
Kot nie jest mój- mojej bardzo dobrej znajomej.
Pojechała do weterynarza z powodu objawów: osowiałość, słaby apetyt, twardy brzuch. Kotka ma 2,5 roku, jest wysterylizowana.
Zostało robione USG jamy brzusznej- i na nerkach wyszły jakieś dwie "zmiany".
Weterynarz określił, ze nie jest pewien, czy to ropnie czy wielotorbielatowość, możliwy jest również nowotwór.
Kotka dostała antybiotyki, zakaz swobodnego ruszania się po domu- jutro kolejne USG, bo zdaniem weta po 24 h jak to ropień, to się zmniejszy ( dla mnie to dziwne, jakoś na moje króliki tak to nie działa


Wet nie zrobił poza USG nic- ani biochemii, ani morfologii, ani badania moczu.
Jego zdaniem jedyne wyjście to otwarcie kota.
Wydaje mi się, że znajoma powinna zmienić weta i to szybko, poradziłam jej to, ale kurde- może to ja się mylę? Nie znam się b.dobrze na nerkach. Co robić?
