pseudohowowli

Hm... widzimy psa, ktory wyglada jak jamnik, ale czy on jamnikiem jest tego nie wiemy ;-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88086
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto wrz 28, 2004 20:52

oj, to ja nie miałam szczęścia.
teraz jak tego bachora szukałam.
Pierwszy telefon: Pani mówi, ze ona co prawda nie ma kotków, bo "likwiduje" hodowlę, ale da mi telefon do innej pani, kóra ma w Jabłonnej pięknego vana. No i jeśli ja chce na kolanka to po co mi rodowód? "Kocur bardzo utytułowany, tylko kotka nie ma tej wie pani, licencji, bo jej nie chcięli po wystawach ciągać, ale ja gwarantuje, że to bardzo rasowy pers!" Jakież było moje zdziwienie, gdy zaglądam na stronę jednej z organizacji (z dwóch hehe -nie napiszę, której) zrzeszającej hodowców i w jej "władzach" czy zarzadzie -nie wiem jak to się fachowo nazywa odnajduje jak byk imię i nazwisko TEJ pani (proponującej vana ...)
Potem 2 hodowle, kotki maleńkie jeszcze, panie podkreślają, ze kocięta WYŁĄCZNIE z rodowodem. chwilkę rozmawiamy -wszystko ok.
Potem kolejna hodowla. Pani ma kotki. Mają jakieś 8 tyg. Pytam - Więc trzeba by poczekać jeszcze miesiąc na maluszki?- Och! nie! One sa już do wziecia -mówi pani. Na moje dość chyba agresywne -Słucham -pani zaczyna sie miotać, że "no niby jest przepis, ze maja być u nas 12 tygodni, ale one sa już bardzo samodzielne."
Kolejna hodowczyni też proponuje mi takie szkrabki -Tylko sobie pani doszczepi, to ja pani jeszcze opuszcze za tą szczepionkę-

Kupiłam wreszcie kocura z naprawdę dobrej hodowli. Drogo. Ale było warto.

Miałam wyniki 50/50%....To przerażające. Zapewniem, że nie musiałam do tego odwiedzać żadnych giełd i innych takich miejsc. Dzwoniłam do hodowli, które znalazlam w necie, na stronach organizacji skupiających hodowców.

Przykre :(
Gosia, dwaj chłopacy-pluszacy Pafnucy "Puff" i Chojrak oraz Anna Dymna za Tęczowym Mostem
Obrazek Obrazek Obrazek

mała_gosia

 
Posty: 404
Od: Sob paź 18, 2003 20:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 30, 2004 8:58

Ja zastanawiając się nad posiadaniem pierwszego kota, myślałam przede wszystkim skąd go wziąć, aby był zdrowy i mógł towarzyszyć mi przez najbliższe 20 lat (bo założyłam, ze do takiego wieku koty żyją maksymalnie). Oczywiście myślałam nad kotem ze schroniska, ale wujek zdecydowanie wybił mi to z głowy. Oni wzięli kiedyś pieska z takiego miejsca. Oczywiście podpisali wszystkie dokumenty, że bedą o niego dbać itd. Niestety wkrótce okazało się, że zwierzak ma nosówkę. Żadne leczenie, ani masa wydanych na to pieniędzy nie uratowały zwierzaka. Schronisko tłumaczyło się, że task zawsze może sie u nich zdarzyć i nic nie mogą na to poradzić (dużo zwierząt, kiepskie warunki).
Pomyślałam wtedy o hodowli. Nigdy wcześniej nie miałam planów wystawowych ani hodowlanych, nie miałam nawet kasy na rasowego kota. Ale przeczytałam bardzo mądrą książkę, w której autor (weterynarz) opowiadał, że dla prawidłowego rozwoju fizycznego i przede wszystkim psychicznego kota ważne są pierwsze dni jego życia. Jeśli urodził się w kochającym domu i od pierwszych chwil oswajał się z ludżmi to nigdy nie zostanie dzikusem. Poza tym kociak urodzony w dobrej hodowli ma własną książeczkę zdrowia i niezbędne szczepienia zanim trafi do nowych właścicieli. Kupując takiego kociaka mamy gwarancje, ze nie przyniesiemy do naszego domu chorób i nie zarazimy innych domowników.
Tak właśnie znalazłam moją kicię. Uważam, że kupno kociaka z dobrej hodowli to był najlepszy pomysł. Pieniądze zbierałam długo, ale w końcu się udało. A rodowód to nie tylko ładny papierek, ale świadectwo, że nasz kotek pochodzi z dobrej rodziny, a jego hodowca zadbał o zdrowie jego i jego rodziców. I jest kotkiem dokładnie takim jakiego sobie wymarzyliśmy.
Pseudohodowle to naciaganie naiwnych na grube pieniądze, bo za co trzeba zapłacić sporo pieniędzy jeśli dostaje sie tak naprawdę dachowca, któy tylko jest trochę podobny do kota rasowego. Ja bardzo lubię dachowce i dlatego uważam, że jak ktoś chce kota nierasowego to cena 1 zł jest odpowiednio wysoka, a takich kotków do przygarnięcia jest mnóstwo. Nie dajcie się naciagać na setki złotych u pseudohodowców. Naoprawdę nie warto.

EBI

 
Posty: 9
Od: Wto lip 20, 2004 23:13
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw wrz 30, 2004 9:46

EBI pisze:Ale przeczytałam bardzo mądrą książkę, w której autor (weterynarz) opowiadał, że dla prawidłowego rozwoju fizycznego i przede wszystkim psychicznego kota ważne są pierwsze dni jego życia. Jeśli urodził się w kochającym domu i od pierwszych chwil oswajał się z ludżmi to nigdy nie zostanie dzikusem.

IMHO jest to dosyć ryzykowna teza, która w znaczący sposób przekreśla szanse większość kotów, które szukają domów poprzez forum.
Nie wiem ile autor (weterynarz) odchował kotów, których pierwsze dni (i tygodnie) życia upłynęły w różnych niesprzyjających (i bliżej nieznanych) okolicznościach, ale ja osobiście mam dwa, i mogę Ci przysiąc, że żaden z nich nie został dzikusem.
Niemniej jednak gratuluję Ci pozytywnych doświadczeń, i współczuję wujkowi przykrych. Decyzja wzęicia zwierzęcia ze schroniska obarczona jest zawsze ryzykiem. Znam jednak ludzi, którzy mają szczęśliwe i zdrowe zwierzaczki ze schroniska, a dodatkowo satysfakcję, że uratowali stworzonko od bardzo niewesołego losu.
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw wrz 30, 2004 9:53

jeśli przeczytasz wątek "uwaga na pewną" hodowlę zobaczysz, że niestety -"dobra" hodowla i rodowód NICZEGO nie gwarantują.
I to jest przerażające!!!
Gosia, dwaj chłopacy-pluszacy Pafnucy "Puff" i Chojrak oraz Anna Dymna za Tęczowym Mostem
Obrazek Obrazek Obrazek

mała_gosia

 
Posty: 404
Od: Sob paź 18, 2003 20:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 30, 2004 9:58

Nuśka pisze:
EBI pisze:Ale przeczytałam bardzo mądrą książkę, w której autor (weterynarz) opowiadał, że dla prawidłowego rozwoju fizycznego i przede wszystkim psychicznego kota ważne są pierwsze dni jego życia. Jeśli urodził się w kochającym domu i od pierwszych chwil oswajał się z ludżmi to nigdy nie zostanie dzikusem.

IMHO jest to dosyć ryzykowna teza, która w znaczący sposób przekreśla szanse większość kotów, które szukają domów poprzez forum.
Nie wiem ile autor (weterynarz) odchował kotów, których pierwsze dni (i tygodnie) życia upłynęły w różnych niesprzyjających (i bliżej nieznanych) okolicznościach, ale ja osobiście mam dwa, i mogę Ci przysiąc, że żaden z nich nie został dzikusem.


Mam ze schroniskową historią dwa psy, odchowałam jednego kotka (Pesteczkę), pozostałe koty też nie miały różowego dzieciństwa. Ale są najkochańsze na świecie. Owszem, towarzyszki Pesteczki ze schroniska nie dało się uratować, ale to zdearza się i z kotem z niby super hodowli.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw wrz 30, 2004 13:13

Moge pisac tylko o sobie....moje kociaki maja cene za to, jakie sa :) kiedys cos podobnego napisala AS, wtedy jeszcze nie rozumialam, o co jej chodzilo. A teraz sie zgadzam z nia. Nie ma znaczenia, czy kotek nakolankowy czy nie....kazdy kociak z miotu jest inny, kazdy reprezentuje lepszy lub gorszy eksterier. Gorszy kociak w typie jest tanszy, lepszy - drozszy. Jesli ten lepszy bedzie mial byc pokazywany na wystawach - bede sie bardzo cieszyc. Jesli bedzie tylko kochany w domku - tez dobrze :)
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt paź 21, 2005 11:47

Oszczędzanie na hodowli zwierząt to już chyba polska tradycja (z resztą u nas oszczędza się na wszystkim :x ). Dobre 30 lat temu moi rodzice kupili rodowodowego Spanielka z hodowli. Niebawem okazało się, że szczeniak ma nosówkę, ewidentnie wyniesioną z gniazda. Udało się ją zaleczyć, ale powikłania spowodowały pogłębiający się paraliż i biedaka trzeba było uśpić, tak strasznie się męczył. To doświadczenie sprawiło, że moi rodzice nigdy już nie kupili żadnego zwierzęcia (nie licząc chomika i rybek), "bo będzie chorować i cierpieć". A kociaki, które przynosiłam w dzieciństwie do domu były dla nich niczym kara boska. Byli przekonani, że skoro to nierasowce z piwnic, to będą tym bardziej chorować. Tymczasem kotki, które miałam dawniej, oraz obecna Aki to podwórkowe znajdy, które nigdy nie chorowały. Widać hodowlane pochodzenie o niczym nie świadczy, a po latach sytuacja nie jest ani trochę lepsza.
Inna sprawa, która mnie zawsze zastanawiała, to "ulepszanie" zwierząt przez hodowców. Odnoszę wrażenie, że u coraz większej liczby ras kotów, a już w szczególności psów, dąży się do uwypuklenia jakichś cech, bez zastanowienia, jak to odbije się na zdrowiu tych zwierząt. Przykładowo niech to będą te nieszczęsne Persy bez pyszczków. Pozarastane kanaliki łzowe, kłopoty z zatokami oraz oczami i sama nie wiem, co jeszcze, a wszystko dlatego, że ktoś dawno temu uznał, że płaski pyszczek jest ładniejszy od normalnego! Miałam pod opieka przez tydzień rodowodowego, perskiego kociaka, gdy jego właścicielka (moja koleżanka) wyjechała na wakacje. Biedactwo co rano nie mógł otworzyć oczu, tak mu ropiały. Kilka razy dziennie trzeba mu było ślepka i nosek przemywać. Zabrałam go do weta, a lekarz stwierdził, że to normalne u tej rasy! Kotka perska mojej innej koleżanki, całe życie oddycha chrapliwie, jakby miała ciężki nieżyt gardła – też wina budowy pyszczka.
W zasadzie, gdy teraz myślę o rasowych zwierzakach moich krewnych lub znajomych, to ze świeczką wśród nich szukam zwierząt w pełni zdrowych.
Pies rodziców mojego chłopaka – rodowodowy Berneńczyk miał dysplazję stawów biodrowych, w rezultacie czego ma tzw. francuską postawę łap. Yorka koleżanki całe życie cierpi na różnorodne zaparcia, skręty kiszek i niestrawności. Św. pamięci rodowodowa i wystawowa sunia owczarka niemieckiego mojej ciotki miała nowotwór złośliwy w wieku 5 lat. Labradorka kolegi – dysplazja i pół życia na leczeniu. I tak dalej...
A wydawało by się, że to rodowód powinien świadczyć o zdrowiu i (choć zabrzmi to okrutnie) o jakości zwierzaka :?

Aktinidia

 
Posty: 42
Od: Pt sie 19, 2005 13:25
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 21, 2005 12:07

TŻ Oberhexe pisze:Myślę, że roztrząsanie "pseudohodowla czy nie" nie jest głównym problemem.

Głównym problemem jest - czy w Polsce prawo powinno zezwalać na sprzedaż bezrodowowych psów i kotów? Moim zdaniem - nie. Tym samym skończyłby się problem wszelkich "hodowli bezrodowodowych", psów i kotów w sklepach zoologicznych. Dotkliwe kary finansowe szybko ostudziłyby wszelkich zapaleńców, wietrzących kokosy w produkcji pseudorasowców.

Nie ma mozliwosci zabronienia ludziom sprzedazy czegokolwiek (jesli nie sa to zwierzeta pod ochrona, zagrozone wymarciem, badz niedopuszczone do obrotu). Dlaczego mialoby to byc zabronione? Kupujacy doskonale wiedza co kupuja - nie jest wiec to oszustwem. Kara za co? Za glupote kupujacych?
Poza tym ten przepis objalby psy i koty sprzedawane ze schronisk - jak to ominac?

Chilli

 
Posty: 3020
Od: Wto mar 08, 2005 15:00
Lokalizacja: Deutschland:)

Post » Pt paź 21, 2005 12:45

Chilli pisze:Nie ma mozliwosci zabronienia ludziom sprzedazy czegokolwiek (jesli nie sa to zwierzeta pod ochrona, zagrozone wymarciem, badz niedopuszczone do obrotu). Dlaczego mialoby to byc zabronione?


Wystarczy zabronić sprzedaży zwierząt o nieudokumentowanym pochodzeniu.
Our survey of households in seven U. S. regions demonstrated that few citizens have bothered to equip themselves with fireproof suits and extinguishers to deal with volcanic upheaval, solar flares, or the Lord's purifying flame.

TŻ Oberhexe

 
Posty: 4107
Od: Nie kwi 13, 2003 0:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 21, 2005 12:47

:arrow:
Chilli pisze:... przepis objalby psy i koty sprzedawane ze schronisk - jak to ominac?

Chilli

 
Posty: 3020
Od: Wto mar 08, 2005 15:00
Lokalizacja: Deutschland:)

Post » Pt paź 21, 2005 13:03

Chilli pisze::arrow:
Chilli pisze:... przepis objalby psy i koty sprzedawane ze schronisk - jak to ominac?


A czy schroniska faktycznie sprzedają psy/koty? Poza tym odpowiednie przepisy nie skończyłyby się na jednym-dwóch zdaniach i można je skonstruować tak, aby schroniska nadal mogły funkcjonować.

Odnoszę wrażenie, że się po prostu czepiasz...
Our survey of households in seven U. S. regions demonstrated that few citizens have bothered to equip themselves with fireproof suits and extinguishers to deal with volcanic upheaval, solar flares, or the Lord's purifying flame.

TŻ Oberhexe

 
Posty: 4107
Od: Nie kwi 13, 2003 0:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 21, 2005 13:16

TŻ Oberhexe pisze:
Chilli pisze::arrow:
Chilli pisze:... przepis objalby psy i koty sprzedawane ze schronisk - jak to ominac?


A czy schroniska faktycznie sprzedają psy/koty? Poza tym odpowiednie przepisy nie skończyłyby się na jednym-dwóch zdaniach i można je skonstruować tak, aby schroniska nadal mogły funkcjonować.


Sprzedaja - czy oddaja za odplatnoscia. Pytam wiec jak skonstruowac owy przepis? Zeby nie dalo sie go ominac?

Chilli

 
Posty: 3020
Od: Wto mar 08, 2005 15:00
Lokalizacja: Deutschland:)

Post » Pt paź 21, 2005 13:45

No dobra, podpadnę. Ale nie chę, żeby osoby niezwiązane z forum miały wrażenie, że tu wszyscy mają identyczne zdanie. Osoby pragnące na mnie pokrzyczeć są bardzo proszone o przeczytanie uważne całego postu PRZED zaatakowaniem.

1. Każdy hodowca (czyt. osoba doprowadzajaca do rozmnożenia) każdego zwierzęcia (łącznie z rybkami, patyczakami itp.), który nie eliminuje z hodowli wad genetycznych zasługuje na potępienie, oczywiście o ile jest tych wad świadomy (a powinien się interesować kondycją "wyprodukowanych" u niego młodych).

2. Na takie samo potępienie zasługuje każdy, kto trzyma zwierzęta w złych warunkach, źle je karmi, nie leczy ich gdy są chore, wykorzystuje je w sposób niehumanitarny (od trzymania psa na krótkim łańcuchu przez bicie zwierząt pociągowych, do nadeksploatacji rozrodczej kotek). Tu zalicza się również nieszczepienie i nieodrobaczanie zwierząt w odpowiednim momencie, by przy wydawaniu były już bezpieczne.

3. To samo dotyczy osób, które w jakiś sposób przekazują (sprzedają lub oddają) zwierzaki innym w nieodpowiednim wieku lub nieinformują nowych opiekunów o wszystkim co wiąże sie z utrzymaniem zwierzaka.

Ale: to dotyczy, co jeszcze raz podkreślę, WSZYSTKICH hodowców. Również opiekunów europejskich kotów typ "dachowiec".

JA osobiście nie kupiłabym kota czy psa bez rodowodu, z rozmaitych powodów, m.in. dlatego, że wolę dachowce. I podobnie jak ja (może z innych powodów, ale w tym momencie ważny jest dla mnei efeket końcowy) myśli większość z WAS - kociarzy, miłośników, zapaleńców.

Na drugim końcu są ludzie kupujący wyłącznie koty rodowodowe: tu mieszczą się zarówno miłośnicy konkretnej rasy (czyli wszyscy WY posiadający koty rodowodowe), jak i osoby, które chcą mieć kota z dobrymi papierami z pobudek snobistycznych, bo "stać ich na to" i "patrzcie jaki mam dobry gust" i "patrzcie jak mój kotek świetnie wygląda, a ten twój to jakis taki mizerny jest, oka nie ma".

I jeszcze jest cała masa ludzi, którzy do żadnej z tych kategorii nie należą. Jedni z nich, jeśli już mieliby zaopiekowac się jakimś zwierzakiem, to najchętniej jakimś biedakiem bezdomnym. inni w ogóle nie lubią zwierząt, ale ogólnie mają dobre serca i jak widzą jakąś sierotę to ją przygarną. I cała masa innych osób, które ostatecznie z mioliona różnych pobudek przygarniają zwierzaki ze schronisk, ulicy czy azyli.

Ale jest również ogromna grupa ludzi, która chce "kupić se pieska", bo to np. jest modne w jakimś towarzystwie. Albo przechodzili i urzekł ich malutki szczeniaczek goldenek w koszyku na targu. Albo właśnie umarła im szara kotka perska i szukają drugiej możliwie podobnej. Pieniedzy na zakup kota rodowodowego nie mają, a ze schroniska boją się wziąć, bo wiadomo, że tam "wszystkie zwierzaki są chore". Albo po prostu w schronisku są tylko dorosłe takie kotki (podobne do szarego persa), a oni chcą malutką.

(tu dygresja dla tych, co zaraz odpowiedzą, że jak nie mają forsy na zakup drogiego kota, to go potem nie utrzymają: po pierwsze: można te 1000 czy wiecej złotych woleć przeznaczyć na coś innego, choćby dokarmianie kotów osiedlowych. Po drugie - BARDZO dużo kociarzy miłośników, zwłaszcza starszych pań, nie ma kompletnie pieniędzy,, a ratują i utrzymują dziesiątki zwierząt - ich jakoś nikt nie potępia, wszyscy ich rozumieją i próbują pomóc. Kończę dygresję, bo miałą być krótka, ale temat wyczerpany nie jest).

NIE MAMY PRAWA tych ludzi potępiać, nawet jeśli sami myślimy inaczej. Możemy ich przekonywać, edukować, tłumaczyć, ale nie mamy prawa im czegoś narzucić lub zabronić. To podstawowe prawo człowieka - wolność wyboru.

Oni MAJĄ prawo kupić sobie takiego zwierzaka (oczywiście o ile mogą mu zapewnić utrzymanie) jakiego chcą. I za tyle za ile chcą. I skąd chcą - nie mają obowiązku wspierać schronisk lub osób takich jak Wy - mają prawo Wam nie ufać (że piękny "jamnik" ze schroniska będzie chory, no bo jest ze schroniska).

A właściciele kotów pseudorasowych MAJĄ PRAWO te koty rozmnożyć. Cieszyć się kociakami. A potem te zwierzaki sprzedać lub oddać.

Zakaz sprzedaży zwierząt o nieudokumentowanym pochodzeniu jest niemożliwy z punktu prawnego do wprowadzenia. Bo tak jak miałabym prawo sprzedać pseudorasowego ("wyprodukowanego" u mnie) kota, tak samo mam prawo sprzedać wyprodukowany przeze mnie stół. O ile obie strony zgadzają się na warunki takiej sprzedaży - to nie wolno jej zabronić (koty nie są bronią, nie są chronione jako gatunek i jedyne ograniczenia w handlu nimi wynikają z ustawy o ziwerzętach i dokumentów pokrewnych, mówiących o WARUNKACH traktowania, trzymania, sprzedaży itd.)

No i jeszcze przykłąd kompletnie absurdalny, ale jednak możliwy teoretycznie: wyobraźcie sobie, że komuś urodzą się koty europejskie (nierodowodowe rzecz jasna) w jakimś super nietypowym umaszczeniu - w kratkę, w gwiazdki, cokolwiek. MA PRAWO JE SPRZEDAĆ I TO ZA CIĘŻKIE PIENIĄDZE...

Uważam, że nie ma sensu walczyć z pseudohodowlami w taki sposób jaki niektórzy tu proponują, od twierdzenia, że KAŻDA PSEUDOHODOWLA JEST ZŁA do wprowdzania zakazu handlu. To, co można - i warto - zrobić, to uświadamiać ludzi:
- jakie są zagrozenia wynikajace z chowu wsobnego
- ze przed kupnem zwierzaka powinni sprawdzić w jakich warunkach był trzymany, żeby nie popierać hodowców niehumanitarnych (patrz pierwsze akapity mojego postu)
- że zakup zwierzaka na giełdzie to większe ryzyko niż wzięcie ze schroniska
- że podobne zwierzaki są do wziecia w schronisku - np. przy stałych giełdach forumowicze mogliby w dniu giełdy przyklejać plakaty ze zdjęciami pseudorasowych ziwerzaków aktualnie przebywających w pobliskim schronisku
- że nawet jak zwierzaki w schronisku nei są podobn do wymarzonej rasy, to i tak są kochane.

I jeszcze o paru innych rzeczach.

Pozdrawiam,

Aśka
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 21, 2005 13:45

klara pisze:Nurtuje mnie jedna rzecz. A mianowicie: Moja kicia nie ma rodowodu. Jest kupiona (praktycznie za zwrot kosztów utrzymania kotki i kociaka) od dziewczyny, która ma kotkę również bez rodowodu. Zna rodziców kotki i wie że jej kotka nie jest np krzyżówką persa z europejskim, czy innym. Dopuściła swoją kotkę do kota rasowego. Kotkę odbierałam u niej w domu i wiem że napewno kotki były w świetnych warunkach. Czyściutkie, zdrowe, odchowane, karmione dobrą karmą. Czy to też jest pseudohodowla??

Tak, bo została rozmnozona nierasowa kotka (patrz rasowy=rodowodowy).
Tak, bo rozmnożona została kotka bez licencji hodowlanej i oceny sędziowskiej.
Tak, bo bezprawnie została pokryta rasowym (tzn. rodowodowym) kocurem i właściciel kocura powinien zostać wykluczony ze związku, do którego należy.
Tak, bo takich "rasowców" jest pełno w schroniskach i nie mogą znaleźć domków.

Warunki w jakich wychowywały się kotki nie mają nic do rzeczy. Wszystkie kotki, nierasowe też, powinny być czyściutkie, zadbane i dobrze karmione.
Obrazek

Miga

 
Posty: 530
Od: Śro cze 02, 2004 16:34
Lokalizacja: Krasnystaw

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 118 gości